Zmiana prezydenta w Stanach Zjednoczonych oznacza prawdopodobnie wymianę niemal wszystkich pracowników w Białym Domu. W okresie między wyborami, a inauguracyjnym zaprzysiężeniem po trzech miesiącach, prezydent – elekt, nie tylko musi zapoznać się ze swymi nowymi obowiązkami i funkcjonowaniem jego urzędu, ale również musi wyznaczyć swoich ministrów, a także inne osoby, które zajmą kluczowe stanowiska w jego biurze.
W trakcie kampanii wyborczej był taki moment, kiedy nagle Partia Republikańska zaakceptowała Donalda Trumpa jako swego kandydata. Krótko po tym kandydat zaproponował na swego wiceprezydenta parlamentarzystę, który reprezentuje globalistyczny punkt widzenia. Odebrałem to jako opłatę za uzyskanie poparcia własnej partii. W podobnej sytuacji znalazł się w 1960 r. senator John Fitzgerald Kennedy, który zaakceptował na swego wiceprezydenta Lyndona Johnsona, choć wówczas nie chodziło o poparcie Partii Demokratycznej (Kennedy już miał jej poparcie), ale pozyskanie głosów konserwatywnego Południa.
Johnson reprezentował Texas. Trzy lata później, na ulicach Dallas, okazało się, że była to tragiczna decyzja. Zdaniem wielu historyków Johnson uczestniczył w spisku. Kennedy pragnął stworzyć zespół doradców nowoczesnych, otwartych na świat i służących narodowi, ale skarżył się, że podsuwano mu wyłącznie ludzi z tej samej sitwy.
Dziś widać już, że najwyższe stanowiska w nowym rządzie obejmują specjaliści ze stażem u Goldmana Sachsa i w podobnych instytucjach. Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że propozycje dotyczące gospodarki nie różnią się zbytnio od tego co było i co prawdopodobnie toczyłoby się podobnie w Stanach Zjednoczonych z prezydentem w postaci Hillary Clinton.
Z drugiej jednak strony prezydent–elekt nie wycofał się z zapowiedzianych kroków, które mogą wstrząsnąć pozytywnie nie tylko jego państwem, ale i światem. Na przykład zapowiedział powołanie niezależnej komisji, składającej się z ekspertów, która ponownie będzie rozpatrywać wydarzenie, jakie miało miejsce 11 września 2001 r. Już sama zapowiedź powołania takiej komisji świadczy o nieufności do ustaleń komisji rządowej z czasów Busha-juniora. Eksperci - to piloci, architekci, inżynierowie specjaliści w zakresie wytrzymałości materiałów etc, którzy już wcześniej wypowiedzieli się w ogromnej masie przeciwko raportowi poprzedniej komisji. Uczciwie przeprowadzona analiza najprawdopodobniej doprowadzi do ukarania sprawców, zajmujących w tamtym okresie najwyższe stanowiska w państwie. Oczywiście, w mediach głównego nurtu cicho na ten temat.
Już w trakcie kampanii wyborczej, korzystając z materiałów ujawnionych przez WikiLeaks, Donald Trump przedstawił dowody korupcji, zdrady państwa i pedofilii Hillary Clinton, jej małżonka i wielu przedstawicieli elity, z patronującym jej prezydentem włącznie. Nie sądzę, aby nowy prezydent zamierzał mścić się w jakikolwiek sposób, ale sprawy te zostały tak mocno rozdmuchane, że w tak dużym państwie, posiadającym liczne służby odpowiadające za przestrzeganie prawa, znajdzie się wystarczająca liczba poważnie traktujących swe obowiązki pracowników. Można też oczekiwać niemałej liczby procesów cywilnych.
Jeśli w ciągu najbliższych trzech miesięcy Hilary Clinton zostanie skazana przez sąd, to urzędujący prezydent będzie mógł ją ułaskawić. Ale taka decyzja może się jedynie odnosić do sprawy przesądzonej, ale nie do przestępstw, które dopiero mają być rozpatrzone. Wyjazd do Kataru na stałe może być całkiem aktualny. Powstrzymuje go stan Billa Clintona, który cierpi na zaawansowaną chorobę AIDS. Lekarze oceniają, że cierpienia te mogą nie nie potrwać dłużej, jak do końca bieżącego roku.
Zero Hedge opublikowało interesującą analizę, dotyczącą wpływu wyboru Trumpa na sytuację w Unii Europejskiej.1) Zaczyna się ona od cytatu wypowiedzi przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude Junckera: „My potrzebujemy nauczyć prezydenta–elekta co to jest Europa i jak funkcjonuje.” Zero Hedge dodaje kąśliwie: „Ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że to Europa musi nauczyć się wielu nowych politycznych rzeczywistości.” I dalej:
1. Pseudo-porozumienie handlowe Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP), w którym głównie chodzi o to, aby korporacje rządziły się w pseudo-suwerennych państwach. Uczestnicy tajnych negocjacji nie otrzymali pełnego tekstu porozumienia, liczącego 20 tysięcy stron. Państwa członkowskie Unii Europejskiej mają różnego rodzaju wątpliwości, dotyczące tego traktatu. Kierownicto Unii, jak posłuszni, nie wybrani przez społeczeństwo wasale, popierają go. Co ciekawe jednak, nie chce go Kongres amerykański. Mając nowego prezydenta, który o TTIP wypowiada się krytycznie, jest niemal pewne, że Amerykanie zaniechają dalszych negocjacji. W podobnej sytuacji znajduje się pseudo-handlowe porozumienie w obrębie Pacyfiku, do którego miałaby należeć Australia, mimo że Australijczycy, zwłaszcza młodzi, protestowali publicznie przeciwko niemu. Krótko przed wyborem Donalda Trumpa premier Australii pojechał do Stanów Zjednoczonych, aby przekonać Kongres do przyjęcia pseudo-handlowego porozumienia. Miał pecha.
2. Szykują się zmiany w polityce obronnej USA i zagranicznej. Prezydent-elekt zapowiedział: „Kraje, które bronimy, powinny opłacać koszt tej obrony. I jeśli nie, to USA musi być przygotowane do zezwolenia tym krajom, aby się same broniły.” I nawet pozwolił sobie na uwagę, że jeśli chodzi o kraje bałtyckie, to jeśli Rosja je zaatakuje, to on zadecyduje czy przyjść im z pomocą, ale po sprawdzeniu, że kraje te „spełniły swoje obowiązki wobec nas”. Jego bliski współpracownik Newt Gingrich, o którym rozchodzą się słuchy, że może zostać ministrem spraw zagranicznych, poszedł dalej i nazwał powiększenie NATO o kraje bałtyckie decyzją „emocjonalną”, dodając: „Nie jestem pewien, że mógłbym ryzykować wojnę nuklearną o miejsce, które jest dzielnicą Saint Petersburga”.
Przewodniczący Juncker stwierdził, że Stany Zjednoczone „nie będą zajmowały się bezpieczeństwem Europy na zawsze...Potrzebujemy nowego podejścia do budowania bezpieczeństwa Związku Europejskiego z ostatecznym celem utworzenia armii europejskiej.” W tej sprawie głos zabrała Zero Hedge: „Juncker wygodnie ignoruje rzeczywisty powód, dla którego nie ma armii europejskiej. To nie ma wiele wspólnego z Ameryką dostarczającą środków dla obrony Europy, ale wszystko z silną opozycją wewnątrz samej Europy przeciwko tej idei.” I na dowód tego gazeta przypomina, że w niedzielę, 13 listopada, dwie potęgi militarne, Zjednoczone Królestwo i Francja, odmówiły uczestniczenia w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE, w celu przedyskutowania wyboru Trumpa.
Zero Hedge bezlitośnie stwierdza, że jeśli kraje Unii opornie uczestniczą w opłatach i nie chcą, aby Unia decydowała ilu uchodźców powinni przyjąć, to oczywiście nie będą one zachwycone ideą zmuszającą je do wysyłania ich młodych ludzi zagranicę, jeśli ich własny rząd jest przegłosowany przez zagraniczych liderów...” Niektóre kraje członkowskie już odrzuciły tę ideę.
3. Trump zapowiedział zmiany w polityce monetarnej i fiskalnej, i Unia obawia się, że mogą one wpłynąć ujemnie na euro. Rządom strefy euro brakuje gotówki i ostatecznie będą one znowu apelowały o solidarność. Zero Hedge komentuje: „Wszyscy wiemy, co to znaczy: tygodnie i miesiące spotkań kryzysowych, które ostatecznie kończą się pakietami wykupu (bail-out i bail-in), które głównie służą do kopania puszki w dół drogi, bez fundamentalnego odniesienia się do problemu, jednocześnie zatruwając stosunki między państwami europejskimi i popychając do władzy partie anty-establishmentowe, w stylu Trumpa. Dyskusja dyskusją, ale jak podał Reuters w dniu 16 listopada, wartość kursu dolara amerykańskiego wzrosła do najwyższego poziomu od 2003 r. Z punktu widzenia ekonomicznego, zmiana prezydenta może być korzystna dla Stanów Zjednoczonych. http://www.reuters.com/article/us-global-markets-idUSKBN13A03R
4. Zmiana klimatu – Zero Hedge twierdzi, że nie jest to wielkim sekretem, iż Trump myśli, że „globalne ocieplenie” zostało wymyślone przez i dla Chińczyków, w celu zrobienia przemysłu wytwórczego USA nie-konkurencyjnego. Jest on zdolny do jednostronnego wycofania się z konwencji Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczącej zmiany klimatu (1992 UN Framework Convention on Climate Change). Taka decyzja postawiłaby Europę w niekorzystnej sytuacji. Trump zadeklarował również zamiar wycofania się z miliardowych płatności na różne programy ONZ dotyczące zmiany klimatu, co wzbudziło pytanie czy Europa powinna płacić resztę. Na wszelki wypadek komisarz UE d/s zmian klimatu i energii Miquel Arias Canete zareagował na wybór Trumpa obiecując, że „świat może liczyć na to, że Unia Europejska będzie kontynuowała przywództwo w kwestii klimatu”.
Dziwi mnie, że nie poruszono sprawy rzetelności badań dotyczących klimatu. W Australii nawet byłemu premierowi (Abbottowi) odmówiono możliwości sprawdzenia, jak pracuje państwowe biuro meteorologiczne. Placówkę zajmującą się modelami pogody zakupił Evelyn Rothschilds i mianował się przewodniczącym rady nadzorczej, a swoją żonę zatrudnił w roli dyrektora wykonawczego. Myślę, że modelowanie i manipulowanie pogodą, to jednak musi być dobry biznes.
5. W kolejnym punkcie Zero Hedge odnosi się Brexitu, zauważając iż uwagi Trumpa na temat krajów bałtyckich mogą przypomnieć liderom unijnym, że Wielka Brytania jest najsilniejszym mocarstwem militarnym w Unii Europejskiej, które może być pomocne, więc lepiej być z nią w dobrej komitywie. Jednocześnie, rezultat wyborów w Ameryce może zwiększyć obawy najważniejszych urzędników UE o ich własną przyszłość. W mediach głównego nurtu jest cicho na temat spotkania w Waszyntonie prezydenta-elekta z Nigelem Farage, tymczasowym liderem Niepodległej Partii Zjednoczonego Królestwa. Kiedy Obama wprowadził się do Białego Domu, kazał wyprowadzić z niego popiersie Winstona Churchilla, co jak podaje „Conservative Tribune”, Anglicy odebrali jako uderzenie w twarz.
Relacja Farage: „Przy końcu naszego czasu z Trumpem, zapytaliśmy go, czy popiersie Sir Winstona Churchilla, które Obama usunął z Oval Office, mogłoby powrócić na swoje zasłużone miejsce... On entuzjastycznie stwierdził, że to dobry pomysł. Czy potrzebuję powiedzieć więcej?” Trump przedstawił się jako anglofil, który natychmiast będzie działał w kierunku poprawienia stosunków Stanów Zjednoczonych ze Zjednoczonym Królestwem, stosunków, które wyluzowały się podczas kadencji Obamy, zwłaszcza po decyzji o Brexicie. „Rozmawialiśmy o perspektywie Zjednoczonego Królestwa znajdującego się na początku kolejki, do czego odniósł się pozytywnie.” Conservative Tribune zauważyła, że Farage odniósł się do handlu między dwoma narodami, bez wątpliwości przedrzeźniając kwietniowe uwagi Obamy, że UK mogłoby znaleźć się na końcu kolejki, jeśli chodzi o porozumienia w sprawie handlu, jeśli Brytyjczycy zagłosują za Brexitem. http://conservativetribune.com/trump-change-white-house/
Farage wrócił do Zjednoczonego Królestwa przywożąc do Anglii punkty dla premiera Theresy May i dla swojej partii.
Janusz Rygielski
1. W jaki sposób Trump wpłynie na Unię Europejską (How Trump will Impact The European Union. http://www.zerohedge.com/news/2016-11-15/how-trump-will-impact-european-union
|