Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
22 grudnia 2016
Łukasz Urban bohaterem, niemieccy policjanci pełni uznania
Polski kierowca zapobiegł drugiej Nicei
Niemieccy policjanci przyznają, że gdyby nie bohaterska postawa Łukasza Urbana, który do końca walczył, by powstrzymać terrorystę doszłoby do większej masakry. Łukasz Urban, polski kierowca ciężarówki, która porwana w poniedziałkowy wieczór przez terrorystę rozjechała w Berlinie grupę przechodniów zabijając 12 osób i raniąc 48, zapobiegł jeszcze większej masakrze. Walczył z prowadzącym jego pojazd terrorystą, by nie dojechał on do końca jarmarku. Tym samym zapobiegł śmierci wielu ludzi, zapłacił jednak za to najwyższą cenę. Jak twierdzą śledczy najpierw Polak został ugodzony nożem, potem dostał śmiertelny postrzał.

37-letniego Urbana napastnik mógł zaatakować w czasie, gdy ten spał w kabinie 40-tonowej ciężarówki zaparkowanej niedaleko miejsca doręczenia transportu w północno-zachodniej części Berlina. Następnie porywacz ruszył na szaleńczy rajd przez zatłoczony o tej porze targ bożonarodzeniowy znajdujący się w centrum miasta. Dobę później policja zaczęła szukać i zabezpieczać ślady odcisków palców na całym terenie Friedrich-Krause-Ufer, gdzie doszło do tragedii. Poszukiwania broni i innych ewentualnych dowodów zaczęły się jednak dopiero niemal dobę później.

Ariel Żurawski szef firmy spedycyjnej, dla której pracował Urban i jednocześnie jego kuzyn powiedział, że władze niemieckie poprosiły go identyfikację ofiary na podstawie pokazanych mu zdjęć. Według niego jest całkowicie jasne, że ofiara przed śmiercią dramatycznie walczyła o życie. - Jego twarz była zapuchnięta i zakrwawiona. Policja powiedziała mi, że Łukasz odniósł rany postrzałowe. Mimo ran od noża został śmiertelnie postrzelony. Nie wierzę, że jeden człowiek mógł zabić mojego kuzyna. Był potężnym mężczyzną o wzroście 185 cm i wadze 130 kg. Tego musiała dokonać grupa ludzi - oświadczył Żurawski.

Dodał też, że Urban - osierocił żonę i 17-letniego syna - planował powrót do domu w czwartek, aby przygotować prezenty świąteczne. Polski kierowca podjechał pod magazyn TyssenKrupp Schulte około godziny 7 w poniedziałek. Magazyn ten położony jest w tuż obok ośrodka dla migrantów w przemysłowej dzielnicy Berlina. Okazało się, że obsługa na razie nie może przyjąć przywiezionego towaru. Urbana poproszono więc, aby podjechał następnego dnia o godzinie ósmej. Na nagraniach z kamer przemysłowych widać Urbana znajdującego się o godzinie 14 w pobliżu miejscowego kebab baru. To ostatnie nagrania, na których polski kierowca jest jeszcze żywy. O godzinie 15 dzwonił do żony, ale nie mogła z nim rozmawiać, bo przebywała jeszcze w pracy. Oddzwoniła godzinę później, lecz mąż już nie odbierał telefonu.

Nie wiadomo jak przebiegały ostatnie chwile jego życia. Inny polski kierowca spotkany przy tym samym magazynie stwierdził, że powiedziano mu, iż Łukasza Urbana zaatakowano, gdy spał w kabinie swojej ciężarówki.

Żurawski dodał, że znajdujący się w ciężarówce GPS odnotował dziwne ruchy do jakich doszło o godzinie 15.45, co wskazywałoby, że w tym momencie kierowca nie miał kontroli nad pojazdem. Szef firmy transportowej powiedział: - Samochód uruchomiono. Za chwilę silnik jednak zgasł. Ruszył w przód, a potem w tył. Można było odnieść wrażenie, że ktoś siedzący w środku dopiero uczył się jeździć potężna ciężarówką.

Dziennik Polski - czytaj wiecej, obejrzyj wideo