W dniu Święta Niepodległości powiało „Solidarnością”, gdy Ambasador RP Paweł Milewski wręczał w Melbourne odznaczenia osobom zasłużonym dla ruchu pierwszej „Solidarności” – pani Krystynie Ruchniewicz-Misiakowej i panu Jackowi Klasiowi, działającym w latach otwartego starcia narodu z reżimem. Aby przywołać atmosferę tamtych dni przypomnijmy pewne fakty, też w tonacji listopadowej. Jesień roku 1982 obfitowała w wiele wydarzeń, nierzadko tragicznych. Ale 8 listopada prymas Glemp spotkał się z „wrono-zbirem” Jaruzelskim , by omówić przygotowania do drugiej wizyty Jana Pawła II w ojczyźnie. Przed 10 listopada aresztowano wiele osób, internowano lub powołano do wojska. W zakładach pracy pojawiły się patrole wojskowe i dodatkowi tajniacy.
Zastraszeni ludzie nie podjęli więc apelu TKK o strajk 8-godzinny. Był to cios dla autorytetu TKK ( Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej ”Solidarności”), powstałej 22 kwietnia 1982 w podziemiu. Tymczasem rankiem 10 listopada zmarł Leonid Breżniew, ale informację o jego śmierci ukrywano w ZSRR aż do 11 listopada, podobno obawiając się, że wywoła ona niestosowne demonstracje w Polsce. Naród przyjął ją z ulgą, sam widziałem w Krakowie zabawną scenkę. Oto podchmielony włóczęga wyciąga butelkę z płaszcza i woła do przechodzącego patrolu: - Chłopcy, napijcie się ze mną za zdrowie Lońki!
Milicjanci jednak idą dalej, nie aresztują śmiałka. Może i oni w duchu cieszyli się z odejścia kata imperium ? A jednak peerelowscy strażnicy tego imperium strzelali do Polaków, nie tylko w kopalni „Wujek”, ale przy lada okazji. A potem ( 12 listopada) „wrono-zbiry” Jaruzelski i Kiszczak składali wyrazy współczucia rodzinie Bogdana Włosika , którego zastrzelił w Nowej Hucie tajniak, kiedy pochód robotników rozpraszało ZOMO ( 13.X.1982). A 14 listopada zwolniono z „internatu” Wałęsę , gdybym wtedy wiedział o jego kryptonimie „Bolek”, pewnie nie roznosiłbym biuletynów i ulotek „Solidarności” w stanie wojennym.
W takich to czasach walczyli z reżimem PRL-u nasi bohaterzy, pani Krystyna Ruchniewicz i Jacek Klaś. Pani Krystyna – odbierając z głębokim wzruszeniem Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, przyznany decyzją Prezydenta Andrzeja Dudy ( z dnia 19 maja 2016 r.) – dziękując za odznaczenie, wygłosiła krótki dyskurs poświęcony pamięci innych działaczy „Solidarności” jakby zapomnianych zarówno w historii Związku, jak i Polski. Do takich ZNIKNIĘTYCH należy Mirosław Marian Krupiński, wiceprzewodniczący pierwszej „Solidarności”, jeden z założycieli Krajowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej, który powstał 13 grudnia 1981 po wprowadzeniu stanu wojennego.
Po rozbiciu strajku przez ZOMO, Krupiński został aresztowany i otrzymał wysoki wyrok, a dodajmy, że potem wyemigrował do Australii i kilka lat temu zmarł w Albany (WA). Krupiński wydał też tomik ostrych wierszy satyrycznych, godzących w komunistyczną juntę Jaruzelskiego, a może najcelniejszym neologizmem w tym tomiku jest „WRONO-ZBIR” na określenie generała, wysługującego się Sowietom, którzy nie mogąc sami dokonać inwazji naszego kraju, nakazali mu wprowadzić stan wojenny.
Do ZAPOMNIANYCH należy też – jak mówiła pani Krystyna – Mirosława Anna Zgirska – która za swoją działalność w Podziemnej „Solidarności” otrzymała wysoki wyrok i przez lata była prześladowana przez SB. Wybrała emigrację i osiedliła się w Australii. Zmarła kilka lat temu w Melbourne. Jej córka Iga Bajer złożyła w r.2012 wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o rehabilitację swej matki, jednak zespół sędziów ( w wolnej już niby od komunizmu Polsce ) pod przewodnictwem Małgorzaty Radomińskiej uznał, że wyrok wydany w r.1988 – w ubeckim procesie – był...sprawiedliwy!
Takich ZAPOMNIANYCH działaczy „Solidarności” – jak kontynuowała pani Krystyna – są tysiące. I śmiem twierdzić, że to Wałęsa TW „Bolek” wprowadził politykę usuwania z szeregów „Solidarności” działaczy niewygodnych komunistycznym władzom, kiedy to zameldował Kiszczakowi, poprzez prowadzącego go esbeka: ”...usunąłem z „S”” ekstremę: Annę Walentynowicz, Gwiazdów i innych, tak jak chcieliście”.
Pierwsza „Solidarność” była ruchem społecznym 10 milionów Polaków – przypomniała pani Krystyna – walczących o niepodległą i wolną Polskę. A sympatyków „Solidarności” było przynajmnie drugie tyle! Po 13 grudnia 1981 i delegalizacji „Solidarność” się nie poddała i zorganizowała ruch podziemny wspierany przez Polonię, przez zachodnie związki zawodowe i organizacje polityczne, przez Jana Pawła II i prezydenta Ronalda Reagana. Panią Krystynę dekret WRON-y zaskoczył we Francji. Na Zachodzie tworzono spontanicznie Biura Informacyjne „Solidarności”, a „ jedno z takich Biur – mówiła dalej pani Krystyna – utworzyłam w Brukseli w lutym 1982 przy poparciu Światowej Konfederacji Pracy ( CMT)...niestety w lipcu zostało przejęte przez Jerzego Milewskiego TW „Franciszek”, a mnie usunięto z Biura na jego polecenie w grudniu 1982”. ( więcej detali na google).
A pana Jacka Klasia stan wojenny osaczył w Polsce. Nie dał się złamać i z determinacją podjął walkę, tworząc Tajną Komisję Zakładową ( TKZ) podziemnej „Soldiarności” w Zakładzie Konstrukcji Stalowych „Elbud” w Krakowie. W warunkach delegalizacji Związku był to akt wielkiej odwagi, także ze strony jego kolegów. Konspiracja w PRL-u wymagała stalowych nerwów. Tylko kolportaż nielegalnych dla władzy biuletynów „Solidarności” był ogromnym ryzykiem , po jakimś czasie TKZ wpadła wskutek donosu konfidenta. Znacznie więcej o tym czytamy na google w tekście Jacka Klasia – „Ujawniam prześladowców” ( 1.09.2007) – ogłoszonym w oparciu o dokumenty z IPN-u. Tekst to istotny dla lepszej orientacji i zrozumienia czym była wojna polsko-jaruzelska.
Po surowym wyroku pan Jacek Klaś trafił do więzienia, a potem czterokrotnie odmawiano mu paszportu. Ostatecznie otrzymał go w jedną tylko stronę i wraz z rodziną osiedlił się w Australii. Dziś odebrał Krzyż Wolności i Solidarności, nadany mu przez Prezydenta Andrzeja Dudę, który docenił postawę pana Jacka Klasia w najtrudnieszym okresie dziejów „Solidarności” autentycznej, tej pierwszej wyrosłej z Sierpnia 1980.
Natomiast – jak też i przypomniała pani Krystyna – „obecna „Solidarność”, ta DRUGA, powstała z uzgodnienia Wałęsy z ministrem spraw wewnętrznych Kiszczakiem przy Okrągłym Stole w 1989. Uzgodniony został statut nowego związku, struktury i wyznaczono nowych działaczy (...), rejestracja NOWEJ „Solidarności” całkowicie wyeliminowała PIERWSZĄ „Solidarność” , a my – działacze z wyboru – zostaliśmy usunięci z pamięci nowego związku (...), nikt nie podziękował nam za naszą działalność i nie powiedział, że NASZ MANDAT WYGASŁ...I teraz na świecie, kiedy mówi się o upadku komunizmu, pomija się, że było to dzieło „Solidarności” – a za datę jego rozmonotowania podaje się upadek muru berlińskiego. „
Trzeba dodać, że pani Krystyna Misiak w r.2014 odmówiła orderu od Bronisława Komorowskiego motywując to tym, że jest on politycznym patronem postkomunistycznych służb, zwłaszcza WSI ( Wojskowych Służb Informacyjnych). Reakcje koalicji PO-PSL na ten „afront” znaleźć można także na google, wpisując nazwisko udekorowanej teraz przez Prezydenta Andrzeja Dudę, który jest – jak sądzę - ( po Lechu Kaczyńskim ) prezydentem Tysiącletniej Polski. Albowiem pozostali prezydenci III RP byli zaledwie „post-sowieckimi administratorami PRL-bis”, ich mentalność nie dorastała do tradycji Tysiącletniej Polski.
Rozdano ordery, wzniesiono toasty. Ale Tysiącletniej Polski – jak wolności – trzeba strzec codziennie.
Marek Baterowicz
|