W sumie niemal 200 mld zł będzie wynosił deficyt budżetowy państwa polskiego na lata 2020 i 2021. Niebagatelna i wręcz niewyobrażalna kwota, prawda?
Rozdawnicza i nie poparta rachunkiem ekonomicznym polityka rządu zbiera teraz – w okresie kryzysu i nadchodzącej recesji - swoje plony. Okazuje się, że popularne stwierdzenie „pieniądze na wszystko się znajdą" przestaje obecnie funkcjonować. Pieniądze nie znajdą się, trzeba je teraz dodrukowywać.Owszem, budżet nie wygląda tragicznie w oficjalnej wersji, bowiem niektóre wydatki wypychane zostają poza jego ramy. Przykładem jest wypchniecie poza budżet co najmniej 100 mld zł na walkę ze skutkami Covid-19.
Nie da się ukryć, że Polska znajduje się na początku potężnego kryzysu finansowego, który jest skutkiem nieodpowiedzialnej polityki rządu. W okresie dobrej koniunktury gospodarczej nie gromadzono rezerw, jak robi to większość państw, na tzw. "czarną godzinę". Wręcz przeciwnie, wydatki zostały rozbudowane do olbrzymich rozmiarów. 500+ bez kryterium dochodowego i dodatkowe emerytury to tylko dwa przykłady polityki rozdawniczej państwa.Jak będzie dalej? W ciągu najbliższych 2-3 lat podwyżki podatków to rzecz pewna. Jak wiadomo, można próbować oszukać rynek, ale to raczej dość trudne przedsięwzięcie i wątpię w to, aby polski rząd był pierwszym na świecie, któremu się to uda.
Pewne jest, że rząd będzie szukać dodatkowych pieniędzy – bo przecież rządzącym fantazji nie brakuje. Rodzi się tu pytanie, co stanie się z oszczędnościami obywateli, które są zgromadzone w OFE? Czy emerytury będą w przyszłości zagwarantowane? Jest wiele innych pytań w tym stylu, na które rząd, mimo fantazji, nie ma jeszcze odpowiedzi.
Niemniej jednak, będziemy za niedługo świadkami kończącej się polityki rozdawnictwa polskiego rządu. Stara prawda mówi: rynek jest nieubłagany i reaguje zawsze tak samo.
Prof. Mirosław Matyja
|