Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
27 sierpnia 2018
Wstrząsające świadectwo o Franciszku i skandalu pedofilskim w Kościele
Grzegorz Górny
Świadectwo, jakie złożył na piśmie arcybiskup Carlo Maria Viganò, wywoła z pewnością olbrzymi wstrząs w Kościele. Nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych w latach 2011-2016 zdecydował się przerwać zmowę milczenia i ujawnić fakty ukrywane przed opinią publiczną. Chodzi zwłaszcza o tuszowanie skandali pedofilskich przez hierarchię katolicką. Odpowiedzialność za to spoczywa nie tylko na kardynałach amerykańskich i watykańskich, lecz także na samym Franciszku. Ten ostatni – według relacji arcybiskupa Viganò – już od czerwca 2013 roku wiedział dobrze o pedofilskiej i homoseksualnej aktywności kardynała Theodore’a McCarricka, a mimo to przywrócił go do łask i dołączył do grona swych współpracowników. Trwało to przez pięć lat i zmieniło się dopiero w zeszłym miesiącu. Dlaczego?

Przypomnijmy: od kilku tygodni w USA trwa gorąca dyskusja na temat kolejnego skandalu pedofilskiego w tamtejszym Kościele. Zaczęło się od ujawnienia mrocznej przeszłości 88-letniego kardynała Theodore’a McCarricka, jednego z najbardziej wpływowych amerykańskich hierarchów. Okazało się, że przez niemal pół wieku molestował on seksualnie młodych chłopców, kleryków i podległych sobie księży. Zgwałcił np. 11-latka, którego wcześniej ochrzcił, by później wykorzystywać go przez 20 lat. Tajemnicą poliszynela było posiadanie przez niego domku nad jeziorem i zapraszanie tam na noc seminarzystów i młodych kapłanów. Znane było jego często powtarzane powiedzenie, że nie lubi spać sam. Nic dziwnego, że nawet prasa katolicka w USA nazywa go dziś „seryjnym drapieżnikiem” (serial predator).

Kiedy kilka tygodni temu media ujawniły podwójne życie McCarricka, Franciszek najpierw zakazał purpuratowi publicznego sprawowania sakramentów, a następnie pozbawił go godności kardynała. W Stanach Zjednoczonych wszyscy zadają sobie pytanie, jak to było możliwe, że przez tyle lat wpływowy metropolita Waszyngtonu pozostawał bezkarny, a teraz – gdy dziennikarze zaczęli zbierać o nim relacje – okazało się, że całe jego otoczenie wiedziało o niemoralnych praktykach kardynała.

To nie wszystko: kiedy w 2002 roku w Kościele w USA wybuchł skandal pedofilski, to właśnie McCarrick stał się twarzą odnowy moralnej i obyczajowej amerykańskiego katolicyzmu. Człowiek, który przez dekady deprawował pokolenia seminarzystów i księży, miał gwarantować, że podobne afery nie powtórzą się w przyszłości. Jeszcze kilka miesięcy temu cieszył się pełnym zaufaniem Watykanu.

Taki jest kontekst, w którym ukazuje się świadectwo arcybiskupa Carlo Maria Viganò. Nie jest on przewrażliwionym publicystą, ale doświadczonym dyplomatą watykańskim, wieloletnim pracownikiem Sekretariatu Stanu. Jest prawdopodobnie jedną z najlepiej poinformowanych osób na świecie, jeśli chodzi o zjawisko pedofilii wśród duchowieństwa, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Przez wiele lat przez jego ręce przechodziła poufna korespondencja na ten temat. Zanim rozpoczął pracę w USA był od 1998 do 2009 roku delegatem ds. nuncjatur przy Stolicy Apostolskiej. Sam pisał do swych zwierzchników w Watykanie raporty o nadużyciach seksualnych księży, prosząc o pilną interwencję. Olbrzymią wiedzę, jaką zgromadził na ten temat, wykorzystał w swoim 11-stronicowym świadectwie datowanym 22 sierpnia 2018 roku.

Arcybiskup Viganò mówi, że zdecydował się opublikować swój tekst, ponieważ w tragicznej sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół, tylko prawda może go uratować, naprawić wyrządzone zło i zapobiec dalszym ofiarom. Poza tym – jak mówi watykański dyplomata – nie mógł dłużej milczeć, ponieważ nie pozwalało mu na to jego sumienie oraz odpowiedzialność, jaką ponosi przed Bogiem jako biskup Kościoła. Jestem starym człowiekiem i chcę oddać się Bogu z czystym sumieniem — powiedział arcybiskup Viganò w rozmowie z portalem LifeSiteNews. Dodał, że nie boi się zarzutów o zdradę tajemnicy. Według niego tajemnice w tej sprawie, także papieskie, powinny służyć ochronie dzieci, a nie sprawców.

Jego zdaniem, żeby „przywrócić piękno świętości na obliczu Oblubienicy Chrystusa, tak strasznie zniekształcone przez tak wiele odrażających zbrodni”, konieczna jest „odwaga, by przełamać kulturę tajemnicy i publicznie wyznać prawdę, która trzymana była w ukryciu.” Kościół nie może być przypominać sekty lub mafii. Dlatego były nuncjusz przywołuje słowa Chrystusa z Ewangelii św. Łukasza: „Wszystko, co powiedzieliście w ciemności… głosić będą na dachach”

Kiedy w 2011 roku arcybiskup Carlo Maria Viganò rozpoczynał swą pracę jako nuncjusz apostolski w Waszyngtonie, Kościół w USA zmagał się ze skutkami skandalu pedofilskiego, który wybuchł w roku 2002. Ujawniono wówczas nie tylko fakty wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych, lecz także praktykę tuszowania tych czynów przez niektórych hierarchów.

Viganò pisze, że jego poprzednicy stojący na czele nuncjatury w Stanach Zjednoczonych – nieżyjący już arcybiskupi Gabriel Montalvo (1998-2005) i Pietro Sambi (2005-2011) – informowali Stolicę Apostolską o wspomnianych nadużyciach, jednak Watykan nie reagował na ich alarmujące listy. Już wówczas przekazywali do wiadomości o kardynale Theodorze McCarricku, ale żadnej reakcji Rzymu nie było.Zdaniem arcybiskupa Viganò winę ponoszą za to ówcześni sekretarze stanu Stolicy Apostolskiej: kardynałowie Angelo Sodano (1991-2006) i Tarcisio Bertone (2006-2013), którzy mieli bezpośrednią wiedzę o tych nadużyciach, a jednak nie zrobili z niej żadnego użytku.

Arcybiskup Viganò przypomina, że to właśnie kardynał Sodano ponosi główną odpowiedzialność za tuszowanie licznych skandali seksualnych związanych z założycielem Legionu Chrystusa – ks. Marcialem Macielem z Meksyku. To również on miał stać za nominowaniem Theodore’a McCarricka na arcybiskupa Waszyngtonu i za kapeluszem kardynalskim na dla niego.

Sam arcybiskup Viganò –¬ jeszcze jako delegat ds. nuncjatur przy Stolicy Apostolskiej – w notatce z 6 grudnia 2006 roku alarmował sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kardynała Tarcisio Bertone oraz jego zastępcę kardynała Leonardo Sandriego o podwójnym życiu kardynała McCarricka, zalecając jak najszybsze ukaranie zdemoralizowanego hierarchy. O sprawie poinformowany został również ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał William Levada. Nic jednak w tej kwestii nie zrobiono.

Do Benedykta XVI wiadomości o perwersyjnym stylu życia waszyngtońskiego hierarchy dotarły dopiero kilka lat później – i to okrężną drogą – dzięki ówczesnemu prefektowi Kongregacji ds. Biskupów kardynałowi Giovanni Battiście Re. Wówczas papież podjął decyzję o nałożeniu kościelnych sankcji na McCarricka: musiał opuścić seminarium, gdzie mieszkał; nie wolno mu było publicznie występować ani odprawiać sakramentów; miał obowiązek poświęcić się w odosobnieniu modlitwie i pokucie.

Arcybiskup Viganò pisze, że Benedykt XVI był zdeterminowany, by walczyć w nadużyciami seksualnymi wśród duchowieństwa, ale nie wszystkie wiadomości do niego docierały. Jego zdaniem odpowiedzialny za to był w pierwszym rzędzie ówczesny sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone, który jednocześnie promował wielu homoseksualistów na odpowiedzialne stanowiska w Kościele. Jego faworytem był m.in. arcybiskup Vincenzo Di Mauro, zdjęty z urzędu przez Benedykta XVI w 2012 roku.

Sytuacja kardynała McCarricka zmieniła się za pontyfikatu Franciszka. Choć był już na emeryturze, znów zamieszkał w seminarium w Waszyngtonie, by być blisko kleryków, znów zaczął pojawiać się publicznie, a nawet wysyłano go z misją jako przedstawiciela Watykanu na różne kontynenty. W wielu wystąpieniach, np. podczas wykładu na Uniwersytecie Villanova, przechwalał się swą wieloletnią przyjaźnią z kardynałem Bergoglio oraz rolą, jaką odegrał w promowaniu jego kandydatury na papieża.

W swym świadectwie arcybiskup Viganò stara się odpowiedzieć, kto stoi za błyskotliwą karierą Theodore’a McCarricka: Wierni, którzy z uporem pytają, w jaki sposób możliwe było powołanie go do Waszyngtonu i mianowanie na kardynała, mają pełne prawo wiedzieć, kto był tego świadomy i kto ukrywał jego złe uczynki. Dlatego moim obowiązkiem jest ujawnienie tego, co wiem na ten temat, poczynając od Kurii Rzymskiej.

Arcybiskup Viganò pisze, że oprócz wspomnianych kardynałów Sodano i Bertone odpowiedzialność za tuszowanie występków McCarricka spoczywa także na ich następcy – obecnym sekretarzu stanu kardynale Pietro Parolinie, który wysyłał McCarricka jako swojego przedstawiciela z różnymi misjami na kilka kontynentów.

Inni dostojnicy, którzy z racji swego stanowiska byli świadomi sankcji nałożonych przez Benedykta XVI na McCarricka, a mimo to nie reagowali na jego powrót do życia publicznego, to: były prefekt Kongregacji Nauki Wiary – kardynał William Levada, były prefekt Kongregacji ds. Biskupów – kardynał Marc Ouellet, były sekretarz tej tejże Kongregacji – kardynał Lorenzo Baldisseri oraz obecny sekretarz tej dykasterii – arcybiskup Ilson de Jesus Montanari. Poza nimi wiedzę o McCarricku mieli też kardynałowie: Leonardo Sandri, Fernado Filoni, Angelo Becciu, Giovanni Lajolo i Dominique Mamberti.

Wśród odpowiedzialnych w Stanach Zjednoczonych arcybiskup Viganò wymienia przede wszystkim dzisiejszego metropolitę Waszyngtonu kardynała Donalda Wuerla (to właśnie on – według opublikowanego niedawno raportu Wielkiej Ławy Przysięgłych stanu Pensylwania – jest winny tuszowania skandali pedofilskich w kierowanej przez siebie diecezji Pittsburgh w latach 1998-2006). To on osobiście pozwolił McCarrickowi znów zamieszkać w seminarium duchownym w Waszyngtonie.

Wśród tych, którzy ukrywali nadużycia wpływowego kardynała, arcybiskup Viganò wymienia też takich amerykańskich hierarchów, jak biskup Paul Bootkoski , arcybiskup John Myers oraz kardynał Kevin Farrell – były biskup Dallas, obecnie szef watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.

To jednak nie cała lista. Były nuncjusz apostolski w USA pisze bowiem, że wśród odpowiedzialnych za ukrywanie skandalu znajduje się również sam Franciszek: Moje sumienie zmusza mnie do ujawnienia na temat Franciszka faktów, które znam z pierwszej ręki, które mają wymiar dramatyczny, i które – jako biskupowi, dzielącemu wspólną odpowiedzialność wszystkich biskupów za Kościół powszechny – nie pozwalają mi być cicho, a to, co mówię, mogę potwierdzić pod przysięgą, wzywając Boga na świadka.

W swym świadectwie arcybiskup Viganò opisuje ze szczegółami okoliczności, w których 23 czerwca 2013 roku doszło w Watykanie do jego 40-minutowej rozmowy w cztery oczy z Franciszkiem. Nuncjusz opowiedział wówczas swemu rozmówcy, jak McCarrick deprawował całe pokolenia seminarzystów i księży w swojej diecezji, a także przypomniał mu o karze nałożonej na kardynała przez Benedykta XVI. Chociaż Franciszek wiedział o wszystkim, to pozwolił, by McCarrick znów wrócił do publicznego życia kościelnego, a nawet występował jako przedstawiciel Watykanu.

W swym świadectwie arcybiskup Viganò zwraca uwagę, że 81 proc. ofiar pedofilii dokonywanej w USA przez duchownych stanowili chłopcy. Oznacza to, że skandal pedofilski w Kościele jest tak naprawdę skandalem homoseksualnym. Afera przybrała natomiast tak olbrzymie rozmiary z powodu wpływów lobby gejowskiego w Kościele.Były nuncjusz w USA pisze wręcz o lobby homoseksualnym w Kurii Rzymskiej, które dąży do obalenia katolickiego nauczania na temat tej preferencji seksualnej. Należą do niego m.in. kardynał Francesco Coccopalmerio (do niedawna przewodniczący Papieskiej rady ds. Tekstów Prawnych) oraz arcybiskup Vincenzo Paglia (przewodniczący Papieskiej Akademii Życia). Podobny nurt reprezentują też kardynałowie Edwin Frederick O’Brien i Renato Raffaele Martino.

W Stanach Zjednoczonych do tej grupy należą przede wszystkim protegowani McCarricka, mianowani na ważne stanowiska dzięki jego wpływom: Blaise Cupich na kardynała Chicago, William Tobin na kardynała Newark i Robert McElroy na biskupa San Diego. Nie ma dziś w Ameryce hierarchów, którzy głośniej domagaliby się zaakceptowania homoseksualizmu przez Kościół niż właśnie oni (arcybiskup Viganò pisze wprost o kardynale Cupichu, iż jest „zaślepiony ideologią gejowską”).

Skandale pedofilsko-homoseksualne dotknęły ostatnio także Kościół w innych krajach, m.in. w Chile i Hondurasie. Dostojnikami zamieszanymi w tuszowanie tych afer byli jedni z najbliższych współpracowników Franciszka, zasiadający w powołanej przez niego tzw. Grupie Kardynałów G8 – Francisco Javier Errazuris Ossa z Chile oraz Oscar Rodriguez Maradiaga z Hondurasu. O tym też szczegółowo rozpisuje się w swoim świadectwie arcybiskup Viganò.

Najbardziej smuci go jednak zachowanie Franciszka: Przynajmniej od 23 czerwca 2013 roku wiedział on, że McCarrick był seryjnym drapieżnikiem. Chociaż wiedział, że jest zepsutym mężczyzną, krył go do gorzkiego końca, w rzeczywistości udzielił mu pomocy, z pewnością nie inspirowanej zdrowymi intencjami i miłością do Kościoła. Dopiero gdy został zmuszony do potępienia nadużyć wobec nieletniego, wówczas przy aplauzie mediów podjął działania przeciwko niemu, by ocalić swój medialny wizerunek.

Zdaniem arcybiskupa Viganò, aby przezwyciężyć obecny kryzys, nie wystarczą pojedyncze dymisje biskupów i księży oraz nowe dyrektywy biurokratyczne. Konieczna jest likwidacja homoseksualnego lobby, które przeniknęło głęboko do wnętrza Kościoła.Ta homoseksualne sieci, szeroko obecnie rozpowszechnione w wielu diecezjach, seminariach, zakonach itd., złączone tajemnicą i oszustwem, z siłą macek ośmiornicy niszczą niewinne ofiary i powołania kapłańskie, paraliżując cały Kościół.

Arcybiskup Viganò w swym tekście błaga wszystkich, a zwłaszcza biskupów, by przerwali zmowę milczenia i stanęli w prawdzie, zgłaszając wszelkie przypadki nadużyć, których są świadomi. Jak pisze: Posłuchajmy najsilniejszego przesłania pozostawionego nam przez św. Jana Pawła II: Nie lękajcie się! Nie bójmy się!

Na koniec arcybiskup Viganò cytuje słowa Franciszka wypowiedziane podczas modlitwy „Anioł Pański” 12 sierpnia 2018 roku:Każdy jest winien dobra, które mógł uczynić, a którego nie uczynił (…) Jeśli nie przeciwstawiamy się złu, milcząco je umacniamy. Trzeba interweniować tam, gdzie szerzy się zło; ponieważ zło szerzy się tam, gdzie nie ma śmiałych chrześcijan, którzy przeciwstawiają się dobrem.

Arcybiskup Viganò zauważa, że jeśli powyższe zdania mówią o poważnej odpowiedzialności moralnej, jaka ciąży na każdym członku Kościoła, to tym poważniejsza jest ona w odniesieniu do najwyższego pasterza Kościoła. Tymczasem Franciszek w przypadku McCarricka nie tylko nie sprzeciwiał się złu, lecz nawet przyłożył rękę do czynienia zła. Wiedział bowiem dokładnie, jak zepsutym człowiekiem był McCarrick, a mimo to wsparł go swoim autorytetem. Jak pisze arcybiskup Viganò:

Ilu innych złych pasterzy Franciszek wspiera nadal w ich akcji niszczenia Kościoła! Franciszek zrzeka się powinności, którą Chrystus przekazał Piotrowi, aby utwierdzać swoich braci. W istocie swym działaniem podzielił ich, prowadzi ich do błędu i zachęca wilki, by nadal rozdzierały owce z trzody Chrystusa.

W tym niezwykle dramatycznym momencie, w którym Kościół powszechny uznaje swoje błędy, zgodnie z zasadą zerowej tolerancji, papież Franciszek powinien być pierwszy, który da dobry przykład kardynałom i biskupom, ukrywającym nadużycia McCarricka, i zrezygnuje wraz z nimi wszystkimi.”

Z pewnością świadectwo arcybiskupa Viganò to tekst, który wstrząśnie Kościołem. Dziś publikują go lub omawiają wszystkie najważniejsze media na świecie. Pewnych rzeczy nie da się już dłużej ukryć. Pewnych rzeczy nie da się przemilczeć. Co powie Watykan? Co powie Franciszek?

Grzegorz Górny wpolityce.pl

Polecamy lekturę:

Mówiąc krótko, oświadczenie abp. Carlo Maria Viganò przynosi obraz homoseksualnego lobby, które opanowało nie tylko Kurię Rzymską, ale które omotało także następcę św. Piotra - i jest kompletnie bezkarne. Abp Carlo Maria Viganò nazywa obecną sytuację momentem ekstremalnie dramatycznym. Jeżeli te oskarżenia się potwierdzą, to trudno o mniej delikatne słowa. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy ks. prof. Pawła Bortkiewicza TChr.

(...) Wiara Kościoła nie jest budowana na opcji preferencyjnej na rzecz ubogich czy uchodźców. To jest wiara budowana na Chrystusie, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. To jest wiara budowana na Bogu Miłości, która jest darem i ofiarą, a nie na aprobowaniu zaspokojenia przyjemności seksualnej. Nie można pominąć milczeniem listu abpa Carlo Maria Viganò. Nie powinien pominąć milczeniem tego listu jego główny Adresat.

www.fronda.pl/a/bomba-atomowa-abp-vigano-dla-frondy-komentuje-ks-prof-pawel-bortkiewicz-tchr,114421.html

Pierwsza reakcja Franciszka - video