Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
21 czerwca 2020
Inż. Tumiłowicz - ofiary Grudnia 1970
Gabriela Pastuszak
W nawiązaniu do niekończących się polemik Panów Marka Baterowicza i Andrzeja Siedleckiego, chciałabym podzielić się moimi osobistymi refleksjami i zakończyć spór o ofiary Grudnia 1970 roku na Wybrzeżu. Doskonale wiemy, że żadna liczba ofiar terroru komunistycznego nigdy nie będzie dokładnie podana, bo taki był ten system, w którym przyszło nam żyć. Ani publikacje świetnego historyka prof. Roszkowskiego i innych mogą tylko posługiwać się oficjalnymi danymi. Ofiar Grudnia’70 było znacznie więcej i wielu ich tożsamości nigdy nie poznamy. Mam prawo uważać, że taką ofiarą był mój wuj inż. Leon Tumiłowicz mieszkaniec Gdyni i konstuktor w Stoczni Gdańskiej. Mój wuj nie zginął od kuli, ale 17 grudnia, gdy dowiedział się o niewinnych ofiarach w Gdyni - powiedział do żony Wandy - “dlaczego oni strzelali do bezbronnych?”, zasłabł i doznał rozległego zawału serca. Po 6 tygodniach pobytu w szpitalu zmarł 4 lutego 1971 roku w wieku 62 lat.

Kim był mój wuj inż. Leon Tumiłowicz? Prawie każdy Polak mojego pokolenia zna wyczyn żeglarza Leonida Teligi pierwszego Polaka, który samotnie opłynął glob na jachcie “ Opty”, ale mało kto wie, że konstruktorem tego jachtu był Leon Tumiłowicz (ur.1909). Twórca “ Opty” pozostał w cieniu słynnego Teligi, chociaż był pionierem polskiego jachtingu. Absolwent Tczewskiej Szkoły Morskiej i Politechniki Gdańskiej w 1932 roku wraz z bratem Olgierdem założyli “ Stocznię Yachtową w Gdyni” (w skrócie SYG). Bracia Tumiłowiczowie stworzyli z niczego polskie budownictwo jachtów morskich, przedsięwzięcie pionierskie pod każdym względem. Leon Tumiłowicz kierując się ambicją zawodową i trzeźwą oceną możliwości krajowego nabywcy, skonstruował pełnomorski jacht balastowy o wyporności 4,5 ton i 40 m2 powierzchni żagli typu “ Konik morski”. Prototyp serii jachtów tego typu “ Eksperyment” spłynął w końcu października 1937 roku i był pierwszym jachtem oceaniczym skonstruowanym przez Polaka i zbudowanym w Polsce. Był przy tym konstrukcją na wskroś nowoczesną i mocną a jednocześnie prostą w budowie i tanią.Jego cena odpowiadała kosztowi nabycia samochodu osobowego o średnim litrażu.

O tym, jak bardzo “ Konik ” rafił w dziesiątkę świadczy fakt, że 30 lat po jego wodowaniu Leonid Teliga poszukując jachtu do samotnego rejsu zwrócił się do mojego wuja z prośbą o dostosowanie tego typu jachtu do warunków samotnej żeglugi oceanicznej. W ten sposób powstał pierwszy polski jacht, który okrążył świat.Po śmierci wuja na łamach miesięcznika “ Żagle” między innymi autor napisał:

“ Śmierć daje okazję do podsumowania ludzkiego życia w pamięci bliskich przyjaciół. Poza dziełami, którymi Leon Tumiłowicz zapisał się na zawsze i wspaniale w historii polskiego jachtingu, pozostawił po sobie wspomnienie skromnego, pracowitego i szlachetnego żeglarskiego żywota. Nie piastował wysokich komandorskich godności, gdyż to sprzeciwiało się to jego skromnej naturze. Przez całe swe, niezbyt długie życie należał do tych szlachetnych i najcenniejszych społecznie ludzi, którzy nieustannie choć bez rozgłosu służą innym ludziom”.

Każda przedwczesna śmierć jest tragedią i dlatego nie warto zajmować się statystyką, bo za cyframi kryje się tożsamość i brutalnie przerwana, niedokończona biografia. Uszanujmy pamięć o Tych, co odeszli i Ich rodziny, które pamiętają o stracie.

PS. Szanowni Panowie od Poezji, proszę nie kruszyć szabel o statystykę Grudnia 70 - naprawdę nie warto. Szanujmy więc pamięć o Tych, których okrutny system nie tylko nie uszanował, ale pominął w statystykach. A tak zupełnie na marginesie, jeżeli sława i zaszczyty Leonida Teligi można porównać do do osiągnięć naszego noblisty Czesława Miłosza, to pasję, wrażliwość i skromność Leona Tumiłowicza do Zbigniewa Herberta.Ja od zawsze kocham Herberta.

Serdeczności
inż. Gabriela Pastuszak