Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 sierpnia 2018
Prosto z buszu: High Sierra
Janusz Rygielski

Lecąc z Los Angeles do San Francisco samolot powoli wynurza się z mieszaniny mgiełki i spalin. W dole nie widać nic, ale za to w dali, w kierunku północno-wschodnim ukazuje się łańcuch górski HIGH SIERRA, w sierpniu nadal obficie pokryty śniegiem. Obraz ten widoczny jest podczas niemal całego przelotu, kiedy samolot znajduje się na dużej wysokości. Świt witamy na kempingu Long Pine u podnóża Mount Whitney, najwyższego szczytu Stanów Zjednoczonych, przed zakupem Alaski. Czerwone ściany w kilkanaście minut stają się wybielałe i nie różnią się już od żlebów wypełnionych śniegiem. Poniżej kempingu – Alabama Hills - skaliste wzgórza o fantastycznych kształtach. To tutaj nakręcono setki westernów.

Bóg dbał o te drzewa,
oszczędził je przed suszą, zarazą,
lawinami i tysiącem burz,
ale nie może ich oszczędzić przed głupkami.
John Muir 1)

Między wzgórzami wiedzie szutrowa droga nazwana Movie Road. Od niej odchodzą między skały wąskie trakty, w sam raz na dyliżans lub jeźdźców z przytroczonymi coltami. Zastanawiamy się, czy za chwilę nie wyskoczą zza skał Indianie. Wypatrujemy dymu na wierzchołkach. Nad jednym z nich utrzymuje się helikopter. Za kolejnym zakrętem ukazuje się tłum ludzi, włącznie z policją pilnującą porządku. Kolejna ekipa filmowa wykorzystuje ten plener. Aby w sezonie letnim móc wejść na szczyt Mt Whitney (4421 m npm), począwszy od lutego trzeba się starać o pozwolenie. Akceptowane są wyłącznie podania na właściwym formularzu, z czekiem na 15 dolarów. Żadnych faksów, e-maili, czy telefonów. Nie ma możliwości uzyskania potwierdzenia, nawet telefonicznie, że podanie dotarło do rangerów. Ale można je uzyskać drogą pocztową. Oczywiście za dodatkową opłatą. Początkowo rozpatrywane są tylko zgłoszenia z lutową datą stempla pocztowego. Społeczną sprawiedliwość zapewnia loteria.


W rejonie Mt Whitney wyznaczono specjalną strefę, której zachodnie fragmenty znajdują się w parkach narodowych Sequioa i Kings Canyon, a wschodni w lasach państwowych Inyo. Ustalono maksymalną liczbę odwiedzających dziennie kulminację High Sierra i, też sprawiedliwie, podzielono ją na odpowiednie jednostki administracyjne. Do tej roboty musiano wciągnąć programistów, którzy zapewnili korelację między tłumkiem na Mt Whitney, udającym się od stony Long Pine szlakiem Mt Whitney Trail, i z pozostałych kierunków.

Od północy, przez Yosemite i Kings Canyon, na Mt Whitney prowadzi John Muir Trail przez John Muir Wilderness, do którego dołącza się wiodący od południa, z parku Sequoia, The High Sierra Trail. Powrotna droga na Mt Whitney od zachodu zajmuje od sześciu (w przypadku rozstawienia dwóch samochodów) do dziesięciu dni. W okresie letnim, całkowita dopuszczalna liczba zdobywających Mekkę amerykańskich górołazów wynosi sto osób dziennie.


W połowie lutego odbywa się losowanie, następne w marcu i później codziennie, na coraz mniejszą liczbę wolnych miejsc, ponieważ większość została już zarezerwowana wcześniej. Można mieć szczęście i wygrać przepustkę, ale nie na termin, jaki planowano. Z tego powodu, ubiegający się o wejście na górę muszą być elastyczni, podając także opcję rezerwową. W przypadku anulacji wniesiona opłata nie podlega zwrotowi.

Pech, jeśli szczęśliwiec, w przypadającej mu randce z górą, wylosował również złą pogodę. Nie pozostaje mu nic innego jak tylko od nowa starać się o zezwolenie w następnym roku. Często zdarza się, iż wygrany z różnych powodów nie może skorzystać z szansy i rezygnuje. W ostatniej chwili pojawiają się więc wolne miejsca. Amatorzy wspinaczki na najwyższy szczyt Stanów (poza Alaską) dobrze o tym wiedzą i próbują swojej szansy w dniu planowanej wyprawy, w Interagency Visitor Center w Long Pine.


Mt Whitney jest bardzo popularny na różnych stronach internetowych, gdzie turyści i wspinacze zamieszczają swe relacje ze wspinaczki oraz udzielają praktycznych rad tym, którzy planują wejście na Mt Whitney po raz pierwszy. Niektórzy twierdzą, że mimo rygorystycznego systemu całkiem łatwo jest uzyskać pozwolenie na miejscu bez rezerwacji. Nie ma nawet znaczenia godzina jego uzyskania, bo po znalezieniu się legalnie w strefie Mt Whitney można sobie pobyt w niej dowolnie przedłużać.

Inni, przeciwnie, malują następujący obraz: biuro otwierają o siódmej rano. Jest to koniecznością, bo wyjście na Mt Whitney później nie ma sensu. Potrzebny jest przynajmniej jeden pełny dzień. Od świtu do nocy. Oczywiście, kto pojawi się tam o siódmej zastanie tłumek czekających i z pewnością nie znajdzie się wśród kilku szczęśliwców. Turyści wyekwipowani do natychmiastowej wędrówki, stają więc w kolejce znacznie wcześniej. Najbardziej zdeterminowani wyruszają z Los Angeles poprzedniego dnia, po pracy, i dojeżdżają do Long Pine przed północą. To najlepsza metoda na uzyskanie pozwolenia. Pod warunkiem, że próbującym nie dokuczają ciężarówki przejeżdżające nocą kilka metrów od śpiworów. Wybrańcy losu muszą wejść na wierzchołek i wrócić tego samego dnia. Od parkingu do szczytu Mt Whitney są to niemal dwa kilometry różnicy wysokości i 35 km w obie strony. Teren nie jest łatwy, nawet w pełni lata oblodzony, a ponadto, jeśli zabrakło czasu na aklimatyzaję (w High Sierra można ją odbyć na jednym z wysokogórskich kempingów, położonych powyżej 3 tys. m npm), to i wpływ wysokości daje się we znaki.


Wejście to opisywane jest w przewodnikach jako mordercze. Wymaga ono bardzo wczesnego startu i znakomitej kondycji, aby przed zmrokiem powrócić do samochodu. Poza przeciętną letnią pogodą, inne warunki wymagają czekana, raków i kasku. Wyprawę tę należałoby raczej planować na 2 – 3 dni, ale na to potrzebne jest dodatkowe pozwolenie na biwak - wilderness permit, które można uzyskać równie łatwo jak przepustkę na szczyt. Sami doznaliśmy tam tego uczucia. W punkcie startu na Mt Whitney, przy Whitney Portal, na tablicy zawierającej wiele użytecznych informacji, jak na przykład postępować z grzechotnikami, zostawiane są informacje o tych, którzy udali się tego dnia na górę. Czytający je mogą im tylko pozazdrościć. Sami doznaliśmy tam tego uczucia.

Zdobywcy Mt Whitney muszą podporządkować się niezwykłą troską o stan środowiska. Otóż wszystkie ludzkie odpady stałe muszą być zapakowane. Nie wolno ich zakopać, jak podczas zwykłych wędrówek w górach. Choćby dlatego, że co roku odwiedza tę górę około 20 tys. ludzi, a ponadto większość obszaru, to solidne podłoże skalne. Nie ma tam wystarczającej ilości gleby, aby rozłożyć wszystkie odpady.

Kinomanom warto przypomnieć, że w 1941 roku przy skalnej ścianie Whitney Portal nakręcono końcowy i kluczowy fragment filmu High Sierra, z Humpreyem Bogartem. Film zadecydował o jego wielkiej karierze. Bogart grał rolę gangstera Roya, który ułaskawiony przez gubernatora, właśnie wyszedł z więzienia. Szef bandy polecił mu obrabowanie hotelu i przydzielił trzech pomocników. Akcja udała się częściowo, bo wprawdzie zrabowano nieco kosztowności, ale nakrył ich strażnik hotelowy. Pomocnicy uciekali osobnym samochodem, mieli kraksę i dwóch z nich zginęło. Trzeci, pracownik hotelu, poinformował policję, że Roy będzie kontaktował się z ich szefem. Za Royem rozesłano listy gończe.


Porównanie australijskich i amerykańskich kempingów w parkach narodowych wypada zdecydowanie na korzyść tych ostatnich. Ile razy nie udało nam się w Australii zasnąć na kempingu, ponieważ jakaś grupa wyprawiała urodziny albo ktoś miał ochotę słuchać programu radiowego lub oglądać telewizję do późnej nocy. W Ameryce obowiązuje cisza nocna od dziesiątej do świtu i jest bezwzględnie respektowana. Przy publicznych kranach z wodą zamieszczono informację, iż nie jest rzeczą elegancką mycie się lub zmywanie naczyń w tym właśnie miejscu. Należy nabrać wody do wiadra i zmyć naczynia gdzie indziej. Przy kranach jest czyściuteńko.

Na tablicach informacyjnych w Parku Narodowym Yosemite można oglądać zdjęcia samochodów zdewastowanych przez niedźwiedzie. Ale to nie wina misiów. Bears are not to blame informuje tablica. To ludzie pozostawiają jedzenie i inne pachnidła w swych pojazdach, nie myśląc o konsekwencjach. Na kempingu, obok stanowiska na samochód i namiot oraz stołu, znajdują się duże metalowe skrzynie, zamykane na łańcuchy z alpinistycznym karabinkiem. Tylko tam wolno trzymać jedzenie, pod groźbą kary.


Do Kings Canyon National Park zajechaliśmy późnym wieczorem. Nagle z sąsiedniego obozowiska przybiegł kilkunastoletni chłopiec krzycząc "Niedźwiedź, niedźwiedź, pomocy." Podniosłem duży kamień i udałem się z odsieczą. Intruza już nie było, ale następnego dnia mama chłopca pokazywała nam odciski łap zwierza na samochodzie. Pomyśleliśmy „Miał misio szczęście.”

Tekst i zdjęcia Ewa i Janusz Rygielscy


1. John Muir, Szkot, który zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, wpływowy przyrodnik, geolog i znawca lodowców, pisarz, zwany ojcem parków narodowych. Lodowatą październikową noc spędził na jednej z iglic w pobliżu Mt Whitney bez ognia i żywności, przed zamarznięciem ratował się tańcząc całą noc.

2. Nazwa Mt Whitney pochodzi od nazwiska naczelnego geologa Kaliforni (California State Geological Survey), pod kierownictwem Williama H. Brewera, z Charlesem F. Hoffmannem, Jamesem T. Gardinerem i Clarence'm Kingiem, dostrzegła główny szczyt Sierry, kilka kilometrów dalej. Odległy najwyższy punkt, osiem mil na południe, najwyższy szczyt w High Sierra, został nazwany przez grupę Mount Whitney. (Whitney Survey: Geology, 1865, s. 382.) Whitney zabronił im nazwania góry jego imieniem, jednakże podwładni, upierając się przy zasadzie, że odkrywca decyduje o nazwie - przeforsowali ją. Jest to interesujący przyczynek do sporu o nazwę Mt Kosciuszko.www.yosemite.ca.us/library/place_names_of_the_high_sierra/w.html