PiS dementuje informację o „dekoncentracji mediów”. Druga szansa może się szybko nie pojawić.Zrobienie porządku na rynku mediów jest warunkiem normalnego funkcjonowania państwa. W „Dzienniku Gazecie Prawnej” redaktor Piotr Zaremba posłużył się ulubionym zabiegiem naszych mediów czyli powołał się na stuprocentowe, za to niezwykle enigmatyczne źródło wiedzy: "Chcemy wrócić do tematu dekoncentracji mediów - deklaruje bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Twierdzi, że prezes PiS podjął już wstępną decyzję, choć na jej potwierdzenie kierownictwo partii czeka, aż lider wyjdzie ze szpitala."
Sprawa jest niby pewna, „bliski współpracownik”, ale z drugiej strony decyzja mocno „wstępna”. Informacja ta sama w sobie jest na tyle labilna, że niewiele znacząca. Jednak wywołała natychmiastową reakcję ważnych polityków PiS.
Beata Mazurek, rzecznik PiS: To jest fake news. Nie ma żadnego zielonego światła Jarosława Kaczyńskiego w tym temacie, czyli repolonizacji mediów. Ani zielonego, ani czerwonego, ani jakiegokolwiek innego. O tej sprawie nie rozmawiamy.
Marszałek Stanisław Karczewski: Nic na ten temat nie wiem. W gronie politycznym, w ścisłym kierownictwie partii na ten temat nie rozmawialiśmy w ostatnim czasie.
Najprawdopodobniej redaktor Piotr Zaremba ma rzeczywiście informację od kogoś wysoko postawionego w PiS. Ta sytuacja pokazuje, że być może jest w kierownictwie partii spór o to, czy należy zrobić dekoncentracje mediów czy nie?
Z jednej strony jest to ważna obietnica wyborcza, a z drugiej strony to, co się wyprawia w Polsce nie ma chyba odpowiednika na świecie. Najsilniejsze media gorliwie nienawidzą demokratycznie wybranej władzy.
W III RP od samego początku ugrzęźliśmy w medialnej fake rzeczywistości. Ubecy okazali się nietykalni. Jaruzelski i Kiszczak „ludźmi honoru”, grabieżcy mienia narodowego „biznesmenami” spod szyldu „pierwszy milion trzeba ukraść”. Zainstalowano nam zestaw „autorytetów” w każdej dziedzinie, przeważnie lewackich kłamców, do których płynął i płynie strumień budżetowych pieniędzy.
Teraz sytuacja robi się jeszcze groźniejsza. Widząc nieporadność PiS fake media stały się aroganckie. Ostentacyjnie wspierają pucze sejmowe i wszelkie próby oczerniania dobrej zmiany. Co więcej eksportują obficie swoje kłamstwa za granicę. To staje się groźne. Afera z nagrodami przyznanymi dla ministrów gabinetu Beaty Szydło była ordynarnie spreparowana. W tych nagrodach nie było nic niewłaściwego. Natomiast dywanowy atak pod hasłem „oni tylko chcą pieniędzy”, co więcej „wzięli twoje pieniądze” i jeszcze mówią, że „im się należały”, choć prostacki, okazał się na tyle skuteczny. PiS musiał się wycofać z tych decyzji.
Sielankę sondażową PiS zawdzięcza dwóm rzeczom, przeprowadzonym reformom poprawiającym byt obywateli i mądrości Polaków, widzących co tu się dzieje. Jednak i zwątpień też nie brakuje, szczególnie w żelaznym elektoracie PiS. Zbliżają się wybory samorządowe i następne. Niewątpliwie są przygotowane ataki, które mogą bardzo podkopać wizerunek partii Jarosława Kaczyńskiego. Szczególnie, gdy posłowie tej partii będą tak pomagać tabloidom. Prezes poszedł na operację kolana, a okazało się, że ma większy problem z Piętą.
Oczywiście „dekoncentracja mediów” nie jest sprawą prostą, bo właśnie te fejk media stoją na straży swojego istnienia. Od razu podniosą światowy rejwach jak to w Polsce jest gwałcona wolność słowa. Jak pisowski reżim dybie na swobodę dziennikarzy. Pod ręką jest przykład Białorusi i z pewnością będzie użyty.
Paradoksalnie zniknięcie mediów pilnujących tutaj antypolskich interesów zagwarantowałoby rzeczową debatę publiczną, w której krytykując obecną władzę człowiek by nie szedł ramię w ramię z różnym szumowinami o ciemnych intencjach.
Trudno tutaj nie przytoczyć znanego powiedzenia: „Nie wierzę w niezdementowane informacje” , mawiał Aleksander Michajłowicz Gorczakow, carski generał, gubernator warszawski.
Miejmy nadzieję, że dementi ze strony PiS dotyczące „dekoncentracji mediów”, to tylko taka zasłona dymna, żeby nie powodować alergicznych reakcji pośród samych zainteresowanych.
Jeśli PiS nie wprowadzi uczciwych zasad obowiązujących na rynku medialnym nigdy nie zbudujemy silnego państwa.
A druga szansa może się szybko nie pojawić. Już fejk media tego przypilnują.
Ryszard Makowski wpolityce.pl |