„W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (z Listu św. Pawła do Tymoteusza).
Ten werset z mszalnego czytania mógłby zacytować polski kapłan, ks. Zenon Broniarczyk, którego uroczystości pogrzebowe obchodziliśmy w dzień św Piotra i Pawła. Chociaż upływa miesiąc od śmierci ks. Zenona, wielu osobom trudno jest pogodzić się z myślą, że go już wśród nas nie ma.
W niedzielę, 4 czerwca podczas południowej Mszy św. w Ashfield, odnosiliśmy wrażenie, że czas cofnął się o ponad 20 lat. Przy ołtarzu znowu stanął ks. Zenon. Czekaliśmy na jego przyjazd z Brisbane, jak na wizytę kogoś bliskiego, kiedy dowiedzieliśmy się, że miał zastępować ks. Kamila podczas urlopu. Już zaczęła tworzyć się kolejka kto którego dnia zaprosi ks Zenona do domu, jak za dawnych czasów...
Wszak tutaj w Ashfield rozpoczynał swoją posługę kapłańską w roku 1978, tuż po przyjeździe do Australii. Nie był wtenczas z nami długo. Wkrótce został przeniesiony na inną placówkę. Po pewnym czasie wrócił ponownie na blisko sześć i pół roku. Od pierwszych dni swojego duszpasterzowania w Ashfield zabrał się energicznie do pracy. Odprawiał cztery sobotnio – niedzielne Msze św., odwiedzał parafian w domach, prowadził przygotowania do Pierwszej Komunii św. oraz regularne katechezy w polskich szkołach. Gromadził wokół ołtarza ministrantów, młodych lektorów i kantorów.
To właśnie ks. Zenon poszerzył i odnowił działalność Rady Duszpasterskiej. To tutaj w Ashfield obchodziliśmy zorganizowany przez tę Radę, Jubileusz 20- lecia Święceń Kapłańskich ks. Zenona. To do Ashfield przyleciał już z Nowej Zelandii, aby wspólnie z nami celebrować Srebrny Jubileusz swojego Kapłaństwa. Był kimś bardzo bliskim, swoim. Rozumiał emigrację i rozterki, jakie przeżywają ludzie, którzy albo sami zdecydowali, albo zostali zmuszeni opuścić rodzinny kraj. Miał wyrozumiałość dla ludzkich słabości, ale ani o krok nie odstępował od wysokich standardów etyki i moralności katolickiej. Przy tym wszystkim cechowało go duże poczucie humoru.
|
|
|
Wiadomość o nagłej śmierci ks. Zenona przyjęliśmy najpierw z niedowierzeniem, potem ze zdumieniem, które przerodziło się w wielki żal... aby w końcu pochylić głowę i wyszeptać - Panie, niezbadane są Twoje wyroki....
Gdziekolwiek ks. Zenon był posłany – do Sydney, Geelong, Canberry, Adelaide, Brisbane czy nowozelandzkiego Wellington – wszędzie zostawiał za sobą przyjaciół. On kochał ludzi – a parafianie odpłacali mu wzajemnością.
Dzień pogrzebu ks. Zenona, czwartkowy ranek, 29 czerwca przywitał nas chłodem a z zasnutego chmurami nieba spadły nawet krople deszczu. I znowu, pomimo, że był to zwykły roboczy dzień, tłum wiernych wypełnił polski kościół w Marayong. Oprócz Polonii sydneyskiej przybyli przedstawiciele prawie wszystkich ośrodków z Australii.
Umieszczona na katafalku trumna tonęła w ogrodzie róż. Na trumnie położony był Mszał, na którym stał kielich – symbole Kapłaństwa.
Ks. Maksymilian Szura poprowadził modlitwę różańcową – 4 dziesiątki Chwalebne w intencji zmarłego Kapłana, dziesiątek piąty w intencji jego pogrążonej w żałobie rodziny, którą reprezentowała przybyła z Polski bratanica – Renata Broniarczyk.
Różaniec zakończył się potężnym śpiewem pieśni maryjnej ‘Serdeczna Matko’.
Mszę św., której przewodniczył ks. prowincjał Przemysław Karasiuk, koncelebrowało 23 kapłanów. Był wśród nich także ks Wiesław Słowik, rektor polskiej Misji Katolickiej na Australię i Nową Zelandię.
Homilię wygłosił ks. Józef Migacz. Powiedział on we wstępie, że dzisiaj otacza nas zabieganie i ciągły pośpiech. Nie ma czasu na myślenie o śmierci, a człowiek w tym świecie bardziej niż kiedykolwiek staje się bezbronny. Prawda, że nic nie jest wieczne, dociera do nas dopiero, kiedy dostrzegamy brak kogoś, kto z nami tak niedawno jeszcze był...
Dzisiaj żegnamy ks. Zenona, z którym spotkaliśmy się – każdy z nas na swój sposób, w swoim czasie. Ile tych spotkań było i jaką miały wagę, widać wyraźnie patrząc na obecność tylu zgromadzonych tutaj osób.
Dzisiejszy świat jest niepewny. Wielu boi się jutra. Dla niewierzących śmierć to pustka i koniec. Dla nas wierzących życie oraz spotkanie ze śmiercią jest inne. Z woli Bożej przychodzimy na świat i odejdziemy kiedy Bóg nas powoła. Nie liczy się ilość przeżytych dni, ale ich jakość. Od tego jak przeżyło się dane nam dni zależy wieczność. To jest nasza moc i to stanowi o naszej sile. Możemy sobie powiedzieć, wiem że Chrystus Zmartwychwstały na mnie czeka.
|
|
|
Potem ks. Józef opowiedział o swojej znajomości ze śp. ks. Zenonem. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w Poznaniu, kiedy tuż po maturze nastoletni Józef Migacz przyjechał, aby starać się o przyjęcie do Seminarium Duchownego Chrystusowców. Ks. Zenon już tam był.
Ta znajomość po latach zaowocowała przyjaźnią, kiedy losy obydwu kapłanów wielokrotnie się krzyżowały w Australii i w Nowej Zelandii. Umocnieniem zawiązującej się przyjaźni było wspólne posługiwanie polskiej społeczności w Geelong. Ks. Józef, który przebywał tam przez pewien czas mówi, że dało to mu możliwość obserwowania bezpośredniego i serdecznego podejścia ks. Zenona do ludzi. Podziwiał jego umiejętność zjednywania sobie najmłodszych. Grupka dzieci przychodzących na katechezę rozrosła sie od kilkorga na początku, do ponad czterdzieściorga w krótkim czasie.
Potem spotkali się w Sydney. – Ks Józef Migacz został skierowany do Marayong, a ks Zenon objął w tym czasie posługę kapłańską w Ashfield.
Kolejnym ich spotkaniem była Nowa Zelandia.
Losy ludzkie są nieprzeniknione. Nikt nie wie co będzie jutro. Kto by przypuszczał, że niedawne spotkanie w Canberze podczas rekolekcji kapłańskich miało być ich spotkaniem ostatnim... Żegnamy ks. Zenona dziękując Bogu za dar jaki nam zesłał w osobie tego Kapłana.
Czerwiec to czas święceń kapłańskich. Nowo wyświęceni kapłani odprawiają swoje Msze Prymicyjne, jako symboliczne wejście w społeczność, której mają służyć. Po takiej uroczysej Mszy przyjmują życzenia. Do młodego księdza podeszła raz matka z takimi słowami:
„Wybrałeś Synu piękną drogę, ale jakże ciężką. Pamiętaj, gdziekolwiek Bóg Cię zaprowadzi masz iść do ludzi z sercem na dłoni, a ja będę się modlić, żeby Ci ludzie tego serca nie zdeptali.”
Z takim sercem na wyciągniętej dłoni szedł do ludzi ks. Zenon. Posługa kapłańska – to umiejętność słuchania. O tę umiejętność jest dzisiaj bardzo trudno, kiedy wszyscy wokół mówią. Ks. Zenon umiał nie tylko mówić. On także umiał słuchać. Dzisiaj go żegnamy, a wpatrując się w tę trumnę próbujemy sobie przypomnieć słowa, które niejednokrotnie do nas kierował.
Księże Zenonie – co byś nam powiedział dzisiaj? Jakie miałbyś dla nas przesłanie?
|
|
|
- Ciesz się z każdego dnia, który dał Ci Bóg, pewnie by nam powiedział. Nie czyń nikomu krzywdy. Spoglądaj na innych ludzi nie ze swej pychy, ale ze swojej małości. Nigdy nie wiemy co nas czeka i kto okaże się naszym prawdziwym przyjacielem.
Pewien zacny i mądry człowiek popadł w tarapaty, których finał miał być rozegrany w sądzie. Zwrócił się więc do kilku przyjaciół, aby towarzyszyli mu w tej niełatwej dla niego sytuacji. Niestety, pierwszy najlepszy przyjaciel odmówił, tłumacząc – ty jesteś taki mądry i dzielny, na pewno sobie poradzisz. Drugi, odprowadził go aż do bramy sądu – ale dalej iść nie chciał. Tam już musisz sobie sam radzić. Poszedł z nim trzeci, taki na którego nawet nie liczył. Cały czas trwał przy nim dzielnie i dodawał mu otuchy.
Moment śmierci i pogrzebu to właśnie taka jak wyżej opisana sytuacja. Część tzw. przyjaciół nawet nie przyjdzie na pogrzeb – Cóż ja poradzę? On sam, jego dusza musi sobie dać radę. Część przyjaciół i rodzina przyjdą, ale odprowadzają zmarłego tylko do bramy – dalej już z nim iść nie mogą. Ten przyjaciel, który mu teraz będzie towarzyszył, a o którym nawet nie pomyślał – to jego dobre uczynki. To wszystko dobro, które za życia czynił, będzie teraz z nim. I to jest najważniejsze. To się liczy. Majętność, ziemskie zaszczyty służą jedynie do ozdoby...
Do zobaczenia w niebie, księże Zenonie.
|
|
|
Chwila ciszy jaka nastąpiła po wygłoszonej homilii pozwoliła myślom przebiec wstecz, do długich lat znajomości, nawet ośmielę się powiedzieć przyjaźni z ks. Zenonem. To jemu nasi trzej synowie służyli do Mszy, razem ze swoją siostrą grali na instrumentach i śpiewali, podkreślając wagę różnych uroczystości kościelnych. To do naszego domu ‘wpadał’ w niedzielne popołudnia, jak zawsze mile widziany gość, aby nieco odetchnąć pomiędzy południową i wieczorną Mszą św. Rozmawialiśmy nieraz swobodnie, ale wielokrotnie także dyskutowaliśmy na poważne tematy...
Zapraszał nas wszystkich sześcioro na Nową Zelandię. Dzieci miały wystąpić tam z koncertem kolęd. Niestety, ten wyjazd nie doszedł do skutku.
Kiedy zawieźliśmy do Canberry profesora z Polski, ks. Zenon poświęcił nam cały dzień pokazując najciekawsze obiekty stolicy.
Także w ubiegłym roku po konferencji nauczycieli języka polskiego, którą prowadziłam w Brisbane, ks Zenon spędził cały dzięn obwożąc mnie po pięknych okolicach stolicy Queensland...
„...oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.”- Wyznanie Wiary kazało wrócić do rzeczywistości...
Po zakończeniu Mszy św. ks. Prowincjał podkreślił jak wielką stratą dla Zgromadzenia jest śmierć ks. Zenona. Powiedział o wielu listach kondolencyjnych, które otrzymał od osób prywatnych i od instytucji. Odczytał także kondolencje przysłane z Poznania.
|
|
|
Poznań 23 czerwca 2017. Czcigodny Prowincjonale.
Drodzy współbracia tworzący Prowincję pw. Świętej Rodziny
Szanowni Uczestnicy uroczystości pogrzebowych śp.ks. Zenona Broniarczyka!
Po otrzymaniu informacji o śmierci ks. Zenona Broniarczyka duchowo łączę się z Wami w modlitwie w intencji naszego zmarłego współbrata. Jako rodzina zakonna dziękujemy Bogu za dobro, którego udzielił nam, chrystusowcom i Polakom w Australii i Nowej Zelandii poprzez życie i posługę śp. ks. Zenona.
Naszej modlitwie towarzyszą wspomnienia o jego osobie i działaniach jako wieloletniego duszpasterza na Antypodach. Przez blisko 40 lat pracy duszpasterskiej pod australijskim i nowozelandzkim niebem był wyznawcą Chrystusa i jego gorliwym sługą z poświęceniem posługującym ludowi bożemu. Postawa wiernych, którym służył staje się świadectwem, że był dobrym pasterzem, zaś my, chrystusowcy zapamiętamy go jako kochającego nasze Zgromadzenie Zakonne.
W duchowej łączności z Wami, Drodzy Współbracia, ze wszystkimi Uczestnikami uroczystości pogrzebowych oraz Rodziną Zmarłego, zgromadzoną dzisiaj na Mszy Świętej w jego intencji w kaplicy Domu Głównego Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, proszę Chrystusa Króla Wszechświata, aby śp. kapłanowi Zenonowi dał udział w chwale swojego Zmartwychwstania i połączył nas z nim w wiecznej szczęśliwości.
Ks. Ryszard Głowacki SChr Przełożony Generalny
Potem nastąpił niezwykle uroczysty a zarazem wzruszający moment. Do pulpitu podeszła Pani Konsul Generalna, Regina Jurkowska aby dokonać pośmiertnego udekorowania ks. Zenona Broniarczyka Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Także bratanica ks. Zenona, Pani Renata Broniarczyk odczytała list pożegnalny:
Kochany Zenonie, Bracie, Wujku, Kuzynie i Przyjacielu!
Tak trudno uwierzyć, że nie ma Cię już wśród nas, że nigdy nie przyjedziesz, nie zadzwonisz, że nie będziemy wspólnie przeżywać radosnych i smutnych chwil.
Odszedłeś nagle i niespodziewanie, a nam wydawało się, że zawsze będziesz z nami. Pozostawiłeś wielką pustkę i smutek.
Byłeś opoką naszej rodziny, do Ciebie zawsze można było zwrócić się w trudnych chwilach. Zawsze łączyłeś a nie dzieliłeś, wspierałeś, dawałeś nadzieję.
Szczególnie umacniałeś naszą rodzinę i bliskich gdy przyjeżdżałeś do Ojczyzny i łączyłeś z Panem Bogiem przez Sakramentalną Posługę, udzielałeś nam ślubów, chrzciłeś nasze dzieci, żegnałeś najbliższych, święciłeś nasze domy.
Dziękujemy Ci za naszą miłość do nas, za dobroć i za czas, który nam poświęcałeś, za nocne rozmowy, za uśmiech, który nie schodził z Twojej twarzy, który Cię nigdy nie opuszczał.
Tak bardzo kochałeś ludzi, że nigdy nie było Ci ciężko, aby poświęcić im czas, pomóc, wesprzeć, doradzić, wskazać drogę.
Za to, jakim byłeś człowiekiem dziękujemy Ci z całego serca.
Na swoim obrazku prymicyjnym z czerwca 1973 roku umieściłeś następujące słowa:
„Spałem i śniłem, że życie jest radością.
Ocknąłem się i zobaczyłem, że życie jest służbą.
Zacząłem służyć i zrozumiałem, że służba jest radością.”
Dziękujemy, że byłeś z nami i żyłeś jak napisałeś.
Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci, modlitwie i w naszych sercach.
DO ZOBACZENIA!!!
Spoczywaj w pokoju i bądź szczęśliwy w radości wiecznej.
Z pamięcią w modlitwie Rodzina.
Pani Renata dodała jeszcze parę zdań od siebie, m. In. podkreśliła wiarę, jaką ks. Zenon darzył sprawowaną Mszę św. Wtenczas dzieją się prawdziwe cuda, niejednokrotnie powtarzał.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz na niebie nie było już ani jednej chmurki. Australijskie słońce w całej swej okazałości żegnało Człowieka, który tutaj na Antypodach dokonał tyle dobrego.
„Non omnis moriar’ chciałoby się powtórzyć z Horacym. Nie, księże Zenonie. Nie odszedłeś całkowicie. Ty żyjesz wśród nas tym Dobrem, którym uczyłeś dzielić się z innymi. Bo Dobro jest tą unikalną wartością, która mnoży się poprzez dzielenie.
Jak wówczas, kiedy reprezentując naszą Radę Duszpasterską żegnałam Cię wyjeżdżającego na Nową Zelandię tak i teraz żegnam Cię w tę niezmierzoną w czasie i przestrzeni podróż... Prosiłam wówczas, abyś nas pobłogosławił... Wierzymy, że Twoje kapłańskie błogosławieństwo będzie z nami na zawsze.
Marianna Łacek OAM
|