BARCELONA – boleść i oszołomienie! Bo jak można być tak nieostrożnym i wynająć furgonetkę facetowi o aparycji tak podejrzanej, a jeszcze nie sprawdzić w jakim celu ? I dlaczego magistrat Barcelony nie zabezpieczył słynnego deptaku Las Ramblas betonowymi filarami, aby nie mogło tam wjechać żadne auto ? Ostatecznie w tylu miastach Europy zastosowano już tę straszną metodę ataku, zwłaszcza w Nicei przybrała monstrualne rozmiary... I nic ? Magistrat Barcelony zlekceważył prewencję ? Marnie to świadczy o Katalończykach...Marzy im się niepodległość, chcą się oderwać od Hiszpanii, a nie potrafią upilnować tak małego skrawka terytorium jak słynny deptak ? A zatem nie myślą w ogóle turystach, którzy są dla Barcelony żyłą złota!
Oszołomienie i boleść...Tyle ofiar, w tym dzieci...Gdyby były filary wokół deptaku nie doszłoby do tragedii. Rodziny ofiar powinny zaskarżyć magistrat Barcelony, wystąpić o wysokie odszkodowania. Nie przywróci to życia zabitym, ale zmusi miasto do wzniesienia zapór, które zapobiegną nowym zamachom! W oszołomieniu i bólu nie jestem w stanie nawet napisać epitafium dla ofiar...Poniżej więc stary wiersz z roku 1985, napisany w Barcelonie, gdzie opowiadałem kilku poetom jak wyglądał i na czym polegał reżim komunistyczny, potem stan wojenny...Słuchali z niedowierzaniem, pewnie trafiłem na lewaków albo ludzi ograniczonych...Napisałem zatem te wersy...obok gotyckiej katedry, która jak magnes przyciągała mnie codziennie, z trudem odrywałem się od niej, by zwiedzać resztą miasta...
Dziś cierpię sam, gdyż jestem sam - pośród głuchych i ślepych, pośród tych, Których trzeba skrzywdzić, aby ujrzeli Których trzeba związać, aby zrozumieli, Których trzeba zranić, aby uwierzyli nam – przybyszom z drugiej strony księżyca.
Barcelona, 25 lipca 1985
Marek Baterowicz
|