Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
22 lipca 2017
Żywe tarcze z ludzi młodych
rozmowa z medioznawcą dr Hanną Karp
wPolityce.pl: Opozycja od kilku dni codziennie organizuje protesty przeciwko zmianom w sądownictwie, są one efektowne np. poprzez „Łańcuchy światła”. Wczoraj nawet udało się zgromadzić dużą grupę młodych ludzi, czego nie udawało się zrobić chociażby na manifestacjach KOD-u. Dlaczego według Pani tak się stało?

Dr Hanna Karp: Obserwujemy akcję jedną z rodzaju tych, zapowiadanych m.in. przez dziennikarza Gazety Wyborczej Seweryna Blumsztajna na antenie TVN24. Blumsztein mówił o tzw. „cityngu”, chodzi tu o wszelkiego rodzaju akcje oporu na terenie wielkich miast. W tej chwili obserwujemy coraz więcej młodych ludzi, którzy w tym uczestniczą. Dlaczego tak się dzieje? Podczas wczorajszego protestu pod Pałacem Prezydenckim zebrani skandowali m.in. hasło „precz z komuną”. Część młodych jest przekonana, że występuje przeciwko czemuś, co w jakiś sposób przypomina czasy komunizmu w Polsce. Wierzą, że chodzi o ten rodzaj łamania praw i wolności, co wówczas. Wczorajsza manifestacja miała młodych upewnić w tym wrażeniu, w tym celu służył na przykład występ Doroty Stalińskiej i wykonanie utworu Jacka Kaczmarskiego „Mury runą”. Ale powiedzmy sobie szczerze ten występ przypominał żałosną groteskę. Na scenie brylowały młode kobiety i młode twarze, to także nowa odsłona buntu przeciw „kaczyzmowi”. Już nie KOD i nieporadny Mateusz Kijowski, ale nowa krew.

Czyli wydaje się Pani, że te młode osoby są zmanipulowane przez polityków?

Akurat ci aktywiści doskonale wiedzą, w czym uczestniczą, natomiast politycy jak zwykle cynicznie, sięgają po młodych jako po mięso armatnie, tak było za komuny, tak jest i teraz. Ułatwiają to media informacyjne wielkich zachodnich koncernów, prowadzące w Polsce swoją działalność. To z nich płyną nieustanne komentarze, o tym, że w Polsce dokonuje się przewrót i trwa zamach na demokrację. To, że młodzi dają tak się podprowadzać, to jest po pierwsze wynik ich ignorancji historycznej, ich braku wiedzy, a po drugie rezultat notorycznego oddziaływania mediów na młodych ,którzy nie potrafią konfrontować się z rzeczywistością. Mało interesują się polityką, są podatni na tanie komercyjne polityczne chwyty; biorą za dobrą monetę przekazy płynące z wielkich stacji komercyjnych, naiwnie je przyjmują i utożsamiają się z nimi. Nie mają dostatecznej wiedzy historycznej. Tak mści się, niestety, skandaliczny brak podstawowej edukacji historycznej z najnowszej historii Polski. Postkomuniści bronią resztek swojej władzy, używając w tym celu atrakcyjnej atrapy wykreowanej z młodych twarzy. W czasach komunizmu w Polsce także aktywnie przychodziły z pomocą w strategicznych momentach Komitetowi Centralnemu przybudówki młodych aktywistów - różne Związki Walki Młodych i Socjalistycznej Młodzieży Polskiej.

Dzisiejszy gest Jana Rulewskiego w Senacie, który przyszedł na obrady w stroju więźnia z zakładu karnego z białą różą był wyraźnym sygnałem w stronę młodych. Rulewski utwierdzał ich w błędnym myśleniu, że stają po stronie, która w okresie PRL-u walczyła z władzą komunistyczną.

Te metody orwellowskiego odwracania rzeczywistości będą się nasilać, to rodzaj maskarady i wszystkiego na opak. Ludzie dawnego systemu budują żywe tarcze i własne osłony z ludzi młodych, wykorzystując w tym celu także siłę mediów komercyjnych. Z tych stacji płynie nieustanny przekaz o rodzącym się w Polsce załamaniu demokracji, co jest przecież kłamstwem i dezinformacją, godzącą w bezpieczeństwo informacyjne kraju.

Czy media komercyjne to najważniejsze narzędzia w rękach ludzi dawnego układu, przy pomocy których mogą wpływać m.in. na młodych ludzi?

Oligarchowie medialni z Zachodu przybyli do Polski, aby robić biznes, ale w momentach strategicznych jak choćby ten, bronią systemu, który przede wszystkim im służy, a który im zbudowała i osadziła na głębokich fundamentach Platforma Obywatelska i rząd Donalda Tuska. Informacyjne media komercyjne były i są w dalszym ciągu parasolem ochronnym tego całej polityczno-medialnej patologii. Media, o których mówimy dodatkowo rzeźbiły i dalej kreują umysły także młodych ludzi, którzy od lat poddani są bardzo agresywnej medialnej wojnie hybrydowej. Oprócz pierwszej klasy specjalistów z Zachodu uczestniczą w tym propagandyści z czasów PRL. To smutne, że młodzi są tak bezbronni wobec tej tak agresywnej inwazji i nawet nie zdają sobie z tego sprawy.

Dlatego młodzi ludzie, mający naturalną potrzebę partycypacji w manifestacjach powinni dokładnie zwracać uwagę na to, w jakiego rodzaju protestach biorą udział i przeciwko czemu protestują, za czym są. Czy za ich protestami nie stoją ludzie starych służb, którzy niszczyli ich dziadów i ojców, a dziś chcą decydować o ich przyszłości – bez ich wiedzy i zgody.

Czy w związku z tymi działaniami uważa Pani, że tak jak z repolonizacją banków, tak powinno dojść do repolonizacji mediów?

Nawet gdyby to w tej chwili natychmiast, zrealizowano, to nie dałoby szybkich efektów, dlatego że oddziaływanie medialne, zmiana świadomości wymaga czasu i jest obliczone na działanie długofalowe. Podobnie jest z uświadamianiem historycznym. Jeżeli człowieka odzwyczaja się od klasycznego czytania, od samokształcenia, wyrabiania szlachetnych kulturowych nawyków, sięgania po dobrą książkę, pójście do opery, czy teatru to ta postawa utrwala się i zmiana takich postaw jest czasem niemal nie do odwrócenia.

Rozmawiał Adam Stankiewicz

wpolityce.pl