Komu potrzebna jest tolerancja? Na pewno głupocie, brzydocie, draństwu i kłamstwu. Mądrość, piękno, dobroć i prawda tolerancji nie potrzebują. Deprawacja dzieci bez tolerancji udać się nie może. Stąd ten nacisk od najmłodszych lat, żeby tolerancję wobec zboczeńców utożsamiać z podziwem dla nich. Absurd? Nie takie absurdy komuniści wprowadzali w życie.
Najpierw mamy się tylko zgadzać na „inność”. Taka(i) Anulka Grodzka to przecież nic groźnego. Profesor Grodzki, chociaż nie jest mężem tej sławnej Anulki (może szkoda), poczuł się namiestnikiem wasalskiego kraju i żadne tam coraz to nowe zarzuty o wytykane mu łapówkarstwo nic mu nie zrobią. Konsultacje z Brukselą i Moskwą dają mu immunitet bezkarności. MSZ nieudolnie reaguje na wyręczanie go w obowiązkach dyplomatycznych.
Tolerancji wymagają coraz to nowe kasty. Domiar niesprawiedliwości, rodem z PRL, domaga się przecież tylko przywilejów zagwarantowanych mu przy Okrągłym Stole. Resortowe dzieci i wnuki innych nadzwyczajnych kast też żądają tolerancji dla swoich wybryków, jakie by one nie były. „Artyści” wszelkiej maści narzucają nam brzydotę, głupotę i chamstwo - nazywając to prawdziwą sztuką.
W imię tolerancji (chyba) zastąpimy rodzimą energetykę węglową niemiecką energetyką węglową pod pretekstem, że tamta jest zielona, mimo iż jest brunatna. Proszę tylko nie insynuować żadnych skojarzeń historycznych. Jest brunatna, bo pochodzi z węgla brunatnego, bardziej zanieczyszczającego powietrze od naszego węgla kamiennego.
Totalna tolerancja draństwa i głupoty w końcu zaowocuje totalnym zamordyzmem. Taka jest kolej rzeczy.
Małgorzata Todd
|