Reportaż z Gdańska rozpocznę komunikatem z Warszawy. Otóż w Gazecie Polskiej Codziennej z dnia 3-4 sierpnia ukazała się wiadomość pod tytułem „Rząd może porządkować historyczny teren”. Oto jej fragment: „Spec ustawę o budowie Muzeum Westerplatte i Wojny podpisał 1 sierpnia br. Prezydent Andrzej Duda. Decyzja ta otwiera drogę do uporządkowania historycznego terenu Westerplatte, gdzie we wrześniu 1939 roku polskie wojsko heroicznie walczyło z niemieckim najeźdźcą”. Niemniej prezydent Gdańska pani Dulkiewicz zareagowała w sposób, który trudno zrozumieć i „będzie rozważać podjęcie kroków prawnych” przeciw rządowej decyzji.
Gdańsk tętni życiem turystycznym! Piękna pogoda! Na Starym Mieście trudno się przepchać przez tłumy turystów. Najczęściej słychać niemiecki, rosyjski i raczej jakieś języki skandynawskie. Turyści przypływają promem, przylatują samolotem, bo jest blisko i jeszcze tanio, choć dla Polaków nieco za drogo. Kawiarniane stoliki na zewnątrz zajęte, trudno znaleźć miejsce. Widelce, noże i duże kufle piwa migają w słońcu. Jacyś mężczyźni, wytatuowani, rozebrani do pasa, głośno perorują na krzesłach. Przechodzący starają się nie patrzeć w tę stronę, jakby obawiając się jakiejś niespodziewanej reakcji.
Idziemy do Muzeum II Wojny Światowej. Przerażające w swojej wymowie! Jeszcze raz, mimo wiedzy jaką posiadamy na ten temat, napaści Niemców i Rosjan na Polskę, uświadamiamy sobie niewyobrażalną gehennę narodu. I olbrzymie ludzkie i materialne straty, którym jeszcze nikt nie zadośćuczynił. Bo wypłaty poszkodowanym w okresie PRL-u były znikome i nieporównywalne z odszkodowaniami dla innych państw. Dramat Polski zaczął się ostrzałem Westerplatte i bombardowaniem śpiącego jeszcze miasta Wielunia, gdzie spadające bomby zniszczyły 75% miasta, ze szpitalem włącznie! Właśnie… Westerplatte! Broniło się nie sześć godzin, jak planowano, ale siedem dni! Nie bez ludzkich dramatów.
Pomnik Obrońców Poczty Polskiej |
Autor na wybrzeżu |
Teraz, to miejsce Wojskowej Składnicy Tranzytowej jest pokazywane w TV jako miejsce totalnie zaniedbane przez władze miasta. Niebezpieczne ruiny, ledwo trzymające się ściany, śmiecie! Rząd chce pomóc i współpracować z władzami Gdańska, by teren uporządkować, zbudować muzeum i przywrócić miejscu godność. Jednakże istnieją niezrozumiałe bariery stawiane przez władze Gdańska i prezydent Aleksandrę Dulkiewicz, która chce przekazać tylko jakieś „fragmenty Westerplatte, należące do Gdańska”. A Westerplatte, to dla Polaków ważny symbol przypominający o „konieczności wytrwania na posterunku i wypełnienia patriotycznego obowiązku obrony ojczyzny”.
Muzeum II Wojny światowej |
Młyn Gdański |
I to historyczne miejsce jest własnością wszystkich Polaków, nie tylko gdańskich władz, które do tej pory nie zatroszczyło się o godne zagospodarowanie terenu. Ja nie rozumiem tej postawy, ale z pomocą przychodzi mi magazyn „Sieci”, opisujący i tłumaczący w artykule „Wojna Gdańska z Polską”, co jest „grane”. Krótko mówiąc, istnieje wśród gdańskich elit tęsknota do „Wolnego Miasta Gdańska”, w przeszłości agresywnego państewka antypolskiego, istniejącego w latach 1920-1939. Istnieją grupy, które fascynują się niemieckością i odwracają się od polskości. Moda na „Wolne Miasto Gdańsk” przeszła nawet na wygląd tramwajów i część wozów pomalowano na kolor kremowo-niebieski, w barwach…Danziger Elektrische Strassenbahn A.G., a jeden wóz zabytkowy, nawet wyjeżdża w święta na trasę z napisem kierunkowym „Danzig” (sic).
|
|
Co więcej, na budynku poczty, zaraz obok Dworca Głównego zamiast napisu „Urząd Pocztowy Gdańsk 2” przywrócono niemiecki napis „Postamt”! Dlaczego? Zbudowano też osiedle „Wolne Miasto”, jest też lecznica o tej samej nazwie. Magistrat w dniu 3 maja, święcie Konstytucji 3 Maja zdjął z ulic polskie białoczerwone flagi i zastąpił je flagami gdańskimi i unijnymi. Obecnie na ratuszu widać tradycyjną flagę miasta Gdańska, która jest bardzo podobna do flagi „Wolnego Miasta Gdańska”.
Tak, jakby ówcześni włodarze „Wolnego Miasta” zaplanowali specjalnie tylko minimalne zmiany w polskiej, tradycyjnej fladze z czasów Kazimierza Jagiellończyka. I teraz bardzo łatwo je pomylić. Należy powiedzieć, że Polacy w „Wolnym Mieście Gdańsku” byli bardzo szykanowaną i dyskryminowaną mniejszością narodową. Partia Hitlera w 1933 roku otrzymała 55% w głosowaniu, to było więcej niż w Republice Weimarskiej, więc zniemczanie miasta było procesem ułatwionym. Niemcy napadali na rodziny polskie i żydowskie, i jak tylko zaczęła się wojna zaczęto mordować mieszkańców. Więc „odwoływanie się do tradycji Freie Stadt Danzing jest dla Polaków obraźliwe” - uważa prof. Piotr Czauderna, były wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdańska.
|
|
Nie można nie wspomnieć o roli niemieckich pieniędzy i pomocy niemieckich fundacji przy różnych politycznych a i strukturalnych przedsięwzięciach. One przecież mogą wpływać na podejmowanie decyzji. Otóż Paweł Piskorski ujawnił przed kilkoma laty, że CDU sponsorowała Kongres Liberalno - Demokratyczny kierowany przez Donalda Tuska. Fundacja Adenauera natomiast wsparła częściowo, finansując w 2016 roku organizowane przez Pawła Adamowicza gdańskie obchody 30 - lecia Trybunału Konstytucyjnego. Nie jest to jedyna fundacja niemiecka, wspierająca proniemieckie sympatie wśród środowisk politycznych czy naukowych. I nie tylko w Gdańsku. Można wymienić jeszcze Fundację im. Róży Luksemburg, która zafundowała nam neobolszewików , Fundację im. F. Naumanna, głównie dla liberałów, Fundację Heinricha Bölla, która jest częścią politycznego ruchu zielonych i działa międzynarodowo na rzecz zrównoważonego rozwoju, demokracji płci, oraz Fundację Hirschfeld-Eddy, zajmującą się ochroną praw człowieka, gejów lesbijek, biseksualistów i transseksualistów.
Dobrze by było, gdyby fundacje działały także na korzyść interesu polskiego, co jest może pobożnym życzeniem, a nie tylko niemieckiego. Według autorów artykułu - w Gdańsku nie pielęgnuje się tego, co jest polskim interesem, czego przykładem między innymi jest teren byłego klubu sportowego Gedania, którego stadion już nie istnieje, a był miejscem spotkań, także patriotycznych w „Wolnym Mieście Gdańsk”. Teren mimo sprzeciwu radnych, władze miasta oddały deweloperowi…, ale budowa jeszcze się nie zaczęła, więc może…może miejsce zostanie odzyskane, bo jest to część polskiej historii Gdańska.
W krzakach jest płyta z napisem: „Pamięci klubu sportowego Gedania, niezłomnych patriotów prześladowanych przez Niemców za krzewienie polskości w Gdańsku, z których wielu oddało życie za Ojczyznę”. Co więcej, pod obeliskiem jest urna z prochami z miejsc kaźni Gdańszczan: z Zaspy, Poczty Polskiej, Westerplatte, Szymankowa, Piaśnicy i Stutthofu. Czy można postawić tutaj nowe bloki? - pytają autorzy. I ja bym zadał jeszcze jedno pytanie: - Co by powiedzieli na sentymenty proniemieckie i prowokacyjne zachowania, gdyby żyli, bohaterscy obrońcy Westerplatte, gdańskiej Poczty Polskiej i inni, walczący o niepodległość?
PS: „W ciągu ponad tysiącletniej historii Gdańsk 700 lat podlegał polskim władcom. ...Pierwszy Gdańsk był polski, czy jak kto woli: pomorski. Ponoć na dworze księcia Świętopełka mówiono po polsku. Sama nazwa też jest polska i oznacza mniej więcej: miasto na wilgotnej łące.
(fragment z GW. prof. Andrzej Januszajtis).
Andrzej Siedlecki
|