Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
30 grudnia 2016
I my czekamy na Ciebie, Pana...
Marianna Łacek. Foto Bogumiła Filip

W trwającym ciągle świętowaniu Bożego Narodzenia, powróćmy jeszcze raz wspomnieniem do tego co wydarzyło się w Ashfield... Wigilijny wieczór. Dochodzi godzina 22.00. Za chwilę ma rozpocząć się Pasterka. Przestrzenna świątynia szybko zapełnia się wiernymi. Wśród nocnej, świątecznej ciszy w okolicy kościoła św Wincentego rozchodzi się głos polskiej kolędy... Śpiew prowadzi grupka młodych ludzi, którzy zgromadzili się wokół organów. Piękne, mocne głosy w tonacji, która pozwala przyłączyć się każdemu. Śpiewają wszyscy – od dzieci aż do wiekowych seniorów. Wyraźnie słychać także instrumenty – trąbka, skrzypce, gitara...

... a skoro przyjdziesz na głos Kapłana, padniemy na twarz przed Tobą, wierząc, żeś jest pod Osobą Chleba i Wina... Kiedy słowa ostatniej zwrotki popularnej kolędy wypełniły już całą świątynię, aż po wysokie sklepienie – przy ołtarzu stanął celebrans ks. Kamil Żyłczyński. Modlitwy Kapłana, odpowiedzi Wiernych a pomiędzy nimi kolędy i to nie jedna, albo dwie – ale wszystkie zwrotki każdej z nich wprowadzały atmosferę prawdziwie świąteczną.

Po przypadających na tę uroczystość słowach Pisma Świętego (odczytanych z doskonałą dykcją przez pp. Kazika i Danusię Bożymów) po Ewangelii przyszedł czas na homilię. I tutaj wydarzyła się rzecz bez precedensu.

Ks. Kamil poprosił, aby do ołtarza podeszły dzieci. Pomimo późnej pory, zebrała się ich grupka. Ksiądz rozpoczął z nimi rozmowę na temat dzisiejszego świętowania. Padały pytania, co świętujemy? Gdzie się urodził Pan Jezus? Kiedy się urodził? Ile miałby teraz lat? Jak miał na imię Opiekun Pana Jezusa? – pytania na pozór proste, dzieci odpowiadały (po polsku!) czasem w zabawny sposób, wywołując ogólną wesołość.


:



Kolejne pytanie dotyczyło tego – co dalibyśmy w prezencie Małemu Jezuskowi na Jego Urodziny? Ksiądz przyniósł dużą torbę, z której zaczął po kolei wyjmować różne prezenty. Najpierw samolot – ulubiona zabawka małych chłopców – Nie, powiedziały dzieci. Wtenczas nie było jeszcze samolotów. Nie umiałby się nim bawić. Potem była książka – słowniczek polsko-angielski. Nie, powiedziały dzieci, przecież nie umiał jeszcze czytać. – a zresztą, dodał jeden młodociany filozof – po co mu słownik – jako Bóg znał wszystkie języki. Następnie ks. Kamil wyjął maskę - aparat do nurkowania. Nawet, ku uciesze dzieci, przymierzył sobie to na głowę. I ten prezent także nie zyskał aprobaty. Przecież tam nie było oceanu. Ostatnim prezentem była wełniana, narciarska czapka na głowę – też ją Ksiądz przymierzył. Nie, też nie wchodzi w rachubę. Przecież tam śniegu nie ma... Co wobec tego damy Jezusowi?






Cała ta niezwykła ‘homilia’, wprowadziła pogodny nastrój, wywołując zainteresowanie dzieci a także wszystkich zgromadzonych. Ale na tym absolutnie przesłanie ks. Kamila się nie kończy. Ta scenka z dziećmi uzmysłowiła każdemu z nas czym właściwie jest, czym powinno być świętowanie Bożego Narodzenia. Nie dla innych, ale dla mnie osobiście. Co ja mogę przynieść w darze Małemu Jezuskowi? Czego On ode mnie oczekuje? Czy w mnogości prezentów, jakimi obdarowujemy przede wszystkim dzieci znajdzie się trochę miejsca i czasu na refleksję?... Tej homilii nie sposób zapomnieć. Nie potrzebowaliśmy jej także tłumaczyć naszym anglojęzycznym katolikom, zaproszonym na polską Wigilię. Również dla nich wszystko było jasne i czytelne.

Na zakończenie Mszy św. ks. Kamil złożył wszystkim życzenia – najpierw po polsku, a potem widząc wielu niepolskojęzycznych wiernych, powtórzył te same życzenia w kilku językach. Zaprosił także wszystkich do dalszego kolędowania. Śpiewaliśmy więc ile sił w gardle i powietrza w płucach wszystkie najpiękniejsze polskie kolędy. Ze zdumieniem i podziwem przysłuchiwali się temu Australijczycy, którzy zaczęli już gromadzić się na swoją Pasterkę. Był to także dla nas sygnał, że polskie kolędowanie należy zakończyć.

Księdzu Kamilowi należą się słowa uznania. Ale to za mało. Należy mu się całkowite poparcie od nas wszystkich. Tylko od nas, Polaków zgromadzonych wokół najstarszego polskiego Ośrodka Duszpasterskiego, jakim jest Ashfield zależeć będzie powodzenie misji, jaką postawił sobie i konsekwentnie wykonuje nasz niezwykły Duszpasterz.

Marianna Łacek