Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
25 czerwca 2018
Wspomnienie o Joannie Kulmowej
Inka Dowlasz

ESK: 17 czerwca 2018 r. zmarła Joanna Kulmowa - wybitna artystka: poetka, pisarka, autorka dramatów, librett operowych, żona Jana - filozofa, reżysera, muzyka. Kulmowie ponad 30 lat mieszkali w leśniczówce w Strumianach, w Puszczy Goleniowskiej w Szczecińskiem. Jako młoda studentka polonistyki, którą wywiało ze Szczecin-Dąbia do Poznania, zaczęłam publikować swoje pierwsze reportaże w prasie poznańskiej i szczecińskiej. Moje dwa pierwsze reportaże związane były z wybitnymi postaciami Szczecina. Reportaż "Być Joanną" opowiadał o mojej pierwszej wizycie u poetki Joanny Kulmowej w Strumianach, dokąd pojechałam leśnymi drogami na motocyklu marki WFM. Opowiadanie "Być Joanną" ukazało się w Siódmym Dniu Tygodnia, magazynie kulturalnym Głosu Szczecińskiego. Mój drugi reportaż o "Rodzinnym Domu Dowlaszów" ukazał się w Głosie Wielkopolskim, z którym współpracowałam w czasie studiów. W podszczecińskiej dzielnicy Klęskowo, właśnie u Dowlaszów poznałam ich biologiczna córkę Inkę, wtedy jeszcze licealistkę, późniejszą reżyserkę teatralną, też zafascynowaną Kulmami. Po śmierci 90-letniej poetki w naszych sercach ożyły wspomnienia. Na początek wspomnienia Inki.

Mam w głowie taki dyżurny obrazek, którego używam zazwyczaj wtedy, kiedy wszystko wali mi się na głowę: Strumiany. Las. Nagrzane słońcem popołudnie. Dom Kulmów tonie w zupełnej ciszy. Jo ukryta za świerkiem na leżaku, na trawie pusta filiżanka, porozkładane papiery. Ciocia oczy ma przymknięte, uśmiecha się...Wuj drzemie na tarasie w fotelu. Ciocia Helena u siebie. Słychać tykanie zegara w kuchni, brzęczenie much...Widzę rybki w baseniku, do których skrada się kot...zaczynam oddychać w rytmie ich leniwego popołudnia.....zdenerwowanie gdzieś odpływa.

Czasami to były sny: w noc stanu wojennego, rybki w basenie zdechły, w ogrodzie leżał martwy ptak... Pójście na studia reżyserskie, w moim przypadku, oznaczało zerwanie z zawodem. Pracowałam już jako psycholog na uczelni i w przychodni szpitalnej. Zdobyłam się na odwagę i napisałam do Kulmów list. Znałam ich od dziecka : byli jednymi z tych, którzy zjawiali się w Klęskowie i pozostawali przjaciółmi domu Dowlaszów i gromady ich przybranych dzieci. Wizyty Kulmów były zawsze radosnym świętem: Ciocia Joanna sławna pisarka i poetka, Wuj muzyk i filozof.

Zjawiali się z nienacka, zawsze z prenentami: wielcy artyści umieli policzyć, ile jest dzieci i jak niezliczone są potrzeby. Czasami Tata zabierał mnie do Strumian. Jechaliśmy pociągiem do Klinisk i spacerem sześć kilometrów rzez las. Muzyka, literatura, filozofia, żarty...


Joanna Kulmowa. Fot. Internet


Jan Kulma. Fot. printscreen TVN24

Kulmowie potraktowali ten mój list poważnie. Przyjęli to, że psychologia mi nie wystarcza i pragnę poszukać swojego miejsca w teatrze. Zgodzili się przygotować mnie do egzaminów reżyserskich. Akurat zaczynały się trzymiesięczne wakacje na uczelni. Zamieszkałam w Strumianach. Od tamtej chwili zamknęły się za mną jakieś drzwi. Zniknęła Ciocia Jo i Wuj Jan. Zamienili się w parę pryncypialnych mentorów. Żadnego ale, żadnego ja przecież nigdy nie, żadnego nie potrafię...Od rana do wieczora dykcja, impostacja głosu, proza, wiersz, sceny, plastyka ruchu, samodzielna praca z głosem między świerkami a w wolnych chwilach pisanie reżyserskiego egzemplarza.

Po kilku tygodniach takiego maglowania miałam serdecznie dość: ćwiczyłam przeponę patrząc tęsknie na furtkę, spokojne życie lasu za płotem a za lasem...na dawne moje życie wśród doceniających mnie ludzi. Tu: sztywny, jąkający się nikt. Moje sposoby na poczucie się sobą u siebie – przestały działać. A najtrudniejsze było to, że pękały szwy mojej dorosłości. (Gdyby moi studenci zobaczyli, jak pani magister z zamocowanym kijem od szczotki na plecach buczy w krzakach i fałszuje...). Wieczorami padałam jak trup na łóżku w dawnym pokoju babci Cichockiej a już po chwili, czyli rano budziły mnie kroki na schodach i tłuczenie się zbiegających psów.

Napisałam też mój pierwszy egzemplarz reżyserski. Wuj schlastał punkt po punkcie. Wszystko. Byłam załamana. Na szczęście podsłuchałam ich, siedzieli na leżakach za świerkiem i pokłócili się...o mnie. Wuj upierał się, że mam umysł logiczny po nim. Ciocia, że po niej mam skłonności do impresji. No i pięknie zrobiony monolog Goneryli, tu byli zgodni. Zamknęłam się w łazience. Poryczałam się. A więc to tak! To jest ich Metoda. Profesjonalny dryl, żeby posmakować Teatru, złamać, zniechęcić. Jeżeli przetrzyma - może wejdzie w teatralny krwiobieg.

Krok po kroku w tłumionym poczuciu wstydu i śmieszności nabierałam przy nich nowego rodzaju kondycji: liczą się intuicja, bysrość obserwacji, wiedza i miłość. Do każdego można dotrzeć, trzeba wyczuć - jak. Bywały też inne, pełne ciepła chwile: bujany fotel Cioci Jo. Wiersze. Zaludniały pokoik na poddaszu Elfy i Krasnoludy. Filozoficzne dysputy. Wuj przy fortepianie. Wspólne patrzenie w ogień... Poświęcili mi swój własny czas. W mundurach groźnych mentorów, punktowali każdy mój krok. Ile w tym miłości zrozumiałam po latach, już sama jako pedagog.

Kulmowie zbudowali w starej lesniczówce na Pomorzu przyczółek teatralnej Warszawy Schillera, Zelwerowicza i następców Korzeniewskiego, Bardiniego. Po ich trawniku przechadzał się, mentalnie Swinarski, Hubner, Szczepkowski. Miałam szczęście, że u progu mojej reżyserskiej inkarnacji trafiłam do Strumian. Bez tego magla, pracując w Teatrze, nie będąc aktorką czułabym się jak...cywil. Nie ja jedna przeszłam ten osobliwy Strumiański Fakultet. Aktorzy, śpiewacy, muzycy – Rodzina Strumiańska. Przeszliśmy to samo i pokochali...

Wspomnienia Inki Dowlasz pochodzą z książki "Zakon we dwoje" Haliny Pytel-Kapanowskiej.

pl.wikipedia.org/wiki/Inka_Dowlasz

www.inkadowlasz.cba.pl

Teatr Ludowy w Krakowie