Kolejny Dzień Dziecka w Plumpton za nami. Pogoda dopisała (deszcz spadł dopiero o północy), frekwencja średnia taki w stylu pikniku rodzinnego, za to skład rodziny rozbudowany, bo prócz polskich buziaków widać było kolorowe, multikulturowe, niektóre okolone afrykańskimi kędziorkami. No, taka własnie jest niejedna australijska rodzina: mama Polka, tata Ozi, szwagier Libańczyk, siostrzennica tajska...I w takim to gronie hulały dzieciaki, w tym spora liczba jednorocznych, dwuletnich i trzyletnich berbeci. Wiele panienek z umalowanymi fantazyjnie buziami. Na dworze
największą atrakcją było wspinanie się na skałę.
Natomiast po dachem najbardziej chyba atrakcyjne były tańce pod kierownictwem niezmordowanego, wiecznie rozbawionego Michała Maciocha. On też prowadził konkurs, którego finale polegało na przydzieleniu dzieciom kartek z literkami i ustawienie ich tak, aby widoczny był napis "Dzień Dziecka w Plumpton". Myślicie, że to było łatwe? W tym harmidrze zagłuszonym muzyką?! Trochę to potrwało, ale w końcu sie udało.
Były różne zawody i uroczyste wręczanie medali, wręczanie nominacji olimpijskich, jako że grupa naszej młodzieży wyrusza lada moment do Polski na Polonijne Igrzyska Olimpijskie. To właśnie dla nich zorganizowano loterię fantową, przy której losowaniu było swojsko i wesoło.
Dziękujemy organizatorom i sponsorom za ciekawą imprezę i beztroski dzień w Parku Chopina. Miło też było posiedzieć w kolorowej restauracji nowymi, słonecznymi obrazami udekorowanej. Placuszki kartoflane były palce lizać, a smak grochówki będzie za mną chodzić do następnej wizyty w Plumpton. (ESK)
Obejrzyj fotogalerię - kliknij tutaj
|