Życie jest pełne paradoksów. Gdyby młody muzyk świeżo po studiach zamarzył sobie, aby wystąpić na najbardziej prestiżowej scenie Australii, musiałby najpierw wygrać kilka konkursów i stać się sławny. Tymczasem szansę wystąpienia w Sali koncertowej Sydnejskiej Opery ma praktycznie każdy dzieciak, który umie trzymać skrzypce w rękach, bądź zadąć w recorder czyli flet. Prawo do takiej niezwykłej ekspozycji na scenicznych wyżynach przysługuje muzycznie uzdolnionym uczniom szkół publicznych (Public Schools) w Nowej Południowej Walii. To właśnie z myślą o nich Departament Edukacji (Arts Unit) organizuje od kilku już lat doroczne festiwale (Festival of Instrumental Music). W dniach od 29 lipca do 1 sierpnia 2019 odbyły się cztery koncerty, Acacia, Banksia, Jacaranda i Mimosa, każdy z nich grupujący uczniów z kilkunastu lub kilkudziesięciu szkół.
W sumie w serii tegorocznych koncertów wystąpiło 5,5 tysiąca dzieciaków w wieku poniżej 12 lat, również w wieku przedszkolnym. Program koncertów był dość podobny, dominowały w nich kompozycje Australijczyków, ale nie brakowało też nazwisk zamorskich, jak np.
Roberta Muczyńskiego (Polonusa rodem z Chicago) ani wielkich klasyków, jak Vivaldi, Haydn, czy Liszt.
W tegorocznych koncertach wystąpiły też nasze polonijne dzieci. O ile nam wiadomo, była ich czwórka. Cała czwórka - oczywiście - uczęszcza do polskich szkół sobotnich (Ashfield, Ryde & Randwick). 11-letnia Kinga Kozek (skrzypce) z Rouse Hill Public School oraz 11-letni Sebastian Banasiak-Adaji (skrzypce) z Killarney Heights Public School) debiutowali w Opera House rok temu, o czym już pisaliśmy.
|
|
Natomiast w tym roku debiutowały dwie panieneczki: Iga oraz Lila. Iga Ciołek (III kl.) gra na skrzypcach, jest uczennicą Bellvue Hill Public School. 13-letnia Lila Baran (klarnet), uczennica Winmalee High School gra w Junior State Wind Band, muzykę pokochała nad życie i już podjęła decyzję, że pójdzie na studia do Sydney Conservatorium of Music. I oto paradoks życia - widoczny jak na dłoni: Lila ma unikalna szansę wystąpić w Opera House ZANIM pójdzie na studia i zacznie karierę jako zawodowy artysta.
Sebastian Banasiak-Adaji w roli młodego Salvatore Dali w Teatrze Fantazja. Foto Tom Koprowski |
Lila i Kinga po koncercie |
Iga Ciołek w pięknej scenerii |
Po co organizowane są te koncerty? Oczywiście po to, aby dzieci oswoiły się ze sceną i z widzami, aby nauczyły się scenicznego zachowania, aby pozbyły się tremy, miały większą motywację do nauki, nabrały wiary we własne siły. Uczą sie też funkcjonowania w większych zbiorowościach – tu warto zaznaczyć, że na festiwalowych koncertach występują bardzo duże grupy, np. 700 rozsadzonych na balkonach flecistów i 300 usadowionych na scenie skrzypków. W tej sytuacji organizatorzy muszą się wykazać strategicznym crowd management, a dzieci - wielkim zdyscyplinowaniem.
I cóż może bardziej motywować do nauki i przyszłej kariery, niż burza oklasków?
W tym roku odbyły się premiery utworów skomponowanych właśnie dla młodzieży: trójki Australijczyków
Alexa Cronina, Lorety Fin oraz Andrew Robertsona. Niestety, nie wolno było nagrywać, zatem możemy zaprezentowac jedynie nagrania internetowe (pomoce naukowe, tzw. animated score).
Three Brothers - animated score
Bluz for Suz - animated score
Bardzo się wszystkim podobała rzewna kompozycja Three Brothers Alexa Cronina, który też pojawił sie na scenie wspomagając amatorskie zespoły swoja gra na harfie. Oklaskiwaliśmy też Danza Hellenica Lorety Fin, kompozytorki australijskiej pochodzenia włoskiego, absolwentki Sydnejkiego Konserwatorium, obecnie mieszkanki Brisbane. Ale najbardziej porwał nas wszystkich wielki finał Bluz for Suz Andrew Robertsona, odegrany przez połączone orkiestry Recorder and String Ensembles, wspomagany przez NSW Public Schools Jazz Orchestra oraz kilku solistów, w tym samego kompozytora grającego na saksofonie.
Kompozytor Alex Cronin |
Kompozytor Andrew Robertson |
Mnie osobiście bardzo przypadła do gustu kompozycja współczesnego kompozytora japońskiego Taro Hakase pt Jounetsu Tairiku (Passionate Continent) w rewelacyjnym wykonaniu kwintetu smyczkowego Murray Farm Public School (z Carlingford). Trzy zwiewne panieneczki (Salie Chou, Bernice Tsang & Elizabeth Wu) i dwóch dynamicznych chłopczyków (Aidan Tran & Kiano Kao), ten obraz zostanie na długo w mojej pamięci. Dla tysięcy dzieciaków biorących „anonimowy” udział w koncertach taki popis kameralny był z pewnością dodatkową motywacją do dalszej nauki, jak i do marzeń o karierze solisty.
Obraz wnuczki grajacej w Opera House nie zachowa się niestety w mojej pamięci, po prostu jej nie widziałam. Przewrotny los ulokował dziadków w czwartym rzędzie, skąd mieli dobry widok wyłącznie na setki łokci, las smyczków oraz dżunglę butów. Co gorsza, obrazu wnuczki grającej w Opera House nie mogłam nawet uwiecznić na zdjęciu, bo fotografowanie, tak jak i nagrywanie było absolutnie zakazane. Cała nasza radość i pociecha, że następnego dnia Kinga urządziła nam w domu koncert prywatny, ćwicząc na pianinie utwory, które przygotowuje na Konkurs Muzyczny im. Ewy Malewicz. Ale znów nie zobaczę panny na scenie, bo konkurs odbywa się pod koniec września w Melbourne, a babcia cały wrzesień siedzi w Polsce. Co mogę robić z daleka, to trzymać kciuki...
...oraz czekać na przyszłoroczny festiwal... i dobre miejsca na balkonie!
Kinga po lewej, jej nauczycielka Danielle Norton po prawej |
Lilka zasłuchana w melodię wiatru |
www.zrobtosam.com/PulsPol/Puls3/index.php?sekcja=1&arty_id=19255 - oto link do naszego artykułu, mozesz posłać dalej...
|