“Mama męża jest Koreanką, tata Włochem, a ciocia Węgierką. Przy wigilijnym stole usiądą też: Chińczyk, Amerykanie, no i ja – Polka. Żartujemy, że jesteśmy Organizacją Narodów Zjednoczonych” – mówi pani Katarzyna z Queensu, która spędza grudniowe święta u rodziny męża. Zawsze zabiera makiełki, bez których nie wyobraża sobie Wigilii, i opłatki. Kontynuuje rodzime bożonarodzeniowe obyczaje nie dlatego, że “tak trzeba”, ale dlatego, że chce. Podobnie zresztą jak tysiące Polaków na emigracji.
Jakiś czas temu CBOS (Centrum Badania Opinii Społecznej) sprawdziło, czy bożonarodzeniowe tradycje kontynuują już tylko bardzo religijni dziadkowie i rodzice, czy też może mniej praktykujące, a nawet obojętne na kwestie wiary dzieci. Okazało się, że prawie wszyscy Polacy, bo 98 proc. – także na emigracji – dzielą się opłatkiem z bliskimi, składają im życzenia, spożywają z nimi wigilijne potrawy, a wcześniej – przystrajają choinkę. 95 proc. zamierza przygotować dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa, a 90 proc. chce obdarować bliskich prezentami.
Rewelacyjny i długi artykuł w nowojorskim Nowym Dzienniku. Koniecznie przeczytaj!
|