W Teatrze im. Horzycy w Toruniu 30 marca pokazany zostanie spektakl „Wróg się rodzi”, traktujący o Radiu Maryja i mowie nienawiści. „Gazeta Wyborcza” anonsuje wydarzenie nagłówkiem „Głos zła w twoim domu”. Autor „sztuki” Marcin Kącki (redaktor „Dużego Formatu”) w rozmowie z „GW” przyznał, że toruńską rozgłośnię „podsłuchiwał od zawsze” (mówi, że audycje go uwodzą i zdarza mu się odpływać). Jednak dostrzegł w niej cechy radia propagandowego. Stwierdził, że linia programowa Radia Maryja polega na „budowaniu tożsamości grupowej, której spoiwem jest wróg. Podpiera to Biblią, a usprawiedliwia głosem Boga”.
Autor kpi z treści przekazywanych np. przez ks. prof. Tadeusza Guza i produkuje w swoim umyśle straszne i nieprawdziwe obrazy średniowiecza albo niemieckich klamer z hasłem „Gott mit uns”. Mowa nawet o odradzaniu się faszyzmu. Radio Maryja ma propagować „mowę nienawiści”, posuwając się nawet do szantażu (przykładem mają być tu np. listy w sprawie przyznania miejsca na multipleksie). Kącki przypina też zwolennikom radia łatkę nienawistników, antysemitów i podpiera to otrzymywanymi wulgarnymi anonimami oraz wpisami na Facebooku z groźbami karalnymi.
Kącki przyrównuje historie wyśmiewanego niegdyś Hitlera i ojca Tadeusza Rydzyka, którego traktuje jako osobę o ograniczonej percepcji umysłowej. Mówi o katastrofie związanej z tym, że ma on słuchaczy, także po stronie rządzących. „Ja nie stawiam pytania, czy ojciec Rydzyk jest zły lub czy też Radio Maryja jest złe. Bo to jest oczywiste. To jest zło. Nie można inaczej mówić o ludziach, którzy na antenie powtarzają, że geje i lewactwo, które rymuje się z robactwem to jest cywilizacja śmierci” – mówi. I pyta czy „da się jeszcze uratować normalność”?
Po całej liście pomówień i odwołań do scenariuszy prowadzących do krwawego odwetu (miałby on stać się dziełem słuchaczy ojca Rydzyka, tylko czekających na znak) Kącki przyznał, że jego bogiem jest posthumanizm. O religii mówi tyle, że jest fasadowa i że „prawdziwa Ewangelia, kojarzona ze środowiskiem Znaku czy Tygodnika Powszechnego, z Józefem Tischnerem i Józefem Życińskim, dziś jest niesłyszalna”. Na koniec autor ujawnia, że w swojej sztuce namawia do „przekręcenia gałki” odbiornika.
Diagnozę Kąckiego można bez problemu dostosować do opisu mediów, którym nie po drodze z katolicyzmem: Linia programowa (tu nazwa stosownego medium) polega na budowaniu tożsamości grupowej, której spoiwem jest wróg. Podpiera to Konstytucją, a usprawiedliwia „prawami człowieka”. I mamy gotowy pomysł na spektakl o „przemyśle pogardy” i nienawiści! Co ważne, wystarczy „przekręcić gałkę”, by wyłączyć się z tego nienawistnego jazgotu.
źródło pch24.pl
|
Autor „Wróg się rodzi” nie poprzestaje na tym, analizując pracę rozgłośni ojca Tadeusza Rydzyka stwierdza, że duchowny wykorzystuje sytuację społeczną, aby szerzyć radykalizm. – Jesteśmy sprawcami i ofiarami rewolucji, której nie umiemy nazwać i przed którą nie ma ucieczki. Gwałtowna nowoczesność łączy się w niej ze społeczną frustracją, znużeniem demokracją, wykluczeniem niektórych warstw społecznych, centralizacją kapitału. W takich momentach, w chwilach trudnych do opisania i powstrzymania zmian, zawsze wygrywa ktoś taki jak ojciec Rydzyk. Bo wie, jak manipulować przerażoną, niepewną przyszłości grupą. Sfrustrowaną, nie do końca rozumiejącą przebieg wydarzeń – mówi Kącki w rozmowie z „GW”.
– Z Hitlera, który brał lekcje mimiki i retoryki u niemieckiego komika Weissa Ferdla, ludzie się wtedy wyśmiewali. Prasa brytyjska pisała o nim jeszcze na początku lat 30., że jest pajacem. I dziś na podobnych zasadach możemy się wyśmiewać z Tadeusza Rydzyka, turlać się po podłodze w spazmach, patrząc na filmy, na których w jego obecności prawie cały obecny rząd kołysze się i trzyma za ręce w rytm pieśni religijnej – dodaje pisarz.
źródło dorzeczy.pl
|
|