Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
4 lipca 2018
ETYKA OBCA JEST NIEKTÓRYM
Marek Baterowicz
ETYKA OBCA JEST NIEKTÓRYM - ten smutny fakt ujawniła akcja prof. Piotra Witakowskiego, gdy zajął się odrażającym apelem dr Wojciecha Jabłońskiego o oddawanie moczu na...pomnik Smoleński! Trzeba być albo łajdakiem, może człowiekiem chorym z nienawiści do ofiar zamachu, albo kimś po prostu chorym umysłowo, by wzywać Polaków do tak nikczemnych zachowań. Niewykluczone, że dr. Jabłoński spełnia wszystkie trzy kryteria. A prof. Witakowski skierował list do Komisji od spraw etyki w PAN, list zaadresowany do prof. dr hab. Andrzeja Zolla, który jest przewodniczącym tejże Komisji.

I prosił o osąd etyczny apelu dr. Jabłońskiego, także o osąd etyczny samego inicjatora tego ohydnego apelu, niegodnego człowieka i ogólnie przyjętych od wieków norm moralnych. Pomnik Smoleński jest również symbolicznym grobem 96 osób zamordowanych z zimną krwią w Tupolewie, rozerwanym eksplozją bomby na dziesiątki tysięcy części. W tradycji nie tylko chrześcijańskiej takie symbole otacza się czcią i pamięcią. I oto jakiś osobnik o mentalności jaskiniowca nawołuje swoich rodaków do bezczeszczenia pomnika i pamięci Ofiar, zapewnia też obecność kamer zagranicznych mediów (czy jest więc agentem jakiejś obcej potencji ?) oraz uspokaja, że w razie czego ochotnikom grozi tylko grzywna( ?!)...

Jakim trzeba być nędznikiem, aby wzywać do tak niegodziwych czynów! I po prostu zwyrodnialcem, jeżeli ów osobnik nie jest przypadkiem chorym umysłowo. To już kwestia innej diagnozy, ale prof. Witakowski prosił tylko o etyczną ocenę tego skandalicznego apelu. Tymczasem mijają tygodnie, a prof. Zoll milczy, a wraz z nim milczy cała komisja PAN-u d/s etyki. Głosu w tej sprawie nie zabrał też rektor UW, nie potępił zatem apelu, a jedynie oświadczył, że dr Jabłoński od roku 2016 nie jest już pracownikiem jego uczelni. Tak jakby wszyscy bali się zająć stanowisko w sprawie nikczemnego wybryku dr. Jabłonowskiego, a ich „milczenie daje przyzwolenie na zdziczenie obyczajów wśród pracowników nauki” – jak napisał prof. Witakowski.

Istotnie, „qui tacet consentire videtur”, a podobną myśl znajdujemy już u Sofoklesa: „Cóż milcząc idziesz ? Czyż nie wiesz, że z ciszy / Każdy stwierdzenie twej winy usłyszy ?”. A jakim to łotrem trzeba być (i spod jakiej gwiazdy?), aby apelować do Polaków o znieważanie pomnika tak wielkiej narodowej rangi, pomnika polskiej tragedii. Osobnik ten sam wyklucza się z narodowej wspólnoty, to oczywiste. I spada do kategorii degeneratów.

W dawnej Rzeczypospolitej takich skazywano na infamię czyli na sądowe pozbawienie czci i praw obywatelskich. I choć dzisiaj sądy mamy koślawe (a Gersdorf z grupą post-stalinowców staje w obronie tych stajni Augiasza) to imć Jabłoński już zasłużył sobie na status infamisa. Sam odarł się ze czci i człowieczych przymiotów, uznawać go może tylko jakaś szajka peerelczyków z umysłowym defektem, pozbawionych etyki.

Prof. Witakowski swój list (podpisany przez 67 pracowników naukowych!) wysłał też do wiadomości Prezydenta RP, Premiera Rządu, ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Prezesa PAN-u oraz do rektorów wyższych uczelni. Podobnie jak prof. Zoll, oni także nabrali wody w usta. Ich milczenie w tak poważnej sprawie każe podejrzewać, że być może nieubłaganie rośnie nam grono przyszłych infamisów.

Marek Baterowicz