Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
21 listopada 2016
O "Strażnikach Marco Polo"
Marek Baterowicz

STRAŻNICY MARCA POLO - to tytuł sensacyjnej książki Czesława Szarycza, rozpiętej czasowo między wiekiem XIII-tym a teraźniejszością, w której usytuowana jest właściwa fabuła tej błyskotliwie skonstruowanej powieści – jak napisała w pochwalnej recenzji Dobromiła Jankowska ( „Goniec”, Toronto). Istotnie, wypada zgodzić się z jej puentą: jak na finansistę jest to debiut zaskakująco dobry. Droga pana Szarycza do literatury wiodła przez podróże rozpoczęte w r.1980, gdy jako 19-latek wyjechał z Polski do Australii. Studiował tu geofizykę, imał się różnych zawodów, a następnie – po studiach finansów – pracował w bankowości, między innymi w Singapurze.

O wyborze tematu tej powieści zadecydowały kontakty Autora z Azją, ale i to, że od młodości interesował się dziejami wczesnego chrześcijaństwa, potem islamu ( pracował też w Jemenie przy poszukiwaniu nafty), a wreszcie zajął się historią Chin. Zgłębiał również wiedzę o imperium Mongołów, do czego skłaniał go fakt, iż urodził się we Wrocławiu, gdzie znajduje się grobowiec błogosławionego Czesława, który organizował obronę miasta przed Mongołami. A pomysł powieści przyszedł do Autora we śnie podczas lotu z Sydney do Singapuru!

W tym śnie jakby urodził się rdzeń książki, a polega on na połączeniu utraty Świętego Krzyża przez krzyżowców w przegranej bitwie z Saladynem pod Hattin ( 1187), zdobyciem Bagdadu przez Mongołów, a potem wysłaniem Krzyża do Chin jako pośmiertnego daru dla cesarzowej Sorkaktani przez jej synów. Sorkaktani, małżonka Tułaja a matka chana Kubiłaja, była bowiem chrześcijanką i wiele robiła dla popularyzacji chrześcijaństwa, próbowała stopić w jedno światy mongolski, chiński i chrześcijański.

A skąd Marco Polo w tej historii ? Otóż kiedy 17-letni Marco Polo dotarł do Chin w r.1275, zabrany w podróż przez ojca, Kubiłaj obdarzył go zaufaniem i uczynił swoim doradcą. Polo opanował język chiński i spędził siedemnaście lat na jego dworze, pełniąc różne funkcje urzędowe a nawet bywał wysłannikiem chana do Burmy, na Cejlon czy Sumatrę. Autor snuje też przypuszczenia, że Marco Polo został również dopuszczony do tajemnicy Krzyża i że jego potomkowie stworzyli tajne bractwo opiekujące się utraconym w bitwie pod Hattin symbolem Męki Pańskiej.

Owi „strażnicy” Świętego Krzyża z czasem strzegli tajemnicy miejsc pochowania Czyngis-chana i innych władców imperium mongolsko-chińskiego. Czy to tajne bractwo mogło przetrwać tysiące lat, a potem barbarzyński system w komunistycznych Chinach ? To już inna historia, otwiera się tu pole dla wielu dywagacji. Ostatecznie, bohaterowi powieści odkrywają grobowiec Sorkaktani i Krzyż, na którym umarł Jezus Chrystus ( str.218), pomimo dramatycznych wysiłków strażników. Rozwój wypadków jednak sprawia, że udaje im się ocalić tajemnicę. Natomiast historyczne tło powieści ciekawy czytelnik znajdzie na stronach 224-227 omawianej tu książki. A kiedy w r.1368 dynastia Ming zastąpiła mongolskich władców, zwolennicy chrześcijaństwa zeszli w Chinach do podziemia, wyjęci spod prawa i postrzegani jako sprzymierzeńcy mongolskiego okupanta. W takich warunkach nie było łatwo przetrwać strażnikom Marca Polo.


Sensacyjna ta powieść ma jakby dwa tory czasowe: w prologu (do str.47) przedstawione są wydarzenia z wieku XIII-tego, w tym upadek kalifatu Bagdadu. Następnie przenosimy się do naszego stulecia, w którym ścierają się bezwzględni poszukiwacze minerałów i ropy (uosabia ich tu Richard Anderson) z obrońcami tradycji i zabytków, takimi jak Alex Philipson i jego córka Nicole. Konflikt między nimi jest osią fabuły, a tempo wypadków trzyma w napięciu czytelników. Jest ta powieść znakomitym materiałem na film, miejmy nadzieję, że zainteresuje jakiegoś reżysera i producenta. Tym bardziej, że historia dotyczy strefy kultury rzadko ukazywanej w filmach.

Warto dodać, że ta fascynująca powieść pana Czesława Szarycza ukazała się najpierw w języku angielskim, a dopiero potem po polsku w tłumaczeniu Joanny Kubackiej nakładem warszawskiego wydawnictwa Arkady w r.2016. A dedykowana jest dziadkowi Autora, panu Ludwikowi Łosińskiemu, który przekazał swemu wnukowi opowieści z syberyjskich gułagów.

Marek Baterowicz