Zbliża się 70 rocznica urodzin błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, męczennika za wiarę, bestialsko zamordowanego w PRL rękami i na rozkaz esbeckich bandytów. Przypomnijmy niektóre znane i mniej znane fakty związane z tą wyjątkową postacią. Ksiądz Jerzy urodził się 14 września 1947 roku we wsi Okopy, niedaleko Suchowoli, na Białostocczyznie. Jego Rodzice, Marianna i Władysław, prowadzili gospodarstwo rolne. Miał czworo rodzeństwa. Ponieważ wychowywany był w rodzinie głęboko religijnej, od dzieciństwa był związany z Kościołem. Jak wspominała po latach Matka ks. Jerzego, syn kiedy szedł z domu do oddalonej o pięć kilometrów szkoły, zawsze najpierw wstępował do pobliskiego kościoła, aby uczestniczyć w Mszy św. Tam też od najmłodszych lat służył jako ministrant. W dzieciństwie był raczej typem samotnika i bardziej lgnął do Kościoła niż do zabaw z kolegami.
Kiedy w 1965 roku kończył liceum w Suchowoli, podczas balu maturalnego oznajmił, że z powodu powołania kapłańskiego zamierza wstąpić do seminarium. Już na początku drugiego roku nauki w Wyższym Seminarium Duchownym w Warszawie został powołany do służby wojskowej w specjalnej jednostce dla kleryków, w Bartoszycach. Jego koledzy z wojska, późniejsi kapłani, wspominali często, że ks. Jerzy wyróżniał się dużą odwagą w głoszeniu swoich poglądów, za co niejednokrotnie spotykały go szykany. Był to przecież okres komunistycznych represji nie tylko w stosunku do pojedynczych osób, ale obejmujący całe społeczeństwo. Był to też okres otwartej walki władzy z Kościołem.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko, który zawsze był słabego zdrowia, po powrocie z wojska dość często chorował i właściwie od tamtego czasu miał kłopoty ze zdrowiem. Po ukończeniu studiów teologicznych, w dniu 28 maja 1972 roku został kapłanem, przyjąwszy święcenia z rąk Prymasa Polski Stefana kardynała Wyszyńskiego. Swą posługę kapłańską pełnił początkowo w parafii p.w. Świętej Trójcy w Ząbkach. Potem w roku 1975 jako wikariusz przybył do parafii p.w. Matki Bożej Królowej Polski w Aninie i p.w. Dzieciątka Jezus na Żoliborzu.
Foto Monika Wiench |
W swojej kapłańskiej posłudze starał się być zawsze tam, gdzie są ludzie najbardziej potrzebujący, krzywdzeni, prześladowani przez komunistyczne władze. Właśnie tacy ludzie spotykali księdza Jerzego i szybko obdarzali go zaufaniem. I choć powierzone mu zadania wykonywał bardzo solidnie i z oddaniem, jednak z powodu słabego zdrowia, zwolniono go z regularnej pracy w parafii.
W 1978 roku został mianowany duszpasterzem średniego personelu medycznego i odtąd co miesiąc odprawiał Msze św. Kaplicy Res Sacra Miser. Wkrótce swoją posługą objął całą służbę zdrowia - lekarzy, pielęgniarki i studentów medycyny. Pomagał więc nie tylko najbardziej potrzebującym, lecz także tym, którzy dbali o ludzi biednych i chorych.
Czasem przełomu w życiu ks. Jerzego był rok 1980, a dokładnie niedziela 31 sierpnia, kiedy to mieszkając jako rezydent w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie, został wysłany przez księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, by odprawić Mszę św. dla strajkujących hutników w Hucie "Warszawa". W swoich "Zapiskach" ks. Jerzy odnotował: ..."Tego dnia i tej Mszy św. nigdy nie zapomnę. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa - jak mnie przyjmą, kogo tam zastanę? Ale już przy bramie ogarnęło mnie wielkie zdumienie, bo zobaczyłem duże grupy spokojnych ludzi uśmiechających się i usłyszałem oklaski. Myślałem, że witają tak kogoś innego, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii Huty księdza, przekraczającego jej bramy. Pomyślałem wtedy, że są to oklaski dla Kościoła, który przez tyle lat wytrwale pukał do fabrycznych bram..."
Dziesięciolecie kapłaństwa |
Od 28 lutego 1982 roku ksiądz Jerzy zaczął odprawiać w kościele św. Stanisława Kostki comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę, na których wygłaszał religijno - patriotyczne kazania dla wiernych, początkowo z Warszawy, a wkrótce przybywających z całej Polski. Ciepłym, spokojnym głosem przemawiał do tysięcy ludzi, którzy w kraju przesiąkniętym kłamstwem szukali prawdy i sprawiedliwości.
W jednym ze swych słynnych kazań mówił:"Mamy wypowiadać prawdę, kiedy inni milczą, wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść, modlić się, gdy inni przeklinają, przebaczyć, gdy inni nie potrafią"...
We wrześniu 1983 roku ks. Jerzy zorganizował po raz pierwszy pielgrzymkę robotników Huty "Warszawa" na Jasną Górę i ta idea księdza Jerzego przekształciła się w Ogólnopolską Pielgrzymkę Ludzi Pracy. Szybko stał się też kapelanem Solidarności w Hucie "Warszawa" i kapelanem Związku Solidarność .To właśnie ks. Jerzy podtrzymując ducha robotników, pomagając więzionym i prześladowanym przyczyniał się każdego dnia do tego, by NSZZ Solidarność przetrwała. Nauczał o prawdzie, szacunku, o podstawowych prawach człowieka, a przede wszystkim o jego prawie dążenia do wolności, o potrzebie przeciwstawiania się złu bez lęku, ale też bez używania przemocy. Niezliczone tłumy wiernych słuchały go z wielką uwagą kiedy mówił, że: ..."obowiązkiem chrześcijanina jest stać przy prawdzie, choćby ona miała wiele kosztować, choćby za nią trzeba było zapłacić"...
Fot. Vitek Skonieczny |
Ta działalność ks. Jerzego sprawiła, że wkrótce stał się on celem niewybrednych ataków ówczesnych władz. Służba Bezpieczeństwa wciąż przeprowadzała u niego rewizje, publikowano kompromitujące księdza, spreparowane materiały, podpalono jego samochód, grożono utratą życia. Był jedynym księdzem, któremu wstrzymano przepustkę na spotkanie z papieżem Janem Pawłem II, podczas wizyty w Polsce. Twierdzono, że ks. Jerzy może stanowić dla papieża zagrożenie.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie czuł się dobrze w tej atmosferze ciągłych ataków i zastraszania. Kiedy jednak w dniu 19 października 1984 roku został zaproszony do parafii p.w. Świętych Polskich Braci Męczenników do Bydgoszczy na spotkanie modlitewne z ludźmi pracy, przyjął zaproszenie pomimo ostrzeżeń przyjaciół.
Tam celebrował ostatnią Mszę św. w swoim życiu.
To wtedy, w ostatnim zdaniu rozważania modlitewnego ks. Jerzy Popiełuszko powiedział: "Módlmy się, abyśmy byli wolni od lęku i zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy".
20 października 1984 roku cały kraj obiegła zatrważająca wiadomość o zaginięciu księdza Jerzego Popiełuszki.
Dziękujmy Bogu, że dał Polsce takiego Kapłana.
Monika Wiench Melbourne
(opr. na podstawie doniesień internetowych)
|