Myślowo, intelektualnie deprawowano i deformowano naród.
Pomocnikami w tym procederze byli ludzie kultury, reżyserzy, aktorzy, dziennikarze, naukowcy marksiści, wyznaczający jedynie marksistowski punkt myślenia i widzenia rzeczywistości. Byli beneficjantami systemu, więc niejednokrotnie musieli zakłamywać, wychwalać i upiększać szarą, beznadziejną dla większości, bez możliwości rozwoju - rzeczywistość. To co się widziało, pisało, przedstawiało nie było prawdą. Pojawiła się zdeprawowana moralność - podwójna moralność. Ludzie co innego mówili, a co innego myśleli. W każdym razie przeważająca większość narodu, ta część, która nie akceptowała narzuconej władzy przez Związek Radziecki. Ażeby nie stracić uprzywilejowanej pozycji lepiej było się nie „wychylać", czyli nie krytykować i posiąść sztukę „akrobacji dyplomatyczno-politycznej" w bagnie systemu. Może poeta, członek PZPR, były ambasador w Irlandii Ernest Bryll też takową umiejętność posiadł?
E. Bryll - Balneologia
Posłuchaj wiersza Ernesta Brylla Balneologia.Recytuje Andrzej Siedlecki
Huczą i buczą do ucha lewego stękają i gęgają do ucha prawego... dumnie brzmią w trzcinach: — utracisz swobodę gdzie płyniesz — zginiesz... wleź lepiej pod wodę i jak my pobulgotaj. w bagnie jest najlepiej racja żadna w pysk nie da, prawda nie oślepi a można kumkać, nadymać olbrzyma... ach, utrzymać bagienko lecznicze, utrzymać! Tak nam potrzebne przecie błotniste okłady Na poskręcane w różnych akrobacjach zady...
Sytuacja inteligencji w PRL-u
Jan Nowak Jeziorański 1936 r. | Bagno wciąga i mami, a więc beneficjanci systemu otrzymywali mieszkania, samochody na talony, dobre posady, lepsze stanowiska pracy. Dla nich były nawet specjalne sklepy, o których zwykły śmiertelnik nie wiedział. Po prostu mieli dużo łatwiejsze życie, niż przeciętny obywatel PRL- u. Więc współżyli i współpracowali z systemem. Jeśli byli dobrymi akrobatami, tym wyżej mieli szansę skoczyć!
Natomiast ci, którzy nie pracowali dla systemu, przeważnie nie mieli szansy na otrzymanie kierowniczych stanowisk, artyści na swobodną realizację twórczą czy karierę, a pisarze, niepiszący zgodnie z zasadami socrealizmu nie mogli publikować swoich utworów. Po śmierci Stalina zaczęto powoli odchodzić od realizmu socjalistycznego. Inteligencja mogła trochę odetchnąć i nie tworzyć tak zwanych „produkcyjniaków", sławiących system socjalistyczny, robotników i chłopów. Utworów, w większości bez żadnej wartości artystycznej. Ale niestety, system i wszechwładna cenzura nadal sprawowały władzę nad „jedynie słusznymi", nie podważającymi linii partii, treściami w prasie, literaturze i sztuce. Wydawnictwa nie chciały drukować książek niezgodnych z duchem marksistowskim, którym pokolenie PRL-u w większości było zarażone i przesiąknięte.
Podobna sytuacja była w teatrze i filmie. Dyrektorami teatrów byli przeważnie członkowie partii, lub tacy, co jej kierunek realizowali, dobierając specjalny, nie drażniący systemu repertuar. Reżyserzy filmowi też musieli spełniać warunki systemu, niekiedy wyszydzając wartości patriotyczne lub przedstawiając Polaków w nieprawdziwym lub niekorzystnym świetle, często wykoślawiając historyczne fakty. Nawet Andrzej Wajda, dyżurny reżyser systemu ma na koncie swoje „grzeszki". Dziennikarze w propagandzie też mieli swój duży udział i także telewizja, która ją uprawiała, w często zaowalowany, inteligentny, niezauważalny dla zwykłego śmiertelnika sposób, dobierając specjalne treści.
Ale by łatwiej było propagandę połknąć w każdej dziedzinie, dla równowagi pojawiało się „coś", co wyglądało na odważną krytyką systemu, jakieś przedstawienie, czy kabaret i nagromadzony sprzeciw, jakoś się na chwilę rozładowywał. Bo jak już krytykowano oficjalnie, to wydawało się, że może „coś" się zmieni, „coś" się poprawi, bo przecież władza o tym wie, ma nasłuch. Ale nic się nie zmieniało, struktura zasadnicza twardo trwała! Pozwalano na niby krytyczne przedstawienia, programy kabaretowe czy radiowe, ale wszystko zostawało „po staremu". Były to tzw. „klapy bezpieczeństwa", na które władza zezwalała. Ale pewnych granic nie można było przekroczyć!
Cenzura pilnowała, jak mogła, choć czasami te „nieprawomyślne" treści, śmiesznie niewinne, namiastki myśli, czy krytyki nienormalnej sytuacji w państwie, przykryte aluzjami przekradały się do świadomości odbiorców. Cenzura była obecna aż do roku 1989, niektórzy twierdzą, że i potem też, i zrobiła niepowetowaną, intelektualną szkodę w kulturze, zabijając indywidualną ekspresję, wyrażającą pojęcia, idee i myśli. Kultura, czego nie można zapominać, kształtuje tożsamość i albo wzbogaca dusze i umysły, albo je zatruwa i demoralizuje, służąc „jedynie słusznej ideologii"!
Naród bez wolności słowa, cenzurowany i ograniczany w jakiejkolwiek dziedzinie, nie może rozwijać się właściwie! Jan Nowak Jeziorański, słynny kurier z Warszawy, polityk, akowiec, napisał: „Były to dni największego poniżenia polskiej inteligencji twórczej".
ANDRZEJ SIEDLECKI
Link do odcinka nr 59 |