Na razie wizja ekosystemu bez człowieka to jeszcze utopia, ale pierwsze kroki zostały uczynione.
Dość rzadko się zdarza, żebym miał w jakiejś sprawie odmienne zdanie niż formacja, na którą głosuję, ale tym razem jest to taki właśnie przypadek. Jestem przeciwny ustawie, mówiąc ogólnie, „o zwierzętach”. Żeby było jasne, mój sprzeciw wobec projektu zakazu hodowli futerkowych nie wynika ani z racji ekonomicznych, ani humanitarnych (przestrzeganie standardów hodowlanych popieram jak najbardziej), ale ideologicznych. Uważam, że zajmowanie się dziś tą kwestia to uchylenie furtki temu, co jest największym złem świata, a mianowicie lewactwu.
Ekologizm, „prawa zwierząt” itp. to elementy groźnej antycywilizacji. Dość jasno mówi o tym Pismo Święte – „czyńcie sobie Ziemię poddaną”. Tymczasem wrogowie tradycji, rodziny i prawa naturalnego za wszelką cenę pragną strącić człowieka z piedestału wyjątkowości, udowodnić, że jesteśmy takimi samymi zwierzętami jak inne, a nawet gorszymi! Jest to zresztą rozumowanie dość konsekwentne.
Mam inny pogląd na sprawę – uważam, że świat został stworzony nie dla samego siebie, lecz dla człowieka, który jest miarą wszechrzeczy. I ma mu służyć – oczywiście bez bezmyślnej dewastacji! Walka z cyrkami, a w dalszej kolejności pewnie z ogrodami zoologicznymi, doprowadzi tylko do jednego – wyginięcia kolejnych gatunków. Wstręt przeciw „trzymaniu dzikich zwierząt w niewoli” opiera się na przykładaniu do naszych małych braci ludzkiej miary. A przecież jak można walczyć o prawa zwierząt, skoro one same nie są w stanie ich zrozumieć.
Ustępstwa wobec zwolenników zielonego ładu nigdy się nie skończą. Nawet pełne zwycięstwo wegeterian nie zahamuje walki wegan i kolejnej eskalacji żądań. Na razie wizja ekosystemu bez człowieka to jeszcze utopia, ale pierwsze kroki zostały uczynione. A swoją drogą, jak można z jednej strony zachwalać np. ekologiczne opakowania z papieru – pochodzącego ze zmiażdżonej „naszej roślinnej braci”, a jednocześnie propagować noszenie plastikowych futer?
Marcin Wolski, niezalezna.pl |