Koncert kolęd uwieczniony na FB przez ks. Henryka Zasiurę
W niedzielę 30 grudnia 2018 r. mieliśmy przyjemność wysłuchać koncertu najpiękniejszych i najstarszych kolęd polskich. Z mózgiem osłabionym sydnejskimi upałami, ofiara świątecznego rozleniwienia nie zadałam sobie trudu, aby się dowiedzieć, kto jest organizatorem i jacy artyści wystąpią. Sądziłam, że organizatorem tradycyjnie będzie Bożena Szymańska, że to ona jak co roku - od tylu lat - poprowadzi wieczorne spiewanie. Okazało się jednak, że Bożena wyjechała do Brisbane na Polart, a w roli gospodarza wystąpił Eugeniusz Kędziora, który poprowadził występ Chóru "Polonia" pod batutą Maji Kędziory. Eugeniusz zadał sobie wiele trudu, aby nam przedstawić dzieje kolęd, i tak się dowiedziałam, że np. kolęda "Bóg się rodzi" pochodzi z 1792 roku.Serce mi podskoczyło z wrażenia. Rok 1792, to rok wojny polsko-rosyjskiej, to czas, kiedy Kościuszko dowodząc bitwą pod Zieleńcami zasłużył sobie na pierwszy w dziejach naszego kraju order Virtuti Militari. Jest to najstarszy order wojskowy przyznawany na świecie, ustanowiony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego 22 czerwca 1792, dla uczczenia zwycięstwa Polaków z wojskami rosyjskimi. Tak więc wyobrażam sobie, jak w święta Bożego Narodzenia Kościuszko śpiewał "Bóg się rodzi" z orderem na piersi... Jeszcze chyba wtedy nie przeczuwał, że mu Pan Bóg rolę Naczelnika Narodu wkrótce wyznaczy...
I tak po kolei dowiadywaliśmy się ciekawych historii o kolędach. Repertuar był tak dobrany, że połowę kolęd wierni śpiewali wespół z chórem. Nie szczędziłam gardła, bo obok mnie siedziała moja starsza wnuczka, która dzielnie mi wtórowała w ten duszny, parny i gorący wieczór. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że w programie znalazły się dwa wiersze (wiersz Matki Teresy z Kalkuty oraz wiersz Emilii Waśniowskiej). Rolą recytatorek zaskoczyły nas mile panie z chóru, Sonia Długosz i sama pani dyrektor, Maja Kędziora.
Przez cały czas koncertu siedział nieruchomo z komórką w ręku Ksiądz Rektor Henryk Zasiura, który jak się potem okazało, dokonał na FB "bezposredniej transmisji koncertu na cały świat" i jak wyjaśnił, słuchali nas w Polsce, w Anglii, Ameryce i naturalnie w Australii. Jeśli chodzi o Australię, to dla ks. Henryka był to już ostatni koncert kolęd, bowiem na początku stycznia opuszcza nas. I gdzie my takiego drugiego filmowca w sutannie znajdziemy?
Na zakończenie kapłan życzył nam, aby tradycja koncertów kolęd w Marayong trwała co najmniej 200 lat..."A po kolejnych 200 latach zastanowimy się, co dalej"- uśmiechnął się. Za tydzień pożegnanie z ks. Henrykiem. Będzie więc okazja, aby mu podziękować za wiele dobra, jakiego doznaliśmy. Dobra duchowego, liturgicznego... i tego filmowego.
|