Dzisiaj 27 marca 2020 roku przypada pierwsza rocznica śmierci Jana Kobylańskiego -
Polaka z Urugwaju, który nigdy nie przestał walczyć o swoją ziemię i tradycje.
Jan Kobylański był pasjonatem antyków. Być może była to jedna z pasji, które pomogły mu
przetrwać po II wojnie światowej. Był osobą niezwykle inteligentną, wykształconą, dobroczynną,
waleczną, z wybitną zdolnością do biznesu. Związany z kościołem katolickim, był wielbicielem
i przyjacielem śp. Jana Pawła II. Fundacja „Juan Kobylanski” wybudowała w hołdzie dla papieża
kilka pomników z brązu, między innymi w Montevideo, przy Bulevar Artigas, w miejscu
upamiętniającym papieską wizytę w Urugwaju.
Był między innymi konsulem honorowym Paragwaju w Santa Cruz na Teneryfie, jak również
konsulem honorowym Rzeczypospolitej Polskiej w Punta del Este.
Urodził się 21 lipca 1923 r. w Równem, na Wołyniu.
Jego ojciec studiował prawo na uniwersytecie
w Kijowie i został sędzi; matka poświęciła się opiece i edukacji swoich dzieci, a kiedy przyszła
wojna, poszła do pracy jako pielęgniarka-wolontariuszka. Religia dla rodziny Kobylańskich była
najważniejsza.
„Duża część mojej rodziny, w tym dziadkowie mieszkali w Równem. Niektórzy członkowie
rodziny mieszkali w Kijowie, ale byli Polakami. Moja rodzina była stosunkowo zamożna jako
właściciele dużych połaci ziemi uprawnej z plantacjami pszenicy i jęczmienia oraz lasów
z tartakami także w Polsce ”- powiedział Kobylański w książce „Potępiony za patriotyzm ”,
w której opowiada swoją historię.
On i jego brat Ryszard byli kształceni w jezuickich szkołach oraz
przez matkę i guwernantki, które uczyły ich języków obcych, co później okazało się niezwykle
przydatne przy podróżach i zakładaniu przedsięwzięć w różnych częściach świata.
W sumie Kobylański mówił w ośmiu językach. Jego historia została naznaczona przez II wojnę
światową, która wybuchła, gdy był studentem medycyny. Kiedy nastąpiła niemiecka inwazja na
Polskę Kobylański był częścią polskiej młodzieży katolickiej, która prowadziła z okupantem
„wojnę partyzancką”: m.in. wykolejali pociągi, aby ukraść np. węgiel czy jedzenie, a następnie
dostarczyć je potrzebującym.
Kobylański i inni młodzi Polacy zostali zabrani do niemieckich
obozów koncentracyjnych jako więźniowie polityczni. W sumie był w 7 obozach. Pod koniec
wojny Kobylański przebywał w obozie koncentracyjnym pod Monachium. Tenże obóz wyswobodzili
Amerykanie - którzy przystąpili do wojny w 1941 r. - jako część antyniemieckiego bloku
sojuszniczego.
Ze względu na swój młody wiek i siłę Kobylanski przeżył wojnę, ale wkrótce nadeszła
absolutnie niepewna przyszłość. Jego matka zginęła w jednym z warszawskich zamachów
bombowych, Europa była zdewastowana, i wielki strach wciąż towarzyszył ludziom. Krótko
pracował na niemieckiej wsi, po czym dowiedział się, że w Zurychu otwarto giełdę metali, więc
zaczął zajmować się zbieraniem odpadów wojennych: resztek bomb, czołgów, narzędzi, jednym
słowem czegokolwiek, co miało w sobie metal. Następnie sprzedawał go w Zurychu.
Zaczął coraz więcej czasu poświęcać sprzedaży metali w Niemczech, Austrii i we Włoszech, ale w
Europie wszystko było niestabilne: wojna się skończyła, ale już w 1950 r. wybuchła wojna
koreańska i groźba odrodzenia się walki na Starym Kontynencie zawsze była w zanadrzu.
Kobylański postanowił wyjechać do Ameryki Łacińskiej, z iluzją osiedlenia się w Paragwaju.
Po przepłynięciu oceanu statkiem “Julio Cezar”, którym dopłynął do Buenos Aires, wsiadł na małą
łódkę i kontynuował podróż aż do Paragwaju. Sytuacja nie była tak prosta, jak sądził, kiedy
opuszczał Europę. Kobylański miał 28 lat i podczas wojny nauczył się, że im więcej trudności
przyniesie mu życie, tym mocniej będzie walczyć. Kupił kawałek ziemi blisko Asunción, zbudował
dom i jako pierwszy podłączył prąd elektryczny w całej okolicy. W Paragwaju zaczął zajmować się
hodowlą bydła. W tym celu udał się do Urugwaju, aby kupić tam krowy mleczne rasy Holando,
które następnie przywiózł do Paragwaju. Był jednym z pierwszych w kraju, który pasteryzował
mleko i produkował jogurt w sposób przemysłowy. Później rozpoczął działalność w branży
tekstylnej i jako jeden z pierwszych sprowadził do Paragwaju nylon i rozwinął swoją działalność
w kierunku urządzeń gospodarstwa domowego.
Z czasem zdecydował się wyjechać do Argentyny,
aby uprawiać gaje oliwne. Nie wszystko poszło zgodnie z jego oczekiwaniami. Postanowił więc
kupić dom w Montevideo, przy samym wybrzeżu. Ta urugwajska stolica była spokojniejsza
i cieplejsza od stolicy Argentyny. W 1966 r. Kobylański przeniósł się na stałe do Montevideo i od
tego czasu, chociaż dużo podróżował, zawsze tu powracał.
ŻYCIE URUGWAJSKIE. Kiedy przybył do Urugwaju, w 1966 roku, założył firmę zajmującą się
kupnem i sprzedażą antyków. Kupił 1200 hektarów ziemi w Maldonado, w dzielnicy Manantiales.
Tam zainstalował swoją hodowlę bydła. To tutaj zrodziła się wspaniała rasa Fleckvieh i to tu
wykonano po raz pierwszy sztuczne zapłodnienia.
Zwierzęta, które przychodziły na świat w posiadłości „Don Juan”, otrzymały wiele prestiżowych
nagród, m.in na targach Rural del Prado. To tam właście wystawił po raz pierwszy byka Mocho,
rasy Fleckvieh, który urodził się bez rogów. Mimo, że za Mocho dostał ofertę sięgającą miliona
dolarów, nigdy go nie sprzedał, ponieważ bardziej od zysków interesowała go jego własna praca i
entuzjazm.
Na terenie swej posiadłości zbudował kaplicę pod wezwaniem Świętego Jana Pawła II oraz
kompleks konferencyjny, gdzie odbywały się spotkania polonijne oraz spotkania katolickie.
Całe życie łączył swoje wielkie pasje: religię katolicką, naród polski i Urugwaj.
Był także właścicielem kolekcji starych samochodów i powozów. Miał niezwykłą kolekcję obrazów
i dzieł sztuki. Jego letnia siedziba na wsi zawsze była miejscem spotkań i integracji Polonii z całego
świata. Gdziekolwiek by nie przebywał, w Argentynie czy w Urugwaju, Kobylański nigdy nie
przestał być blisko Polski, w której bez wątpienia stał się bohaterem narodowym.
ORGANIZACJA DLA POLAKÓW.
W pierwszej dekadzie lat 90. w Urugwaju Jan Kobylanski stworzył USOPAL, Związek
Stowarzyszeń i Organizacji Polskich z Ameryki Łacińskiej, organizację społeczną do celów
politycznych, religijnych i kulturalnych. Kobylański był prezesem USOPAL, który stopniowo
rozwijał się w całym regionie, by z czasem dołączyć do KPA - Kongresu Polonii Amerykańskiej
oraz KPK - Kongresu Polonii Kanadyjskiej.
Pierwszy kongres odbył się w 1993 roku w Argentynie.
Uczestniczyli w nim Polacy z całej Ameryki Łacińskiej, a także delegacje z Polski, której skład
tworzyli reprezentanci polskiej władzy. Następnie przez kolejne lata organizowano kongresy w
Maldonado, w Urugwaju.
W Polsce, gdzie otrzymał najważniejsze dekoracje i odnzaczenia, postać Kobylańskiego jest nadal
obecna. Jego nazwisko nosi m.in. szkoła podstawowej w Rudzie na Mazowszu, a w katolickiej
szkole w Chojnicach na Pomorzu znajduje się popiersie Kobylańskiego.
Ten artykuł jest hołdem Rosalii Martinez Kobylańskiej, jego żony, która bardzo za nim tęskni
i zawsze będzie go pamiętać
Oryginał artykułu po hiszpańsku ukazał się w gazecie "El Pais". |