Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 czerwca 2019
Zwichrowana tożsamość
Marek Baterowicz
Niestety zbyt często różne wydarzenia potwierdzają, że III RP jest państwem o zwichrowanej tożsamości jak to ujęto w publicystyce lat 90-tych ubiegłego już stulecia. Niedawny wybryk posła Nitrasa z PO ( Platformy Oligarchów czy Oszustów – co wychodzi na jedno), który rzucił się na Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie, właśnie tę starą diagnozę potwierdza. A nawet dorzuca nowy aspekt: w III RP działają tuziny polityków ( a raczej politruków ) przejawiających poważne odchylenia od normy, świadczących o „zwichrowanej mentalności”. Przykładem są tu przecież sylwetki takiego Palikota, Niesiołowskiego, nawet Bartoszewskiego ( też wielu werbalnych ekscesów się dopuścił), Tuska ( np. lżył rodziny ofiar smoleńskiego zamachu), Kukiza, Neumanna, Cimoszewicza czy właśnie Nitrasa, a można by dodać i kilka pań o „swawolnym języku”, w tym jedną nawet z „wyższych sfer”! Zachowanie takiego Nitrasa ( i jemu podobnych pajacyków ) kompromituje nasz parlament, ale kto tam w PO tym się przejmuje, prawda ? Oni „po trupach” chcą iść po władzę, zwykłe demokratyczne procesy to nie dla nich!

Marzy im się nawet zamach stanu, to fraszka dla partii, która wysłała na śmierć 96 osób w Tupolewie! I ochraniała długo tzw. seryjnego samobójcę – a za wszystkie te niewyjaśnione zbrodnie główną winę ponosi były premier Donald Tusk. Wyniesiony na piedestał w Brukseli i uwielbiany przez PO-dryblasów dyszących żądzą powrotu do grabieży Kraju, kierownik UE robi wszystko byle tylko spełnić ich marzenia. Rzecz skomplikowana, bo jego wsparcie dla idei puczu ( pamiętna jego mowa we Wrocławiu w grudniu 2016) przekreśla demokrację i łamie konstytucję, a przecież to PO-dryblasy wraz z Donaldem gardłują w jej obronie. A sytuacja w Polsce i tak skomplikowała się po zamrożeniu reformy Temidy. Sądy i prokuratury pozostawiono w tym samym sosie korupcji, w którym toną od dziesięcioleci.

Skutkiem tego państwo i obywatele są bezbronni, wydani dalej na łaskę aferzystów czy pospolitych kryminalistów, którzy zabijają staruszków, podpalają bezdomnych albo gwałcą dziewczynki. Ci zbrodniarze – zamiast przebywać w odosobnieniu – są często wypuszczani na wolność przed terminem, czemu też sprzyja korupcja. Ergo, państwo jest chore. Rząd PiS-u miał plan oczyszczenia tego bagna, ale układ z pomocą dwóch panów T ( Tusk i Timmermans) oraz intryg Gersdorf zablokował reformę Temidy. Wiele napsuły też prezydenckie weta. I dalej przywódcą oPOzycji jest bohater nierozliczonej afery cmentarnej, niejaki Schetyna, który grozi że kiedyś to on zrobi porządek w Polsce! Byłaby to z pewnością ostateczna ruina państwa i szczątków praworządności, łącznie z likwidacją IPN-u, bo post-komuchów bardzo boli to, że Polacy są przywiązani do narodowej pamięci. Wrogowie Polski chcą nas oderwać od korzeni, wymazać nam archiwum martyrologii i zniszczyć fundament narodowej wspólnoty.

Korupcja i poczucie bezkarności pchają więc różnych „nitrasów” ( ultrasów ) do agresji na Sejm i na tę nieukończoną III RP, trwa eskalacja owej „zwichrowanej tożsamości/ mentalności”. Jest w tym objaw politycznej schizofrenii, która zaraziła proces budowania demokracji po roku 1989 i jakże skutecznie tę demokrację sabotuje od środka. Jeżeli nie przetniemy tego gordyjskiego węzła, szanse na stworzenie nad Wisła ustroju demokratycznego maleją do zera. To reforma Temidy jest punktem wyjścia dla budowy demokracji, zaniechanie tego projektu sprawi, że Polska pozostanie państwem bezprawia i republiką spalikoconych szaleńców, chodzących w aureoli nietykalności i torpedujących szlachetne wysiłki rządu PiS-u, który pracuje nad naprawą tej schizofrenicznej III RP.

I jak może kierownik UE lekceważyć kodeks karny i stawać w obronie osób, które dopuściły się przestępstw obrażając uczucia religijne zdecydowanej większości narodu ? Czy wracamy do czasów bolszewii, która zamykała kościoły ? Czy naprawdę wojna z religią jest celem UE ? I dlaczego UE przymyka oczy na niepraworządność, a piętnuje ją tylko wtedy jak służy interesom Brukseli !?

Wojna z religią jest przecież oczywistym łamaniem konstytucji, ale jakoś nikt w Brukseli nie raczy tego wytknąć, ani tym bardziej napiętnować. Elity UE, łącznie z ich zwierzchnikiem Donaldem Tuskiem, są przesiąknięte ateizmem i nienawiścią do Kościoła i z całym już ( często jeszcze ukrywanym ) impetem podcinają dawne korzenie chrześcijańskiej Europy, burzą powoli fundamenty naszej cywilizacji. Niestety, to zjawisko ma nawet szerszy kontekst, a bliżej analizuje to ważna książka „Roztrzaskane lustro” prof. Wojciecha Roszkowskiego ( Kraków, Biały Kruk 2019 ).

Autor przedstawia w niej setki przejawów dekadencji, a podtytuł tej książki ( Upadek cywilizacji zachodniej ) trochę przypomina tytuł dzieła Oswalda Spenglera, wydanego już sto lat temu: „Upadek Zachodu”. Podobieństwo to jednak złudne, bo dwa tomy Spenglera to jakby repertorium dokonań kultury zachodniej ( i nie tylko, bo wiele tam odwołań do kultury Orientu ), zresztą w okresie pisania i publikacji tej pracy Zachód jeszcze trwał, mimo tragedii pierwszej wojny światowej. I to marksizm oraz relatywizm uczyniły więcej zła europejskiej cywilizacji niż gazy bojowe w okopach. Relatywizm zrównał zbrodnie i cnoty, wierność i zdradę, kłamstwo i prawdę – dlatego rosną nam od jakiegoś czasu pokolenia Europejczyków o zwichrowanej tożsamości i – zarażeni teorią wielu prawd – nie potrafią się nawet przejrzeć w roztrzaskanym lustrze.

Coś podobnego stało się w latach „transformacji” po okrągłym stole, który też narzucił Polakom indyferentyzm dla wiecznych wartości i zrównał zbrodnie i cnoty, wierność dla Ojczyzny i zdradę, a stare kłamstwa zastąpił nowymi. Zrównał to wszystko grubą kreską, a zatem peerelczycy poczuli się dowartościowani i uznali, że nie obowiązuje ich pokuta za zbrodnie PRL-u i że oni też są Polakami, choć nigdy nimi nie byli. Tak naprawdę byli tylko polskojęzycznymi „sowietami”. A brak osądzenia systemu PRL-u dał ex-komunistom całkowitą bezkarność, byli nadal nietykalni jak przed 1989. W ramach niby demokracji pozwolono działać PZPR, choć pod nowymi szyldami: SdRP a potem SLD. W tej schizofrenicznej „demokracji” podeptano więc potrzebę sprawiedliwości i państwa prawa. Wytykali to publicyści w Kraju, ale i np. Gustaw Herling-Grudziński czy Zbigniew Brzeziński, który mówił: „Brak wyraźnego odcięcia od przeszłości rodzi tendencję do utrwalania się mentalności powstałej w czasach komunistycznych”.

Rzeczywiście, przeniosła się na spory odłam społeczeństwa, choć głównie dotyczy to „czerwonych dynastii” ( opisanych dobrze przez prof. Jerzego Roberta Nowaka), bo służba dla PRL-u była w wielu rodzinach dziedzicznym „biznesem”. To były rozsadniki owej „zwichrowanej mentalności czy tożsamości”, które zaraziły pokolenia lemingów czy kodowców, od niedawna kokietujących nowe falangi „nowoczesności” – tych, co kochają inaczej. W szeregach tych ostatnich „zwichrowana tożsamość” jest nawet aksjomatem, ale to już nieszczęście, które sami wybrali. Bardziej niepokoi to, że okazaną im dawno tolerancję wykorzystują do brutalnej wojny z większością społeczeństwa i że atakują religię i Kościół, który od tysiąca lat prowadził nasz naród przez burze historii.

W tej sytuacji trudno pozostać biernym i głuchym na apel prof. Janusza Kaweckiego czy kazanie biskupa Józefa Zawitkowskiego. Nie możemy cofać się pod naporem tych, co zgubili busolę i szczycą się „zwichrowaną tożsamością”.Non possumus. Istnieją też granice przyzwoitości, a tożsamość narodowa jeszcze nie umarła.

Marek Baterowicz