Zdewastowany Pomnik Kościuszki w Waszyngtonie. Foto PAP | Za zgodą Redakcji miesięcznika WPIS wydawanego przez krakowskie Wydawnictwo Biały Kruk publikujemy rozważania dr Moniki Makowskiej wokół sprawy dewastacji pomników Kościuszki i Pułaskiego w Waszyngtonie. Artykuł pochodzi z najnowszego wydania miesięcznika WPIS nr 6/2020, ss. 49-50. Sto lat po tragicznych wydarzeniach
wojny polsko-bolszewickiej, pod-
czas której odżyły najwspanialsze
tradycje polsko-amerykańskiego braterstwa broni, Stany Zjednoczone mierzą
się z poważnym kryzysem zarówno zdro-
wotnym, jak i społecznym. Śmierć Afro-
amerykanina George’a Floyda (mającego
na sumieniu poważne przestępstwa)
w starciu z policjantem w Minneapolis
stała się dla lewicowych bojówek pre-
tekstem do dokonywania licznych ak-
tów przemocy motywowanych pozorem
ochrony życia ciemnoskórych obywateli
USA. Tak oto człowiek, który wielokrotnie
popadał w konflikt z prawem, m.in. pro-
wadząc handel narkotykami i napadając
z bronią w ręku na ciężarną białą kobietę,
wyrósł na „idola” tychże bojówek, wśród
których prym wiedzie osławiona Antifa.
Bojówkarze tej ostatniej organizacji
identyfikują się jako lewicowi ekstremiści. Formalnym założeniem działającej
w wielu państwach Antify, pozornie po-
zbawionej jednolicie określonego progra-
mu, jest walka z przejawami faszyzmu
(stąd nazwa ruchu). Problem stanowi
jednak fakt, iż jednoznacznie negatywnie nacechowanym mianem „faszysty”
określają oni każdą osobę o poglądach
prawicowych, hołdującą tradycyjnym
wartościom; stąd ze szczególną zaciekłością przedstawiciele Antify atakują osoby
i organizacje deklarujące przywiązanie
do patriotyzmu. Tym razem amerykańscy
bojówkarze nadali swoim „protestom”
charakter antyrasistowski, co, rzecz ja-
sna, stanowi jedynie pretekst dla uspra-
wiedliwienia rozbojów i grabieży, bardzo
opłacalnych z punktu widzenia „demonstrantów”.
Nietrudno się domyślić, kto
wspiera, także finansowo, buszujących
po krajach Zachodu agresorów.
Amerykańskimi miastami wstrząsnęła trwająca do dziś brutalna fala irracjonalnych zamieszek, podczas których
wielokrotnie dochodziło do napadów
na białych obywateli i demolowania ich
mienia. Ofiarami tych ataków najczęściej
padali właściciele sklepów, starający się
ochronić dorobek swego życia przed de-wastacją i rozgrabieniem. Nie brakuje,
niestety, także agresji wobec zupełnie
przypadkowych osób. Bojówkarze pobili
np. niepełnosprawną kobietę; dlaczego?
Bo była biała.
Niezwykle poniżającym
zjawiskiem urastającym do rangi symbolu totalnego odwrócenia wartości stała się skrajnie uległa postawa zarówno sporej liczby funkcjonariuszy policji (nawet niektórych pochodzenia afroamerykańskiego!), jak i wielu białych osób,
urządzających happeningi „ukorzenia
się” przed ciemnoskórymi osobami w ramach „przeprosin” za śmierć przestępcy
George’a Floyda. Hipokryzję osób spod
znaku finansowanego przez Fundację Społeczeństwa Otwartego G. Sorosa ruchu „Black Lives Matter” (po polsku: czar-
ne życia mają znaczenie – hasło ostatnio
robi furorę wśród lewicowych bojówek)
obnażyło aresztowanie ciemnoskórych
działaczek pro-life, które pod jedną z klinik aborcyjnych próbowały odwieść ciężarne kobiety od poddania się śmiercionośnemu zabiegowi.
Gwoli sprawiedliwości, wśród
Afroamerykanów są naturalnie
i tacy, którzy odżegnują się od podobnych terrorystycznych działań, jak choćby mieszkanka Waszyngtonu, która
odważnie sprzeciwiła się lewicowej (białej!) działaczce. Niemniej jednak to właśnie w stolicy USA doszło do niezwykle
symbolicznego wydarzenia. Otóż grupa
„protestujących” ciemnoskórych młodych
ludzi bezmyślnie zdewastowała pomnik
Tadeusza Kościuszki stojący w parku Lafayette’a, pokrywając cokół monumentu
wulgarnymi napisami wymierzonymi
w prezydenta Donalda Trumpa, potępia-
jącego brutalne poczynania lewicowych
bojówek.
Kiedy dziennikarz telewizyjny
zapytał jednego z owych ciemnoskórych
„demonstrantów” złażącego akurat z po-
stumentu, kim był człowiek wyobrażo-
ny na pomniku, ten nie potrafił udzielić
odpowiedzi. Okazał natomiast kolosalne
zdumienie, kiedy dowiedział się, że jest
to polsko-amerykański bohater, który
walczył o niepodległość Stanów Zjednoczonych, co zresztą zostało upamiętnione
w przedstawieniu postaci.
Kościuszko jest bowiem na pomniku ubrany w amerykański mun-
dur z czasów wspomnianej wojny, a w prawej ręce trzyma plan oblężenia Saratogi, do której zdobycia przez amerykańską armię walnie się przyczynił. Jako
pierwszy bowiem prawidłowo określił
topografię terenu i możliwości obu armii, co pozwoliło gen. Horatio Gatesowi podjąć właściwe decyzje
strategiczne. Ta właśnie bitwa i odebranie Anglikom
całego dorzecza rzeki Hudson (17 października 1777 r.)
stały się punktem zwrotnym
w wojnie o niepodległość,
bowiem Francja na wieść
o angielskiej klęsce zdecydowała się poprzeć wolnościowe dążenia Amerykanów.
W dowód uznania powierzono Kościuszce pracę nad
umocnieniem fortyfikacji
ważnej strategicznie twierdzy West Point.
Żadna z powyższych informacji nie była znana ani
temu młodemu człowiekowi
dokonującemu bezmyślnego
zniszczenia wzniesionego
w 1910 r. zabytkowego monumentu (sama sylwetka
ma 3 m), ani też zapewne
jego kolegom. Niezależnie
od militarnych zasług Kościuszki dla Stanów Zjedno-
czonych, w jeszcze większą
konsternację wprowadził
owego chłopaka fakt, iż Kościuszko w swoim testa-
mencie pozostawił zapis
na rzecz nadania wolności
Afroamerykanom.
Polski bohater pisał: „Prosiłem pana
Jeffersona, żeby w razie
mojej śmierci, bez wyraże-
nia ostatniej woli lub testa-
mentu, wykupił za moje pieniądze tylu
Murzynów [nazwa historyczna] i uwol-
nił ich, aby pozostała suma wystarczyła
na zapewnienie im wykształcenia i utrzymania. Każdy z nich powinien przedtem
poznać obowiązek obywatela w wolnym
państwie bronienia swojego Kraju przeciw obcym i wewnętrznym wrogom (…).
Każdy z nich powinien mieć dobre i ludzkie serce, czułe na cierpienia innych”.
Z cytowanego fragmentu testamentu Kościuszki jasno wynika,
jak wielkie znaczenie miała dla
niego świadomość poczucia obowiązku
wobec ojczyzny oraz edukacji w procesie stawania się wartościowym obywatelem. Wielu protestującym Amerykanom właśnie tego zabrakło, bowiem,
jak pisze dziennik „The Hill”, ten sam
los spotkał waszyngtoński konny pomnik Kazimierza Pułaskiego z Freedom
Plaza. Kolejny z polsko-amerykańskich
bohaterów, znany z brawurowej odwagi i fantazji, stał się twórcą potęgi amerykańskiej kawalerii, która przed jego przybyciem na Nowy Kontynent istniała
jedynie w postaci oddziałów zwiadowczych. Śmierć Pułaskiego pod Savannah
i słynna przysięga płk. Johna Coopera nad jego zwłokami, iż Stany Zjednoczone spłacą Polsce dług wdzięczności, stała
się początkiem pięknej tradycji polsko-
-amerykańskiego braterstwa broni. Szlachetna postawa jego potomka, kapitana
lotnictwa Meriana C. Coopera i 21 amerykańskich ochotników, którzy zdecydowali się udzielić Polsce pomocy w starciu z bolszewikami w 1920 r., w dużej mierze
wypływała z wychowania na legendzie
polskich bohaterów walczących o niepodległość USA.
Do dziś liczne akty wandalizmu
i przemocy „demonstrantów”
nie bez słuszności kojarzą się
Polakom z barbarzyńskimi poczynaniami żołnierzy Armii Czerwonej sprzed
100 lat. Żądza rabowania i bezmyślnego
niszczenia wszystkiego, co według pozbawionych głębszej refleksji bojówkarzy nie zapewnia im doraźnej korzyści,
jako żywo przypomina brutalne obyczaje
sołdatów spod znaku czerwonej gwiazdy.
Tym bardziej, iż ci ostatni ze szczególną
zaciekłością niszczyli kościoły, wobec
czego dewastacja nowojorskiej katedry
św. Patryka, jednego z najważniejszych
kościołów katolickich w Stanach Zjednoczonych, urasta do miana ikonicznego
wręcz symbolu. Biorąc pod uwagę, iż rok
temu płonęła paryska katedra Notre-Dame, która już w dobie wielkiej rewolucji
francuskiej padła ofiarą rozwścieczonego
rewolucyjnego motłochu demolującego
jej wnętrze, poczynania amerykańskich
lewicowych bojówkarzy mogą stanowić
dla nas bardzo poważne ostrzeżenie.
Równie barbarzyńskie akty niszczenia pomników bohaterów, w tym także
licznych monumentów konfederackiego
generała Roberta E. Lee, jednego z najzdolniejszych dowódców w historii amerykańskiej armii, budzą nieodparte skojarzenia z XVIII-wieczną akcją plądrowania grobów francuskich monarchów, zrzucania z cokołów wizerunków Chrystusa,
Matki Bożej i świętych, demolowania najpiękniejszych gotyckich katedr. Oświeceniowi rewolucjoniści dokonywali tego
w imię fałszywie pojętego „postępu”.
Postęp ten dziś opisywany jest bardziej
„nowocześnie” jako walka z wszelkimi
rodzajami dyskryminacji, w tym z rasizmem (czyżby pokłosie walki o prawa
„stanu trzeciego”?), czemu tak gorliwie
służą obecnie amerykańscy „demonstranci”. Źródło tego sposobu myślenia
wśród prymitywnych bojówkarzy, czy raczej produktu sprytnie przeprowadzonej
socjotechniki, nie pozostawia żadnych
wątpliwości. Czy działania barbarzyńców
niszczących kościoły i bezcenne pamiątki
historycznej pamięci staną się znakiem
rozpoznawczym rozpoczynającej się drugiej dekady XXI w.?
Dr Monika Makowska Uniwersytet Jagielloński
Inne artykuły na podobny temat:
Tomasz Sakiewicz, Testament Kościuszki w USA
Kim był Agrippa Hull, czarnoskóry adiutant Kościuszki
|