Tylko proszę Panie Boże, nie odbieraj nam nadziei, Choćby było jak najgorzej, nie daj wrogom nas podzielić. Słowa te, z ostatniej zwrotki pieśni "Jeszcze starczy sił" Leszka Czajkowskiego, śpiewa od lat na spotkaniach Klubów "Gazety Polskiej" znany bard - Piotr Piekarczyk. Dziś nabierają one ponownie znaczenia w sytuacji, kiedy Polska atakowana jest nie tylko od wewnątrz, przez totalną opozycję, kontestującą każdą decyzję demokratycznie wybranego rządu, nie tylko przez domorosłą Targowicę, ale i z zewnątrz, przez sprzeczny z polskimi interesami klan lewackich eurokratów.
W Polsce i poza nią już rozległa się krytyka - rozpowszechniane są kłamliwe interpretacje, że to pod naciskiem PO i lewackich przyległości dokonano zmian w rządzie i wydalono z niego kilku ministrów "którzy szkodzili Polsce". Cieszy się więc szef PO - Schetyna, który widzi w ogłoszonych zmianach "wojenkę na górze".
Już cieszy się też ze zmiany na stanowisku ministra spraw zagranicznych Radosław Sikorski, co nie jest dobrą wróżbą dla nowo powołanego szfa MSZ - Jacka Czaputowicza. Można powiedzieć, że ze zmian wprowadzonych w rządzie przez premiera Mateusza Morawieckiego niestety cieczy się najbardziej cała opozycja.
Natomiast z prawej strony sceny politycznej, ze strony nie tylko niektórych prawicowych polityków, publicystów, ale i wielu zwolenników dobrej zmiany, padają mocne oskarżenia. Co prawda omijają one prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i w pewnym stopniu nawet samego premiera Morawieckiego, ale koncentrują się na osobie prezydenta Dudy i jego działaniu związanym z odwołaniem z zajmowanego stanowiska ministra obrony narodowej - Antoniego Macierewicza.
Odwołanie bowiem osoby tak zasłużonej w walce o niepodległą Polskę, jeszcze od czasu Komitetu Obrony Robotników, czyli od 1968 roku, wzbudza poczucie niesprawiedliwego potraktowania człowieka niezłomnego, gorącego patrioty i nieustraszonego inicjatora zmian w systemie obrony kraju i wyjaśnianiu smoleńskiej tragedii narodowej. Bo właśnie odwaga, ale i wielka siła i konsekwencja w działaniu, przyniosła Antoniemu Macierewiczowi dużą popularność po prawej stronie sceny politycznej i jednocześnie wzbudziła ogromną wrogość po stronie przeciwnej.
Jak pięknie, z jaką siłą i z jakim patriotyzmem przemawiał do swoich żołnierzy minister obrony narodowej A. Macierewicz podczas uroczystości przekazania swojej funkcji, jak liczne głosy zawodu i zasmucenia z powodu takiej decyzji pojawiły się w polskim społeczeństwie, widać było w mediach społecznościowych. Tym bardziej, że znów, jak poprzednio, w przypadku odwołania ze stanowiska premier Beaty Szydło, nie zostały podane do publicznej wiadomości konkretne powody zmiany. Przyczyn tej decyzji możemy się jedynie domyślać.
Wśród domysłów o przyczynach odwołania ministra Macierewicza na pierwszym miejscu podawany jest bliżej nieokreślony konflikt z prezydentem. Mówi się o nieustalaniu z prezydentem Dudą, który jest najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych, pewnych decyzji dotyczących obronności kraju. Mówi się również o nieznającym kompromisów, twardym /niektórzy twierdzą, że zbyt twardym/ charakterze ministra Macierewicza, który nie ulega autorytetom. Mówi się też o drugiej stronie - prezydencie Andrzeju Dudzie i o tym, że chcąc zachować dobre układy z generalicją z dawnego nadania, musiał się pozbyć Macierewicza, który wcześniej zajmując się lustracją i odważnie likwidując komunistyczne służby WSI, miał w tej sprawie skrajnie odmienne zdanie.
Faktem jest, że stosunki między obu panami nie były poprawne, co powodowało znacznie przedłużające się w czasie napięcia w rządzie i utrudniało proces podejmowania decyzji. Jeśli dodamy do tego nienawiść jaką darzyła Antoniego Macierewicza lewa strona sceny politycznej, w tym cała PO i Nowoczesna, a także naciski ze strony Moskwy, szczególnie po jego zaangażowaniu z wyjaśnienie tragedii smoleńskiej, to jasne jest, że musiało dojść do zderzenia i że ono właśnie nastąpiło.
Reakcje na zmiany w składzie rządu są, jak wspomniano wyżej, różne. Jest wśród nich szereg bardzo skrajnych ocen, jak na przykład nadspodziewanie szybka deklaracja redaktora "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza, który już po kilku godzinach stwierdził publicznie, że więcej już nie zagłosuje na prezydenta Dudę. Są krytyczne wypowiedzi odnośnie odwołania ministra Macierewicza ze strony takich polityków i publicystów jak: Krystyna Pawłowicz, Jan Olszewski, Krzysztof Wyszkowski, Katarzyna Gójska, czy Janusz Walentynowicz. Okazuje się, że zaskoczony był tą decyzją nawet ojciec premiera - senior, Kornel Morawiecki. Jest też pierwsza decyzja o oddaniu medalu Krzyża Odrodzenia Polski nadanego przez prezydenta Dudę. Jest wreszcie cała masa bardzo krytycznych wypowiedzi zwykłych Polaków, od lat sympatyzujących z Antonim Macierewiczem, którzy nie tylko obwiniają prezydenta za tę decyzję, ale wręcz odwracają się od niego z niechęcią i głębokim uczuciem zawodu.
Warto jednak przypomnieć, że decyzja ta musiała być i była ustalana z prezesem Prawa i Sprawiedliwości - Jarosławem Kaczyńskim, jednym z najbardziej opanowanych i dalekowzrocznych polityków. Żadna z dokonanych zmian nie byłaby przecież możliwa bez zgody prezesa PiS. Albo więc Jarosław Kaczyński cofnął się o krok, widząc w takiej decyzji więcej korzyści niż strat, albo uznał, że funkcja ministra obrony narodowej w nowych warunkach powinna być sprawowana innymi metodami. Stanowisko to widać było zresztą podczas wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego już 10 lutego na ostatnich uroczystościach z okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej, kiedy to prezes PiS, dziękując Antoniemu Macierewiczowi powiedział: ..."Nasza droga naprawy Rzeczyspospolitej, dobrej zmiany, czasami ze względu na okoliczności jest kręta. Ale to, o co was dzisiaj proszę - to zaufanie. Ufajcie! Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że ten kierunek nie ulegnie najmniejszej zmianie..."
Jakkolwiek by nie było, nam, Polakom na emigracji pozostaje podziękować ministrowi Antoniemu Macierewiczowi za jego odwagę i poświęcenie dla Polski gdyż, jak powiedział jeden z publicystów, "Jedność prawicy jest dziś w rękach Antoniego Macierewicza. Nigdy Polski nie zawiódł, więc nie zawiedzie i teraz". Wobec toczących się w Polsce ważnych procesów i zmian, pozostaje nam też powtórzyć raz jeszcze: nie dajmy wrogom nas podzielić.
Monika Wiench, Melbourne
|