CHOROBA III RP pochodzi z bakterii PRL-u pozostawionych beztrosko w państwie ogłoszonym pochopnie III RP, chociaż postanowienia Magdalenki i okrągłego stołu przeczyły jawnie tejże deklaracji. Od samego początku nowe państwo budowano na kłamstwach i na „grubej kresce”, a Polacy – zapędzeni w kozi róg przez peerelczyków podczas rokowań pomagdalenkowych – nie zdawali sobie sprawy, że tę III RP wznoszą na fundamentach PRL-u, ocalonych podstępnie przez elity PZPR-u i służby specjalne. Polska w roku 1989 była niczym panna Julia, bohaterka słynnej powieści Orwella, która „nie przeczuwała przepaści, jaka otwiera się pod nogami, gdy kłamstwo zaczyna wypierać zewsząd prawdę” ( „1984”, Paryż, 1979, str.167).
Państwo opisane przez Orwella było jedną wielką katownią, a PRL w latach stalinizmu przypominał właśnie taki ustrój totalitarny: ponad 320 tysięcy zabitych i uwięzionych do roku 1956, a sądy podległe Bermanowi wydały ponad 2,5 tysiąca wyroków śmierci. Wynikało to z bezpośredniej zależności pojałtańskiej Polski od ZSRR, gdzie panował przecież modelowy wzorzec totalitaryzmu, a na Kremlu traktowano nasz kraj jak zdobycz wojenną. Tę zależność ułatwiał Stalinowi specyficznie dobrany aparat represji i służalczość Bermana, który po zajęciu kresów przez Armię Czerwoną przyjął obywatelstwo sowieckie, a od 1942 uważał, że Polska powinna zostać republiką Kraju Rad.
Takich renegatów było więcej, nie brakowało też nadzorców z NKWD. W tych niepolskich „elitach” wczesnego PRL-u instalowano obcą władzę, co ułatwiała obecność dywizji NKWD, też powstanie Urzędu Bezpieczeństwa i innych formacji służących zniewoleniu Polski. A po wyjściu dywizji sowieckich została wpływowa „dywizja” resortowych dzieci. Trzeba przypomnieć dziś te sprawy, bo taki stan rzeczy wprowadził zgubną ciągłość destrukcji państwa i prawa. Praworządność w PRL-u była bowiem pierwszą ofiarą, nigdy też nie podniosła się z tego upadku, co najwyżej masowy terror prokuratury i sądów po roku 1956 przybrał charakter selektywny.
Po roku 1989 korupcja w wymiarze sprawiedliwości nawet rozkwitła, gdyż wolny rynek stworzył możliwości dla aferzystów w wielu dziedzinach, a ich defraudacje rozgrzeszała nadzwyczajna kasta „sędziów”. Zgnilizna Temidy w tzw. III RP ma zatem swoje źródło w bezprawiu PRL-u, zrodzonym w latach stalinizmu. Polacy są nadal na długiej smyczy – od Stefana Michnika do Adama Michnika, który bronił tych, co strzelali do górników w kopalni „Wujek”. I dzisiaj jeszcze ta „nadzwyczajna kasta” próbuje blokować oczyszczenie Temidy i budowę III RP, nawet po odejściu Gersdorf jej akolici usiłują sabotować powołanie sędziów, którzy z Sądu Najwyższego powinni wreszcie ustanowić organ niezależny i odporny na wirusa korupcji.
Idzie to jak po grudzie, od pięciu lat PiS próbuje uzdrowić ten wymiar „niesprawiedliwości”, lecz odzyskanie Trybunału Konstytucyjnego z rąk peerelczyka Rzeplińskiego, a potem nieoczekiwana intryga Romaszewskiej, suflerki prezydenckiego weta, opóźniły o dwa lata reformę Temidy. Stronnictwo targowiczan dostało więc wielki kapitał czasu na kolejne dywersje i antyrządowe akcje, w tym ostatnie burdy mające na celu storpedowanie prezydenckich wyborów. W nieukończonej III RP nieustannie buzuje ferment byłych kadr PRL-u, powiedzmy więc wprost, że od roku 1939 polskie państwo nie istnieje, bo jeszcze się nie odrodziło: zmumifikowane relikty PRL-u destabilizują bez przerwy projekt III RP, a gangrena w nadzwyczajnej kaście „sędziów” była szczególna i często dziedziczna. Nie można pominąć powracającej fali prokuratorów ( od 1994 r.) po uprzedniej weryfikacji w r.1991. Owych dewiantów Temidy należało raczej wysłać do jakiegoś przytułku im. Stefana Michnika, sądowego mordercy, bo nie wszyscy by się pomieścili w pensjonacie im. Igora Andrejewa.
Wyższego układu pilnowali ( i dalej mącą!) takie arcyrelikty jak Michnik, Gersdorf, Rzepliński, Miller, Cimoszewicz, Kwaśniewski czy Komorowski. A grupa targowiczan w UE – z Tuskiem na czele – wspiera wściekłą opozycję w kraju. Kraju zwanym niesłusznie III RP, gdy jest to zaledwie zmodyfikowany PRL-bis, republika wzniesiona na przemalowanych fundamentach z przeszłości. Potwierdza to prosta definicja pióra Piotra Lisiewicza: „III RP to państwo, które odziedziczyło po PRL struktury, gdzie DOBRZE BYŁO ZŁYM, A ŹLE DOBRYM” ( Gazeta Polska, 7.XI.2007).
Istotnie, w tzw.III RP znakomicie miały się służby z ex-Ubekistanu żyjące z hojnych emerytur, a szary obywatel wiązał koniec z końcem. Gdy rząd PiS-u obciął apanaże emerytom dawnych służb natychmiast obok KOD-u uaktywnili się Obywatele RP (raczej UB-ywatele!), a pułkownik Mazguła gloryfikował zbrodnie stanu wojennego. Nadal chcieli sowitych emerytur za mordowanie Polaków! Ale społeczeństwo nie zapomniało ich win z epoki PRL-u, nie akceptowano obsypywania złotem byłych katów. Ludzie jednak nie cierpieli na amnezję i dlatego w roku 2014 w internecie pojawiła się dłuższa definicja III RP; „Vistulastan to państwo fikcji prawnej, nędzy, obłudy, nierówności, nieprawości urzędniczej, prokuratorskiej i sądowej(...). Rząd Tuska nie tylko okrada naród i chce maksymalnie wyeksploatować pokolenia starsze, ale też upokorzyć i zniewolić za pomocą bezrobocia pokolenie najmłodsze.” Oczywiście ratowano się emigracją, ale czy Ojczyzna ma być na wieki macochą, od której się ucieka ? A miarą choroby tej III RP są i pogłoski o starcie w wyborach Donalda Tuska – smoleńskiego mordercy!
Po roku 2015 PiS zadbał o rodaków i rodziny, bo przecież jest rządem dbającym o polską rację stanu w przeciwieństwie do koalicji PO-PSL, która grabiła kraj i ludzi, wyprzedawała majątek narodowy. Byli beneficjenci „od koryta” patrzą teraz z bólem, że 500plus idzie do kieszeni Polaków, a nie do ich platformianych portfeli. UB-ywatele psioczą na wyrównanie emerytur. Rośnie więc ich złość, nienawiść opozycji do rządu PiS-u sięga zenitu. Niejaki Waldemar Kuczyński wieszałby ministrów na latarniach placu Konstytucji (!), Kamil Kurosz zamyśla o gazowaniu i likwidowaniu rządu, a prekursorem tych kryminalnych i antydemokratycznych pogróżek był Palikot, który chciał wypatroszyć Kaczyńskiego! Potem Wałęsa marzył, aby rząd PiS-u ...wyskakiwał z okien! Inny prekursor tej fali nienawiści Komorowski radził by walić cepem albo dechą! A Korwin-Mikke na zwariowanym video potrząsa pistoletem i maczetą.
Te metody z lat stalinizmu zadają gwałt demokracji. Mniej krwiożerczy Roman Giertych i Cezary Tomczyk chcą wsadzać PiS-owców do więzień! Prof.Safjan (z czerwonej dynastii) narzeka, ze ...”doszliśmy do ściany”, czy nie widzi, że to resortowe dzieci wzniosły mur dzielący Polskę ? To jakaś paranoja i spirala nienawiści peerelczyków, którzy nie czują tożsamości z Polską, podsycana złością po stracie koryta, pewnie i hojnymi subwencjami z zagranicy. Kurosz na szczęście trafił za kratki, ale nie ukarano podpalaczy biur PiS-u!
Doceniam wspaniałomyślność PiS-u, ale troglodyci z opozycji i tak nie docenią tej chrześcijańskiej postawy, bo przecież są z piekła rodem. Natężenie ich nienawiści do Polski rośnie, a przecież już dawniej było ono ogromne i nieraz pisano o tym na blogach czy w „Nowym Państwie”, by przypomnieć tu artykuł Piotra Wielguckiego pt. „Wiwisekcja politycznej hołoty III RP” ( 5 maja 2017). I on mówi tam o „zdemoralizowanych sędziach”, którzy idą w demonstracjach antypisowskich, stopień zepsucia tej kasty jest bowiem nadzwyczajny.
Właśnie odstawiają cyrk w Sądzie Najwyższym, by prof. Kamil Zaradkiewicz miał kłopot z doborem kandydatów do stanowiska prezesa SN. W tym ostatnim bastionie post-komuny zasiadają sędziowie mianowani jeszcze przez Radę Państwa PRL-u lub przez Jaruzelskiego, należą więc do kadr państwa, które już nie istnieje. A w takim razie ich nominacje nie powinny mieć ważności, nikt na to nie wpadł? Jakim prawem chcą orzekać w 30 lat po upadku komunizmu ? Skończyła się epoka Gersdorf i jej podopiecznych z PRL-u, czas najwyższy by powstał Sąd Najwyższy wyłoniony demokratycznie i na miarę III RP. To nieodzowne dla ukończenia transformacji zapowiadanej w r.1989, a która ciągnie się od trzydziestu lat z okładem, hamowana przez post-komunę i PO-PSL, a teraz przez opozycję wobec PiS-u. Ta opozycja nie ma respektu dla reguł demokracji, ani praworządności, a także odwraca sens wszystkich pojęć jak mówił niedawno Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej”.
I tak to niestety jest w chorym Vistulastanie, bo Peerelczycy nie chcą oddać Polakom Polski!
Marek Baterowicz
|