Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 sierpnia 2018
Wczoraj, dziś i jutro Domu Millennium
Monika Wiench
Położony w zachodniej dzielnicy Melbourne Dom Millennium ma historię długą, prawdopodobnie najdłuższą z kilku tego typu placówek stworzonych przez Polaków. I choć do spisania wspomnień na temat jego budowy i rozwoju w minionych latach zabrakło chętnych, jednak warto dziś pochylić nad sprawami dotyczącymi tej ważnej polskiej inicjatywy. Tym, jakie było Millennium przed wieloma laty, kim byli ludzie pracujący przy jego budowie, z jakimi problemami i kiedy zaczęto się borykać kierując tą instytucją, nie interesowało zbyt wielu osób. Kiedy przed rokiem pojawiło się ogłoszenie, aby zgłosiły się osoby zainteresowane umieszczeniem ich wspomnień dotyczących Millennium w planowanym wydaniu książkowym, zgłosiła się tylko jedna, (słownie jedna) osoba.

Ale dajmy spokój pretensjom czy wypominkom - lepiej skupić się na faktach, a są one następujące:
Dom Millennium został zbudowany ponad sześćdziesiąt lat temu przez powojenne pokolenie polskich emigrantów zamieszkałych w zachodnich dzielnicach Melbourne i związanych w Stowarzyszeniu Polaków w Kingsville. Pracowali w nim społecznie, nie szczędząc sił, często po wielu godzinach pracy zarobkowej, poświęcali budowie Millennium wiele weekendów. Robili to, aby po ciężkich doświadczeniach czasu wojny znów odnaleźć wspólnotę, zapewnić swoim dzieciom możliwość nauki w polskiej szkole, spędzać wspólnie czas na tańcach i zabawach. Tak było przez długie lata.

Z czasem, który płynie nieubłaganie i który wszystko zmienia, zainteresowanie polskim Domem Millennium malało.Tym bardziej, że zegar biologiczny nie zatrzymywał się. Zmniejszała się liczba członków Stowarzyszenia zarządzającego Domem, malała chęć do pracy społecznej. Wielkim wysiłkiem wieloletniej prezeski Millennium pani Alicji Michalskiej i jej niedawno zmarłego Męża - śp.Stanisława, Dom Millennium funkcjonował. Kiedy jeszcze byli chętni do zorganizowania i przeprowadzenia jakiejś potańcówki, zjawiało się w Millennium początkowo kilkadziesiąt, następnie już tylko kilkanaście osób - raz w miesiącu, potem znacznie rzadziej, aż wreszcie zaniechali oni i tego typu aktywności.

Od kilku lat wynajmowano dużą salę w Millennium wietnamskiej grupie etnicznej, której członkowie odprawiali tam i nadal odprawiają swoje religijne uroczystości. Swoją siedzibę miały i nadal mają w Millennium trzy instytucje - Tygodnik Polski, który dysponował i nadal dysponuje trzema pomieszczeniami, Muzeum i Archiwum Polonii, wynajmujące dwa pomieszczenia oraz Wielokulturowe Biuro Usług Społecznych, korzystające z jednego pokoju. Każda z tych instytucji korzysta z Millennium uiszczając jedynie sybmoliczne opłaty, a jedna z nich ma nawet potężny dług w stosunku do Stowarzyszenia.

Wróćmy jednak do przeszłości. Wobec braku zainteresowania losami Domu Millennium, zwołano w 2005 roku z inicjatywy poprzedniego prezesa Millennium śp. Jana Skiby i na jego prośbę skierowaną o pomoc do Elżbiety Drozd - dyrektora Australijsko-Polskiego Biura Usług Społecznych (tak brzmiała poprzednia nazwa AMCS)- zebranie osób zaintersowanych w Polonii dalszymi losami Millennium.

Jak wynika z dokumentów ogłoszenie o zebraniu podano do publicznej wiadomości w polskich programach radiowych i brzmiało ono: „ Stowarzyszenie Polaków w Kingsville i Koło Pań oraz Australijsko-Polskie Biuro Usług Społecznych zapraszają Polaków do wzięcia udziału w KONSULTACJACH dotyczących rozbudowy Domu Polskiego Millennium, które odbędą się 16 lipca 2005 o godzinie 14.00 w budynku Millennium...” (dalej podano dokładny adres spotkania i telefony kontaktowe).

Na konsultacje w sprawie przyszłości Millennium przybyło około 70 osób z australijskiej Polonii w Melbourne. Podjęły one spokojną i ciekawą dyskusję - zebranie prowadziła osoba z polskiej stacji radiowej SBS. Zrobiono tak zwaną „burzę mózgów”, w trakcie której padały mniej lub bardziej realistyczne postulaty, pomysły, propozycje rozbudowy i ożywienia Millennium oraz pełniejszego wykorzystania jego potencjału. Rozdano też wśród uczestników kartki, z pytaniem „Jaki Pani/Pana zdaniem powinien być nowoczesny Dom Polski”.

Z dokumentacji z zebrania wynika, iż najczęstszą propozycją było, aby w Millennium serwowano pierogi, bigos i pączki, aby poprawić wygląd budynku i utworzyć ogródek z piwem. Wspmniano o konieczności utworzenia sali gimnastycznej dla osób starszych, a nawet o miejscu na ognisko i pokojach do wynajęcia dla przyjezdnych. Mówiono:..„trzeba kupić sofy do siedzenia jak w domu, wygodne fotele, zrobić kominek, organizować różne wyjazdy, wycieczki, wystawy, kółka zaiteresowań, konferencje.” – takie były propozycje, lecz kto to miał robić i kto miał ponosić koszty z tym związane, nie wiadomo. Obawy dotyczyły natomiast tego, że poprzez utworzenie takiej placówki, pozostałe polskie domy mogą utracić swoich entuzjastów i gości.

Dyskusja na ten sam temat toczyła się zresztą wcześniej, bo już w grudniu 2003 roku, czyli prawie piętnaście lat temu! W internecie na stronie www.australink.pl wypowiadali się wówczas młodzi ludzie. Typowa dla interentu anonimowość zezwalała na różne, nie zawsze przemyślane opinie typu: „W każdym australijskim mieście jest jeden Dom Polski. Czy tam często chodzicie? Ja nie. Moi znajomi też nie. Mnie się kojarzy z czymś lekko stęchłym i słabo rozwojowym. W dobie pełnej informatyzacji społeczności oraz dostępu do prasy i radia i TV, nie widzę specjalnie popytu na tego typu przedsięwzięcie w nowej emigracji. Młodej Polonii w Australii bardziej potrzeba portalu”. „Potrzebujemy bardziej bluesa, niekoniecznie krakowiaka” – koniec cytatu.

W roku 2004 inny anonimowy użytkownik wspomnianego portalu napisał: „ chciałbym, aby takie miejsce było nowocześnie urządzone, bez plasikowych obrusów i sztucznych kwiatów, aby było tolerancyjne na wzór australijski, by nie pachniało naftaliną, by stale była tam czynna kafejka, by można to miejsce wynajmować za niewielką opłatą. Mam kilku znajomych, ale przecież nie mogę ich zabrać do żadnego z obecnych polskich domów”...

To tylko niektóre z głosów dyskusyjnych w sprawie Millennium. Ich obszerna dokumentacja zachowała się w archiwum naszego Stowarzyszenia. Należy zaznaczyć, że na przestrzeni lat dyskusje na ten sam temat prowadzono niemal na każdym zebraniu Stowarzyszenia i to zarówno na rokrocznych statutowych zebraniach z członkami, jak i zebraniach Zarządu. Przez lata podkreślano nikłe zainteresowanie Millennium ze strony społeczeństwa, brak chętnych do udziału w zabawach, potańcówkach, zupełny brak zainteresowania społeczną pracą w Millennium ze strony Polaków. Prezes A. Michalska do znudzenia i bezskutecznie przypominała o konieczności zaangażowania się Polaków w pracę na rzecz Domu Millennium. W ostatnich latach prawie na każdym zebraniu skarżyła się na przeciążenie pracą, kilkakrotnie zgłaszała rezygnację z zajmowanej funkcji. Chętnych do jej zastąpienia jednak nie było.

Być może powodem braku zainteresowania Polaków Domem Millennium była silna konkurencja w postaci nowoczesnego, wydającego codziennie polskie posiłki i dysponującego polską szkołą i pięknymi boiskami sportowymi, w pobliskiej dzielnicy położonym Ośrodkiem Sportowo-Rekreacyjnym w Albion? Być może starsza, wymagająca generalnego remontu i związanych z tym dużych nakładów finansowych elewacja budynku Millennium nie zachęcała Polonii do przebywania w nim? Tym bardziej, że czasami nawet znani działacze Polonii wyśmiewali się z tego, że polski dom położony jest w „zakazanej dzielnicy Footscray”, co było z przykrością odczuwane przez członków naszego Stowarzyszenia. Pewne jest jedno - na zebrania przychodziła coraz mniejsza, coraz też mniej aktywna, choć zatroskana o przyszłość grupka osób.

Jakiekolwiek insynuacje snute przez niektórych, że wszelkie pomysły odnoście Millennium, czy jego dalszego istnienia były wstrzymywane, lub torpedowane przez jedną osobę czyli prezes A. Michalską, są nieprawdziwe. Pomysłów takich po prostu nie było wcale, tak jak nie było chętnych do objęcia stanowiska prezesa, o co wielokrotnie prosiła zmęczona już pracą społeczną w Millennium prezes Michalska - są na to dokumenty w postaci protokołów z Walnych Zebrań Stowarzyszenia.

Kiedy prezes Michalska wypominała członkom ich bierność, kiedy domagała się pomocy w pracy społecznej na rzecz Millennium, za co bardziej wrażliwe osoby obrażały się, a niektóre nawet porzucały członkostwo w Stowarzyszeniu. Dwie osoby z Zarządu po zwróceniu im przez panią Michalską uwagi „aby wzięły się za robotę”, natychmiast wyszły, a później stwierdziły, że wolą chodzić do niemieckiego klubu na ulicę Glenthuntly, „bo tam dają dobrze jeść i można potańczyć”.

W tej sytuacji przez lata cały obowiązek utrzymywania porządku w Millennium i wszelkich spraw związanych z prowadzeniem tej placówki spadał na jedną, dwie osoby. Czasami ktoś z członków Stowarzyszenia zadbał o brudną toaletę, czy przygotował ciasto na zebranie.

Trzeba tu dodać, że prezes A. Michalska, nie mogąc uzyskać konkretnej pomocy ze strony członków, od kilkunastu lat zwracała się do pani Elżbiety Drozd z prośbą o radę w sprawach administracyjnych, prosiła o prowadzenie Walnych Zebrań Stowarzyszenia, czy wyjaśnianie spraw finansowych członkom. Prośby te zawsze były spełniane. Elżbieta Drozd, postać dobrze znana w australijskiej Polonii i służąca tej Polonii całym sercem od 35 lat - zgodnie z powszechnie panującą opinią, że jeśli Elżbieta Drozd za coś się weźmie, to sukces jest pewny - pomagała Stowarzyszeniu poświęcając swój wolny czas i wykorzystując swoje doświadczenie menadżera.

To właśnie Elżbieta Drozd załatwiła w Radzie Miejskiej położenie przed Millennium asfaltowej drogi dojazdowej wartości 60 tysięcy dolarów. Również dzięki jej wskazówkom i pomocy nasze Stowarzyszenie zostało zwolnione z wysokich i niepotrzebnych opłat, tak zwanych „rates”, które płacą do tej pory inne domy polskie w Melbourne. Dało to przez ponad piętnaście lat naszemu Stowarzyszeniu tysiące dolarów oszczędności.

W wyniku tych konkretnych działań pomocowych ze strony Elżbiety Drozd, w wyniku prawie dwudziestoletniej zgodnej współpracy, a nie w wyniku jakiś sprytnych i podstępnych, czy nielegalnych procedur, Zarząd Stowarzyszenia sformułował wniosek o przekazaniu Domu Millennium do Komitetu AMCS. Wniosek ten, który poddano pod głosowanie na Walnym Zebraniu Stowarzyszenia był dowodem ogromnego zaufania ze strony wieloletnich opiekunów Millennium do Australijsko Wielokulturowego Biura Usług Społecznych w Maidstone.

Od tego czasu Dom Millennium powtórnie znalazł prawdziwego gospodarza. Trzeba tu raz jeszcze i z całą mocą podkreślić, że zdecydowali o tym POLACY - członkowie Stowarzyszenia, a są wśród nich osoby, które same budowały Millennium ciężką pracą swoich rąk, a także ich dzieci. Czyż to nie te osoby mają największe prawo do podejmowania decyzji co do przyszłości Domu Millennium, czy też decyzje takie powinny należeć do ludzi, którzy często nawet nie wiedzą, gdzie ten dom się znajduje, ani jak wygląda, którzy nigdy w nim nie byli?

Jeszcze kilka słów o teraźniejszości Millennium. Kiedy zdecydowano o przekazaniu Millennium do AMCS zaczęły się podnosić tu i ówdzie głosy protestu. Pierwsza odezwała sie organizacja SPK Koło nr3, którego przedstawiciel na ważne Walne Zebranie nie zapoznał się nawet z Wnioskiem dołączonym do zawiadomienia o zebraniu (otrzymał jednak dodatkowy czas na zapoznanie się z tym dokumentem podczas zebrania). W wyniku wymiany emaliowej korespondencji między naszymi instytucjami /SPK i Stowarzyszenie/, z naszej inicjatywy doszło do spotkania porozumiewawczego w obecności prawników obu stron. Oponenci nie przyjęli do wiadomości, że nasza decyzja o przekazaniu odbyła się zgodnie z wymaganymi procedurami. Mimo to, Zarząd naszego Stowarzyszenia otrzymał informacje o założeniu tak zwanego „caveat” przez jedną pozostającą w opozycji członkiń.

Z braku podstaw prawnych do takiego działania, nasze Stowarzyszenie z łatwością obaliło tę inicjatywę, a właściwy Departament stanowy w Wiktorii uznał to roszczenie za bezpodstawne. Podobnie jak nawet nie przyjęto do rozpatrzenia pisma skierowanego przez oponentów do Victorian Civic and Administrative Tribunal /VCAT/.

W wyniku porażki poniesionej przez oponentów we wszystkich tych działaniach, podjęli oni ostatnio akcję firmowaną jednoosobowo w nowoczesnej formie, czyli na Facebook. Treść tej komunikacji nie będzie w tym miejscu rozpatrywana, choćby dlatego, że z Facebooka nie korzysta większość polskich seniorów.

Mówiąc o przyszłości - formułując warunki jakie nasze Stowarzyszenie postawiło AMCS podczas przekazania Millennium, trzeba zwrócić uwagę na punkt ostatni wymieniony we Wniosku. Stanowi on wyraźnie, że w przypadku, gdy AMCS nie będzie w stanie dłużej zarządzać Domem Millennium, zostanie on przekazany ”innej instytucji charytatywnej, która dba o dobro Polaków”. Był to jeden z ważnych, może najważniejszych warunków, o którym nie należy zapominać podczas sporów o Millennium.

Mówiąc o tym trzeba podkreślić, iż nowy opiekun Millennium, którym jest obecnie AMCS zatrudnia ponad pięćdziesięciu Polaków, a w jego Komitecie Polakami jest siedem spośród dziesięciu osób. Że z ogólnej liczby klientów Biura, którego głównym celem opieka nad seniorami, jedną trzecią stanowią Polacy. Można więc mieć stuprocentową pewność, że polskie myślenie i wyznawane wartości będą dominowały w procesie zarządzania własnością jaką jest Dom Millennium.

Warto też wiedzieć, że w tym kontekście rozważany jest w przyszłości projekt przekazania tej własności dla rozwoju Domu Polskiego Emeryta w Bayswater, który w najlepszym tego słowa znaczeniu służy najbardziej potrzebującym, często też bardzo zasłużonym Polakom.

Wiadomo, że dotychczas, już pod nowym Zarządem, w Millennium dokonano szereg niezbędnych prac konserwatorskich i porządkowych. Konieczne jest pozbycie się trującego dla organizmów ludzkich azbestu, który pokrywa ściany domu i jego dach. Absolutnie niezbędne są zmiany architektoniczne, tak aby dom ten i jego otoczenie zostały zdecydowanie unowocześnione i stały się znów atrakcyjne. Pytaniem jest „atrakcyjne dla kogo?”. Pytaniem jest również, kto poza AMCS ma fundusze na dokonanie tak potrzebnych zmian?

Odpowiadając na pytanie pierwsze trzeba powiedzieć, że od kilku już lat, jak wspomniano wcześniej, żadne polskie grupy społeczne, ani też żadne polskie organizacje nie były i nie są zainteresowane korzystaniem z Domu Millennium. Nie jest nim zainteresowany nawet zespół taneczny „Polonez”, gdyż jak stwierdzono, dom leży „zbyt daleko”. Warto dodać, że ostatnim roku, mimo kolorowego dużego ogłoszenia wiszącego na drzwiach Millennium, a także zamieszczonego w internecie na stronie www.millennium.org.au, ani jedna polska grupa, ani jedna polska organizacja nie zgłosiła chęci do korzystania z wolnych i w każdej chwili gotowych do udostępnienia pomieszczeń w tym domu. O czym to świadczy?

Czy ktokolwiek zamykał przed nimi drzwi, czy żądał niebywałych sum za wynajęcie sali, czy wyłączał ogrzewanie, wodę itp? Czy może telefon podany jako kontaktowy był zajęty lub nieprawdziwy? Jaki jest więc powód, że Polacy nie interesują się pobytem w Millennium i korzystaniem z jego pomieszczeń? Jaki jest powód, ze nagle podnosi się oburzenie pewnej grupy osób z powodu objęcia opieką Millennium przez inną instytucję, choć taka była demokratyczna decyzja większości, jedynych którzy mieli do tej decyzji prawo?

Decyzją tą Dom Millennium przekazano instytucji, która od pierwszych dni swojego istnienia, więc już od 35 last zawsze była, jest i pozostanie oddana Polonii, zapewnia najlepszą z możliwych opiekę dla najsłabszych, najbardziej potrzebujących Polaków, tych chorych i często samotnych, tych którzy bez jej opieki nie są w stanie egzystować.

Niektórzy oburzeni nowym statusem Millennium uznali, że nie przeprowadzano w tej sprawie żadnych konsultacji z polską społecznością, nie padały propozycje. Jak ukazano powyżej, wszystko to już dawno miało miejsce. Nasuwa się też pytanie czy organizacje podobne do naszego Stowarzyszenia nie mają swojej autonomii, czy nie należąc do Federacji muszą się konsultować z jej władzami w swoich sprawach, czy takie domy jak w Ballarat lub Millennium, powinny pytać Federację o zgodę na przeprowadzenie swoich decyzji? Wiadomo, że w Ballarat polski dom został oddany dla pobliskiego szpitala, a w Geelong w wyniku zaistniałego konfliktu wydano ponad 60 tysięcy dolarów na sprawy sądowe. Czy do tego dążą i tego chcą osoby konfliktotwórcze w Melbourne?

Przed nowymi gospodarzami Domu Millennium stoją poważne i trudne zadania. Wszystkie związane są z bardzo dużymi nakładami finansowymi i wymagają nie tylko deklaracji zaangażowania w polskość, ale przede wszystkim ciężkiej pracy. Jako Stowarzyszenie Polaków w Kongsville zaufaliśmy znanej i cenionej instytucji. Chcemy, by nowy Dom Millennium zachowując swój dawny charakter zdobył wreszcie popularność, by ożył. Wiadomo, że Komitet AMCS ma już pierwsze plany architektoniczne, również uwzględniające cenne uwagi społeczeństwa sprzed lat. Realizacja tych planów nie będzie łatwa i obliczona jest na conajmniej dwa lata.

Monika Wiench - Sekretarz Stowarzyszenia Polaków w Kingsville i Koła Pań