Droga Pani. Poruszenie wywołane wśród Polaków rozsianych po świecie i tych którzy znają i pamiętają Adama Słodowego w Polsce było ogromne i prawdę mówiąc wzruszające dla nas członków najbliższej rodziny, bo upoważniona przez mego męża Piotra, starszego syna Adama, odpowiadam na listy w tej sprawie.
Polskie media wykazały się skrajną ignorancją i lekceważeniem uczuć ludzkich puszczając w obieg informację o śmierci osoby powszechnie znanej z ekranów telewizji, wydawanych w łącznych nakładach milionów egzemplarzy książek, billboardów reklamowych firmy Castorama, gdzie jeszcze do niedawna zachęcał wszystkich z uśmiechem mówiąc "zróbmy to razem" , a dowcip z czasów Gierka stał się porzekadłem (Dla przypomnienia: Gierek mówi "pomożecie?", a Adam Słodowy odpowiada "zrób to sam" ).
Niestety rzeczywistość medialna w obecnych czasach pozostawia wiele do życzenia, mamy ciągle do czynienia z fake news i bardzo często nikt ich nie odwołuje. Na szczęście, dzięki sprawnej akcji rodziny i przyjaciół wiadomość o rzekomej śmierci mojego teścia została szybko zdementowana, a on sam nie doznał szoku, bo nie był świadom powstałej zawieruchy informacyjnej.
Żona Adama Słodowego chciałaby dotrzeć do źródeł tej fałszywki, czyli zdemaskować psychopatę, który dopuścił się takiej skandalicznej dezinformacji i puścił medialną maszynę w ruch. Przesłałam więc Pani maila do niej.
Bardzo dziękujemy za tak żywe zainteresowanie tą sprawą i za próbę odcyfrowania kto był tym pierwszym kto "zadął w trąbę".
Pozdrawiamy serdecznie Celina i Piotr Słodowy, Melbourne
|