Góry Błękitne zasnute mgłą. Nie widać nic poza otaczającymi ‘Chopin Park’ drzewami. Nie, to nie chmury, bo słońcu udaje się przedrzeć, ale świeci inaczej, tak jakby było zapłakane... Śledząc komunikaty o szalejących na obrzeżeniach Sydney pożarach, wiele osób zastanawiało się, czy wędrówka do położonego u stóp Blue Mountains Plumpton nie jest ryzykowna. Ale nie, nie było żadnego ryzyka. Wręcz odwrotnie. Jak na grudniową niedzielę nie było za gorąco i bardzo przyjemnie. Polski Festiwal miał się rozpocząć dopiero o godz. 10.30, jednak już od wczesnych godzin porannych widać było krzątających się po parku organizatorów.
Pan Jacek Lisowski ze słusznych rozmiarów notatnikiem w ręku sprawdzał czy stoiska są odpowiednio przygotowane i zagospodarowane, Pani Ania zadbała o wszystko wewnątrz budynku a prezes Adam Biziuk, był wszędzie, obejmując całośc swoim gospodarskim okiem głównego organizatora. Za chwilę pojawiła się także organizatorka części artystycznej, pani Maria Rosiak.
Stał już szeroko otwarty namiot z wbudowaną sceną, stało rozstawione przed namiotem gazebo z rzędami kolorowych krzesełek dla publiczności. Zaczęli też przyjeżdżać właściciele zamówionych wcześniej stoisk. Nad ustawionymi wokół stołami wyrastały różnobarwne parasole. Po ubiegłorocznym mini – cyklonie, który zdemolował klubowe namioty i zadaszenia – teraz właściciele stoisk sami zadbali o przywiezienie własnych.
Na stołach pyszniły się już stosy polskich bombek choinkowych, które ozdobione artystycznymi malowidłami przywodziły wspomnienia polskich Świąt Bożego Narodzenia, mieniły się w słońcu sznury bursztynów oraz innych cudeniek polskiej biżuterii, powiewały opakowane w przeźroczystą folię wytworne suknie, a pomiędzy tym wszystkim o polskości przypominały serie podręczników i pomocy do nauki naszego ojczystego języka, na stoisku zorganizowanym przez Zrzeszenie Nauczycieli Polskich.
|
|
|
Swoje stoisko miała także każda z polskich szkół sobotnich. Oprócz reklamowania bogatego zakresu działalności edukacyjnej i społecznej, rodzice wraz z nauczycielami wykorzystali okazję do podbudowania funduszy szkolnych, prezentując publiczności swoje umiejętności kulinarne. Placki ziemniaczane i naleśniki Polskiej Szkoły w Ashfield oraz galaretka Szkoły Macarthur nie miały sobie równych!
Z pierwszymi tonami muzyki, które o godz. 10.00 popłynęły od strony głównego namiotu, na scenie pojawiło się dwoje młodych ludzi. To ubrana w wiosenną sukienkę, urocza Marlena Sakowicz oraz jej wytworny festiwalowy partner – Łukasz Karpiński. Nie, nie, jeszcze nie występowali – poszli, aby się przedstawić oraz indywidualnie przywitać wszystkich obsługujących stoiska uczestników Festiwalu a także przybyłych już gości. Marlena i Łukasz mieli niezmordowanie przez blisko sześć godzin prowadzić ze sceny cały bogaty program artystyczny. I czynili to bezbłędnie w obydwu językach – po polsku i po angielsku.
Program artystyczny rozpoczął Szczepan Sułkowski skoczną muzyką do tańca. Należało nieco rozruszać publiczność przed zaplanowanym na godz. 11.00 Biegiem Niepodległości. Podobnie jak w roku ubiegłym i ten bieg bardzo, bardzo się udał! Po raz kolejny udział wzięły osoby o znacznym przekroju wiekowym – od kilkuletnich dzieci, do przyprószonych siwizną głów. Wszyscy przemierzyli 1918 metrów trasy biegu! Zasłużyli na odpoczynek. Wielu uczestników Biegu, z medalami na biało-czerwonych wstęgach u szyi zasiadło potem, aby w cieniu gazebo delektować się chłodzonymi napojami.
Oficjalne otwarcie Festiwalu nastąpiło o godz. 13.00. Blisko 2 tysiące zebranych rodaków i ich niepolskich przyjaciół powitał pan Adam Biziuk, życząc wszystkim mile spędzonego czasu. W imieniu władz Rzeczypospolitej Polskiej z serdecznym przesłaniem wystąpiła Pani Konsul Irena Juszczyk. Także Pani Małgorzata Kwiatkowska, prezes Rady Naczelnej złożyła wszystkim życzenia. Nie zabrakło również lokalnych władz, przedstawiciele Council złożyli w imieniu Parlamentu NSW serdeczne gratulacje tak organizatorom jak i uczestnikom Festwalu.
A na scenie nie próżnowano. Pojawiały się coraz to nowe postacie polskiego świata artystycznego, przeplatane występami polskich szkół oraz zespołów tanecznych – Lajkonika i Kujaw. Dziecięcy Kwartet Polskiej Szkoły Dzielnic Północnych wykonał Hymn Szkoły oraz znaną kolędę ‘Wśród Nocnej Ciszy’.
Istnym huraganem braw podziękowano Polskiej Szkole Macarthur. Oprócz dzieci z recytacjami, ze znanymi przebojami wystąpił Zespół Wokalno – Instrumentalny Rodziców i Przyjaciół Szkoły: Janusz Kotkowski, Robert Filipiński oraz Dariusz Plust.
Również Polska Szkoła w Ashfield pokazała artystyczne przygotowanie swoich uczniów. A pani Marysia Nowak, na przekór temu co napisał Julian Tuwim, bez trudu po występie udźwignęła lokomotywę ze wszystkimi wagonami, aby zanieść je bezpiecznie do samochodu. Przydadzą się jako rekwizyty na celebrowane za tydzień 65-lecie Szkoły.
Polska Szkoła w Liverpool nie musi się reklamować. Usytuowana w Casula od początku tego wieku wywarła i w dalszym ciągu wywiera wpływ na polskość tego regionu. Przygotowane przez prowadzącą szkołę p. Ewelinę Ellsmore recytacje i piosenki w wykonaniu tych dzieci zdobyły sobie uznanie słuchaczy.
W hołdzie Staszkowi Wielankowi rej wodził jak zawsze pełen uroku i niezmordowanej energii, Wiesław Rogolski. Wystąpił on także powtórnie aby wraz z Hanną Wiwatowską, uratować reputację Kabaretu Vis a Vis (pozostałych artystów Kabaretu niestety zmogła niedyspozycja strun głosowych).
Artystyczną niespodzianką okazał się występ dwojga solistów. Jeden, to mocno oklaskiwany, niespełna dziesięcioletni Eryk Lawoński, który z prawdziwą precyzją i perfekcją wykonał dwie serie tańców irlandzkich. Nic dziwnego, że ten utalentowany chłopiec zdobywa dyplomy australijskiego mistrzostwa w tańcu!
Drugą niezwykle przyjemną dla ucha niespodzianką była wokalistka, Beata Wald. Jej wykonane kryształowym sopranem znane pieśni, zdawały się poruszać piuropusze liści na okolicznych palmach. Na zakończenie, zaśpiewna a’capella kolęda Cicha noc – najpierw w polskiej, a potem w angielskiej wersji, wprowadziła uroczysty nastrój zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
Właśnie tej solistce postanowił Szczepan Sułkowski zadedykować pierwszy z kolejnej serii utwór taneczny ‘A na imię miała Beata’... Niestety, artyski już nie było. Chociaż śpiew jest jej pasją ona... kończy studia podyplomowe z zakresu medycyny. Nasze serdeczne gratulację wspaniała Beatko!!!
Kilka niezmordowanych par odpowiedziało na zachętę Szczepana i parkiet zapełnił się dzielnymi miłośnikami tang, fokstrotów oraz poleczek. Większość uczestników wolała jednak delektować się oglądaniem tańczących. Niektórzy ‘pomagali’ Szczepanowi nucąc znane przeboje. Panował przyjemny, swojski i serdeczny nastrój.
Deser jest podobno ukoronowaniem przyjęcia. Tym razem na ‘artystyczny deser’ organizatorzy zaprosili Michała Maciocha. Po wielotygodniowym tournee przez kontynenty (Afryka i Europa) Michał powrócił ‘do domu’. Jak zawsze, słuchać Michała jak mówi i jak śpiewa, patrzeć na tego młodego, pełnego uroku artystę – to niezaprzeczalna uczta dla oka i ucha... Dziękujemy Ci Michał, że zawsze można na Ciebie liczyć.
Na artystów oraz honorowych gości czekało wewnątrz klimatyzowanej sali iście królewskie przyjęcie. W godzinach popołudniowych dołączył do tej ‘świty’ także ks. Artur Botur z pobliskiego Marayong, przywożąc ze sobą dwu kolegów – kapłanów z Francji i Wielkiej Brytanii.
Zbliżał się wieczór. Powoli składano stoiska i namioty. Nikomu nie było spieszno. Teraz, mając za sobą pracowity dzień, można było usiąść przy jednym ze stolików i delektując się oceaniczną bryzą, która tutaj wieczorem dociera, podziwiać spokój okolicy, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, przejeżdżających pociągów i samochodów oraz warkotu zmierzających z i na lotnisko samolotów... Cisza. Spokój – a przecież to jest także Sydney. Chwała tym, którzy tę posiadłość przed laty zakupili. Chwała tym, którzy dzielnie dbają, aby to na zawsze trwało w polskich rękach.
Do zobaczenia, zdawały się żegnać nas otaczające posesję palmy. Do zobaczenia! I nie tylko za rok. Klub Polski w Plumpton zaprasza w każdy weekend na ciekawe wydarzenia oraz smakowite posiłki.
Marianna Łacek OAM Zdjęcia Janusz Białek
|