Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
26 kwietnia 2019
"1000-letnia historia niezwyciężonej Polski" (2)
z Riho Okagami-Siedlecką rozmawia Magdalena Jaskulska

Japońska lalka na Pawiaku

Riho Okagami-Siedlecka
Z autorką monumentalnego dzieła "Feniks Środkowej Europy, 1000-letnia historia niezwyciężonej Polski" Riho Okagami-Siedlecką rozmawia Magdalena Jaskulska z Tygodnika Polskiego.MJ -Czy są jakieś wspólne punkty dziejowe dla obu krajów – Polski i Japonii?
ROS - Znakomite pytanie! Biorąc pod uwagę, że książka jest publikowana dla Japończyków, to powinna zawierać tematy polsko-japońskie. Oczywiście, nie można tego ominąć. Może nie wszystkie punkty są jednakowo ważne, ale są styczne. Mamy sporo wydarzeń, mniej lub bardziej wiążących dwa kraje. Nawet od 13 wieku. Chętnie o nich opowiem. Wtedy zostaliśmy atakowani dwa razy przez Mongołów/Tatarów. My w Japonii, a Polacy, prawie w tym samym okresie na terenach Polski. Z tą różnicą, że tajfun spowodował wielki wiatr („kamikaze” - „boski wiatr”) który potopił za każdym razem w morzu łodzie Mongołów, a Polacy od ich najazdów bardzo ucierpieli. Następnie, pierwszym Polakiem, który przypłynął do Japonii w 17 wieku był misjonarz, jezuita z Krakowa, Wojciech Męciński. Niestety, wylądował w Japonii w czasie, kiedy chrześcijaństwo było zakazane i obowiązywał zakaz przyjazdu misjonarzy. Przełożony uprzedził go o niebezpieczeństwie. Męciński był świadomy, że ryzykuje życiem i jednak przybył do Japonii. Niestety, został złapany i umarł śmiercią męczeńską. Więc zaczęło się trochę nieszczęśliwie. Natomiast w 18 wieku, powstaniec Konfederacji Barskiej, Maurycy Beniowski, zesłaniec na Kamczatkę porwał rosyjski statek i uciekł w 1771 roku z 95-cioma osobami. I dotarł do wybrzeży Japonii. Kraj był zamknięty, cudzoziemcom nie wolno było przypływać, ale Japończycy z wioski, po kryjomu zaopatrzyli statek w żywność i wodę. Beniowski, dzięki tej pomocy mógł więc popłynąć dalej i dopłynął do Makau. W 1776 został obwołany przez tubylców królem Madagaskaru.

W roku 1892 roku, pierwszy zanotowany w historii Japończyk, oficer a później generał Yasumasa Fukushima przekraczał na koniu polskie ziemie pod zaborami. Przedtem był w Berlinie wojskowym attaché. Głównym celem jego pracy było zbieranie informacji na temat Imperium Rosji, którą uważano za największe zagrożenie dla Japonii. Po zakończeniu kadencji wracał konno do Japonii przez Polskę, Rosję i Syberię. Celem jego podróży było oczywiście zbieranie informacji. Są dowody, że Fukushima miał kontakty z tajnymi organizacjami polskimi pod zaborem rosyjskim, które informowały go na temat Rosji. Miał więc poparcie Polaków, a na Syberii pomógł mu syn Alfonsa Koziełł - Poklewskiego, zwanego Rockefellerem Syberii. Rodzina Poklewskich bardzo też pomagała polskim zesłańcom. Fukushima wrócił statkiem z Władywostoku do Japonii.


Gen. Fukishima Yasumasa


Bronisław Piłsudski


Józef Piłsudski

Następne postacie, to bracia Piłsudscy. Wybuchła wojna rosyjsko-japońska, więc Japonia szukała sprzymierzeńców, gdzie tylko jest możliwe. W lipcu 1904 roku, przypływa do Japonii Józef Piłsudski z kolegą z PPS-u, Tytusem Filipowiczem. Są zaproszeni przez sztab wojskowy Japonii, by porozmawiać o ewentualnej współpracy. Ale ku zdziwieniu Piłsudskiego, już dużo wcześniej do Japonii przypłynął R. Dmowski, który torpedował plany Piłsudskiego i był negatywnie nastawiony do jakiejkolwiek bojowej akcji przeciwko Rosjanom. Kiedy w Tokyo Piłsudski jechał rikszą, nagle minęła go riksza z dwoma Europejczykami. Byli to: James Douglas i Roman Dmowski. Najśmieszniejsze jest to, że Douglas był agentem Piłsudskiego, o czym Dmowski nie miał pojęcia.

Rok później do Japonii, na wyspę Hokkaido przyjechał Bronisław Piłsudski, starszy brat Józefa. Został zesłany na Sachalin za domniemany spisek na cara. Jako etnograf zajął się badaniem życia tubylców, z plemienia Ajnów. Język Ajnów nie posiada pisma. Wobec tego Bronisław nagrywał język i opowieści tubylców, które obecnie przedstawiają wielką wartość naukową. Znany jest też w Japonii misjonarz Maksymilian Kolbe, który mógł już swobodnie działać w 20 wieku i zbudował klasztor w Nagasaki. Oddał życie w Oświęcimiu za Franciszka Gajowniczka, którego poznałam w Polsce przy kręceniu filmu.

W okresie Młodej Polski, pojawił się kolekcjoner sztuki polskiej i japońskiej. To Feliks „Manggha” Jasieński z Krakowa, o którym mój mąż zrobił film dla polskiej telewizji. Nie był nigdy w Japonii, ale zafascynowany kulturą japońską zebrał dużą ilość cennych, unikatowych drzeworytów, ceramikę i inne precjoza sztuki japońskiej, które pokazano na wystawie w Japonii w 1980 roku. Kolekcję pokazywano w różnych miastach. Obejrzałam ją w Japonii, a później oglądaliśmy je razem w Kamienicy Szołajskich w Krakowie. Drugi raz pokazano kolekcję Jasieńskiego w 1999 roku.

W odrodzonej już Polsce, po odzyskaniu niepodległości zaczyna się współpraca wywiadowcza między Polską a Japonią. Polak, kryptolog Jan Kowalewski za zgodą Piłsudskiego w 1923 roku przyjeżdża do Japonii na 3 miesiące, by uczyć japońskich oficerów, jak czytać rosyjskie szyfrogramy, które były trudne do zrozumienia. Po wyjeździe Kowalewskiego sztab japoński już wysyłał regularnie do Polski swoich oficerów na szkolenia. I tak zaczęła się współpraca polska - japońska, która trwała aż do końca II-ej wojny światowej, mimo że dwa kraje oficjalnie były w stanie wojny.


Michał Rybikowski


Konsul Chiune Sugihara


Jerzy Strzałkowski

W Europie słynny polski as wywiadu, Michał Rybikowski, o którym Himmler powiedział, że jest najniebezpieczniejszym operującym szpiegiem, działał razem z japońskim attaché wojskowym w Sztokholmie, Makoto Onodera. Pułkownik Onodera wydał mu mandżurski paszport z nazwiskiem Piotr Iwanow, który pozwalał Rybikowskiemu swobodnie poruszać się po Europie. Podwładnymi Rybikowskiego byli oficerowie wywiadu, Alfons Jakubianiec i Leszek Daszkiewicz, którzy współpracowali z Chiune Sugihara, konsulem w Kownie. Pojechaliśmy do Kowna i zwiedziliśmy dawniejszy konsulat, Sugihara House, dziś muzeum. Zadaniem oficerów było ratowanie polskich wojskowych i uchodźców, polskich obywateli, którzy musieli uciekać przed Niemcami i Armią Czerwoną. Uciekali, na jeszcze wtedy neutralną Litwę. Dla nich to, Jakubianiec i Daszkiewicz opracowali plan ucieczki z Litwy przez Rosję do Japonii. Inne kraje nie mogły wchodzić w rachubę. Z planem tym przyszli do japońskiego konsula Sugihara, w którym znaleźli sprzymierzeńca. Konsul był nieoceniony. Wydawał wizy.

W ten sposób uciekli polscy wojskowi, którzy później przez Japonię dostali się do Palestyny i dołączyli do Brygady Strzelców Karpackich. Trasą tą uciekło tysiące ludzi. W tym około ośmiu tysięcy polskich Żydów, obywateli polskich, którym Sugihara wydał wizy. Niektórzy dotarli do Australii. Więcej uciekających było Żydów niż Polaków. W ten sposób, dzięki planowi dwóch Polaków i życzliwej postawie konsula, polscy Żydzi przedostali się do Japonii.


Sztandar Lotników


Uratowane dzieci z Syberii na japońskim statku


Anna Bielkiewicz

Japonia nie przyjmowała uchodźców i tu należy przypomnieć o wspaniałej postawie polskiego ambasadora w Japonii, Tadeusza Romera. Wiele krajów nie chciało przyjąć Żydów, ale polski dyplomata poprzez swoje kontakty, wespół z organizacjami żydowskimi poumieszczał Żydów w różnych krajach. Należy też wspomnieć, że dzięki współpracy Jakubiańca, Daszkiewicza i Sugihary przeszmuglowano sztandar lotników, specjalnie dla nich zrobiony w Wilnie, mimo wszędzie szpiegujących agentów NKWD. Sztandar pojechał najpierw do Berlina, potem dyplomatycznym kanałem japońskim do Sztokholmu, skąd Polacy zawieźli go do Londynu. Generał Sikorski uroczyście przekazał sztandar polskim lotnikom. W latach 20-ych z powodu rewolucji i wojny domowej w Rosji zostało dużo osieroconych polskich dzieci, bo bolszewicy zabili dużo Polaków. Polka, Anna Bielkiewicz i doktor Józef Jakubkiewicz w 1919 roku stworzyli organizację pod nazwą Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu. Anna szukała pomocy w ratowaniu i przetransportowaniu dzieci z Rosji. Przyjechała w tym celu do Japonii i Japoński Czerwony Krzyż zgodził się pomóc. Zatem od 1920-do 1922 roku, 765-oro dzieci zostało ewakuowanych z Syberii do Japonii. Chore i niedożywione dzieci zostały ubrane, odżywione i wyleczone, i po 3 miesiącach zostały przez Japończyków przewiezione do Gdańska. Jednym z nich był Jerzy Strzałkowski, twórca oddziału dzielnych „Jerzyków”, którzy wzięli udział w Powstaniu Warszawskim. Poznaliśmy Pana Jerzego z mężem, gdy kręcono film o lalce japońskiej, która znajduje się na Pawiaku.


Tajka Kiwa


Kamila Żukowska

Dlaczego lalka na Pawiaku? Otóż w 1937 roku, japońska śpiewaczka Teiko Kiwa, występowała w Warszawie w operze Pucciniego, grając Madame Butterfly. Przyszła wojna. Na Pawiaku, aresztowana razem z mężem za działalność konspiracyjną, Kamila Żukowska chce koniecznie zrobić lalkę japońską. W więzieniu każda działalność indywidualna jest zakazana i grozi śmiercią. Odważna strażniczka, Stasia Pawlakówna też pod groźbą kary śmierci przemyca do Pawiaka włosy, farbki, skrawki materiału. Kamila robi lalkę. Stasia przemyca ją poza Pawiak, do rodziny. Gestapo dowiaduje się, że Stasia pracuje dla podziemia. Wysyła ją do Ravensbrück. Kamilę też. Stasia przeżyła. Kamilę z powrotem sprowadzono na Pawiak i zastrzelono w lesie, koło Magdalenki. Mąż został zamordowany w Oświęcimiu.

Z ekipą filmową odwiedzamy Panią Stasię. Ja z mężem, gramy w nim polsko-japońskich reporterów, którzy mają odszukać dla filmu ludzi i wydarzenia, związane z tą niezwykłą historią. Pukam do mieszkania, wchodzimy. Schorowana Stasia, zdziwiona, zwleka się z uśmiechem z łóżka i opowiada nam o wszystkim. Siostrzenica Kamili nazwała lalkę „Tajka” Kiwa, ale niewątpliwie inspiracją dla więźniarki była śpiewaczka Teiko Kiwa, Madame Butterfly. Czym było dla Kamili robienie lalki w tym ciężkim więzieniu? Film „Japońska lalka patrzy na Warszawę”, szukał odpowiedzi na to pytanie, osadzając historię Kamili w czasie niemieckiej okupacji. Otrzymał trzy prestiżowe nagrody w Japonii.

- Jak długo pisała Pani książkę? Zebranie materiałów zajęło na pewno dużo czasu, a do tego dochodzi analiza źródeł. Dużo pracy.

Samo pisanie zajęło mi około trzech lat. Dziewięć miesięcy byliśmy w Europie, by zbierać dodatkowe materiały i zobaczyć, sfotografować miejsca niektórych wydarzeń. Napisałam 760 stron i wydawca złapał się za głowę. „Cegła”, niemożliwa do sprzedania! Nastąpiła więc analiza i brutalna selekcja materiału, tym bardziej, że musiałam zmieścić 1000 lat na 416 stronach. Wydaje się może, że pisanie trwało długo, ale musiałam także sięgnąć do źródeł, które mówią o Polsce z innego punktu widzenia. Chciałam mieć całkowity obraz spraw polskich w szerszym, europejskim kontekście.

Największy problem polegał na tym, by znaleźć jak najlepszy sposób przekazania myśli, faktów, by były zrozumiałe dla Japończyków. Chodziło mi też o najlepszą formę i styl opowiadania o historii. I co ważne, starałam się pokazać Polskę nie jako osobny, wchłonięty, zacofany, daleki, zapomniany „wschodni” kraj, ale jako kraj z mocną tożsamością, walczący o swoje prawa. Jako kraj energiczny środkowej Europy, z bogatą tradycją i kulturą, który jest częścią zachodniej/łacińskiej cywilizacji, funkcjonujący jako część europejskiej historii i kultury.

Kiedy i gdzie będzie miała miejsce oficjalna premiera książki? Czy wybiera się Pani do Japonii, by wziąć w niej udział?

Oficjalna sprzedaż książki w Japonii zaczyna się 3 kwietnia, 2019r. Raczej nie wybieram się do Japonii, ale pojedziemy do Polski. Mam już następny projekt. Ale, bardzo przepraszam, to tajemnica! Bardzo dziękuję za zainteresowanie!

- A ja dziekuję Pani za podzielenie sie z czytelnikami TP niezwykle ciekawymi informacjami z przeszłosci naszego kraju. Jestem przekonana, że Pani książka osiągnie duży sukces.

Z Riho Okagami-Siedlecką rozmawiała Magdalena Jaskulska.

Przedruk za zgodą Tygodnika Polskiego

Zdjęcia oraz ilustracje z następujących źródeł: Wydawnictwo Demadosha, archiwum Riho i Andrzeja Siedleckich, Muzeum Niepodległości, Pawiak oraz wikipedia