Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
11 czerwca 2020
Refleksje po 100-leciu urodzin Karola Wojtyły
Marek Baterowicz
Urodził się 18 maja 1920 roku już w wolnej Polsce, lecz będącej w stanie wojny z Rosją, która od czasów Iwana Groźnego nękała Rzeczypospolitą. Opatrzność i tym razem dała nam zwycięstwo, a Karol – prawie rówieśnik II RP, odrodzonej Ojczyzny – wzrastał w przeczuciu, że jest powołany do wyższych celów, aniżeli degustacja kremówek w wadowickiej cukierni. Teatr i literatura także były tylko cichym preludium do służby Bożej. A ks. arcybiskup Sapieha przyjął Go na studia teologii, prowadzone w konspiracji – była wszak wojna. Był w tym niewątpliwy znak z niebios, dzisiaj zatem Papież Franciszek mógł powiedzieć bez błędu, że Karol Wojtyła został wybrany przez Boga. I Bóg prowadził Go za rękę przez lata wojny, a potem przez zbrodnie stalinizmu i PRL-u, aż do konklawe, po którym były biskup z Krakowa przyjął imię Jana Pawła II, mówiąc z prostotą „...wezwano mnie z dalekiego kraju”.

Jego pontyfikat podsumował trafnie George Weigel w tych słowach: „Był najważniejszym Papieżem w historii biorąc pod uwagę Jego wpływ na Kościół i na świat”. Potwierdza to lektura książki „Papież pielgrzym” (1999), ułożonej przez kardynała Achille Silvestriniego, a zawierającej przesłania Jana Pawła II dla świata, które formułował odwiedzając liczne kraje i wszystkie kontynenty. W każdym kraju potrafił dotknąć problemów, które nurtowały żyjących w nim ludzi i wskazać drogę dla jutra. W 104 podróżach pasterskich głosił światu Ewangelię i obowiązek opowiadania się za dobrem, za Chrystusem.

Z okazji setnej rocznicy Jego urodzin Benedykt XVI ogłosił obszerny list poświęcony Janowi Pawłowi II. I jego zdaniem polski papież ukazywał nam wszystkim moc i dobroć Boga. Czynił to w każdym dniu swego długiego i jakże pasterskiego pontyfikatu. Przypomina też Benedykt okoliczności śmierci Jana Pawła II ( na placu Św.Piotra widać było już plakaty z napisem Santo Subito ) i to, że zmarł On w pierwszych godzinach ustanowionego przez niego święta Miłosierdzia Bożego, które rozbłysło nad Jego konaniem niczym krzepiące orędzie. I dodaje, że dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa miłosierdzie boże jest dane wszystkim. A Jan Paweł II – jak sądzi Benedykt XVI – był niczym ojciec ukazujący nam miłosierdzie i dobroć Boga. iWe wspomnianym liście rozważa też definicję pojęcia „wielki”, które nadano dwóm papieżom: Leonowi I ( 440-461) i Grzegorzowi ( 590-604) z bardzo szczególnej przyczyny. Leonowi udało się odwieść Atyllę od zamiaru spustoszenia Rzymu, a Grzegorz kilkakrotnie ocalił Rzym przed Longobardami. Obaj odnieśli zwycięstwo dzięki duchowi, który był górą nad siłą. Mente quam vis. A według Benedykta XVI podobieństwo historii Jana Pawła II z historią obu tych papieży jest niezaprzeczalne. Bo – jak pisze - Wojtyła też nie dysponował siłą militarną, a przecież mocą wiary i ducha wytrącił z równowagi sowiecki system przemocy, co w 1989 umożliwiło narodom wschodniej Europy nowy początek. I choć nasz Papież niezupełnie sam przyczynił się do tej wiktorii, to jednak Benedykt XVI widzi w tym wielkość Jana Pawła II.

I kończy swój list refleksją, że gdy znowu Kościół cierpi pod naporem zła, to właśnie On jest dla nas oznaką nadziei i otuchy. W tym pięknym liście Benedykt zapomniał atoli dodać, że nasz Papież był najbardziej żarliwym namiestnikiem Chrystusa w dziejach Watykanu. Tę prawdę odkrywamy czytając Jego przesłania zebrane w tomie „Papież pielgrzym”. Tam – od Islandii po zamek Vadstena w Szwecji ( związany ze św.Brygidą), od Santiago de Compostela po Koreę, od Lourdes po Liban (rozdarty 20-letnią wojną), od Alaski po Japonię, od Ameryki Południowej po Afrykę, od Fatimy po Jasną Górę Jan Paweł II w imię Chrystusa niósł posłanie Bożej Miłości, misterium pietatis, jakby cytując Św.Pawła: „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat...” ( 2 Kor 5, 19). A kiedy się modlił, całą duszą zanurzał się w Bogu, z tak ogromną żarliwością powierzał Stwórcy swoje prośby.

Na marginesie listu Benedykta XVI dodajmy, że w kontekście polskich przemian po roku 1989 Jan Paweł II także odniósł zwycięstwo na polu ducha, gdyż naród wysłuchał jego apelu ze Skoczowa, gdzie 22 maja 1995 roku wołał: „Polska potrzebuje dziś ludzi sumienia!” Apel był na miejscu, bo właśnie w r.1994 wracała fala negatywnie zweryfikowanych prokuratorów, gdyż kadry z PRL-u miały znowu wsparcie byłych elit PZPR-u, a konkretnie ministra Jaskierni ( TW „Prym”) za reakcyjnej ( bo konserwującej relikty PRL-u) prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego ( TW „Alka”). W tych „elitach” nie było ludzi sumienia. Wybrano je dopiero w r.2005 w PiS-ie, lecz po dwóch latach jazgotu i manipulacji mediów skołowany naród dał się nabrać na obietnicę „miłości” Donalda Tuska, która okazała się nienawiścią. Koalicja peerelczyków z PO-PSL odsunęła na bok ludzi sumienia i promowała korupcję, wygaszanie Polski i smoleńską hekatombę, w której zginęło wielu ludzi sumienia. Społeczeństwo w końcu przejrzało grę platformianych „elit” i w r.2015 wybrało ponownie LUDZI SUMIENIA – czyli Prawo i Sprawiedliwość - a również nowego Prezydenta. To najpiękniejsze zwycięstwo Jana Pawła II!

I miejmy nadzieję, że tak zostanie pomimo chorej nienawiści tych polityków, którzy kiedyś żyli z Polski ( jak pasożyty ) zamiast żyć dla Niej! Nie rozumieli, że rządzić Krajem oznacza służebność wobec suwerena czyli narodu ? Niestety, zbyt wiele jeszcze jest cynicznych aferzystów i ludzi, którym nie pasuje sprawny wymiar sprawiedliwości i to oni nakręcają spiralę nienawiści wobec PiS-u. Choroba malwersacji jest plagą w nieukończonej III RP, to recydywa zła przeniesionego wirusem korupcji z PRL-u. Z dawnej czerwonej sitwy ukształtowały się struktury mafijne, niektóre działają pod szyldami samorządów. A zatem ludzie sumienia mają wielu wrogów. I dlatego musimy przypomnieć inne wezwanie Karola Wojtyły: „Nie lękajcie się!” Przed wami obowiązek uzdrowienia Polski! Rząd ludzi sumienia z Prezydentem Andrzejem Dudą ma właśnie taką misję, a z Domu Ojca patrzy na nich z nadzieją Jan Paweł II! Nie możemy Go zawieść! Czuj duch, bo rządy innych politycznych opcji byłyby katastrofą dla Kraju.

OSIEMNASTU ZABITYCH W GRUDNIU 1970 ? Wydaje się, że Polsce potrzeba nie tylko ludzi sumienia – jak wzywał o to Jan Paweł II - ale i ludzi po prostu sumiennych, skrupulatnych. Oto pan Andrzej Siedlecki w swej jakże cennej „Historii Polski w poezji”, którą czyta się z przyjemnością na Pulsie Polonii i w „Tygodniku Polskim” podał w odcinku 61, że w grudniu 1970 roku zabito na Wybrzeżu ...18 osób! Niestety nie zajrzał do odpowiednich źródeł, a „Historia Polski 1914-1990” ( W-wa, PWN 1991) prof. Wojciecha Roszkowskiego ujawnia tragiczny bilans strzelaniny: „Dla ukrycia rozmiarów masakry ciała ofiar, pakowane w plastikowe worki, chowano potajemnie, nocą, pod nadzorem specjalnych komisji MSW w zbiorowych grobach na cmentarzu witomińskim i w innych miejscach. (...) Istnieją doniesienia o 147 ofiarach śmiertelnych w samym Szczecinie, a ogólna liczbę zabitych ocenia się na kilkaset osób”. ( str.305). Tymczasem pan Andrzej pisze nam tylko o osiemnastu ofiarach ? Nawet komunikat reżimu PZPR mówił o 45 zabitych i 1165 rannych, i to było kłamstwem, jednak nikt jeszcze nie zaniżył liczby ofiar do osiemnastu – to doprawdy dziwna sprawa. Nie sądzę, by Autor chciał ukryć prawdę o grudniu 1970, jestem daleki od tego, ale powinien wyjaśnić nam jak doszło do tej zaskakującej pomyłki. Karol Wojtyła służył prawdzie z miłości do prawdy.

Marek Baterowicz