Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
12 listopada 2020
Marszałek Piłsudski i śliwkowa tarta z pianką
Gabriela Pastuszak
Mam wielką tremę, gdyż w niniejszym felietonie napiszę o moim absolutnym idolu - Józefie Piłsudskim. Uważam, że Marszałek, obok dwóch innych wybitnych postaci XX wieku Marii Curie-Skłodowskiej i Karola Wojtyły, był największym polskim patriotą. Najbardziej bolesne dla mnie jest to, że ostatnio osiągnięcia Marszałka są pomniejszane i przypisuje się mu szpiegostwo, zakamuflowane morderstwa, wulgarny język, tchórzostwo w czasie Bitwy Warszawskiej oraz wiele innych nieuzasadnionych obelg. Absolutnie nie zamierzam polemizować z tymi opiniami i pomówieniami, ale postaram się pokazać sylwetkę Piłsudskiego z zupełnie innej strony, niż to zrobili historycy, wojskowi stratedzy czy biografowie.

Posłużę się za to wpomnieniami dwóch najbliższych Marszałkowi osób; jego żony Aleksandry i adiutanta Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, bo któż lepiej mógł znać i rozumieć “legendę polskiej polityki”. Kiedy Aleksandra spotkała osobiście Piłsudskiego po raz pierwszy w 1906 roku, opisała to tak: “ Nie wiem dlaczego, zdawało mi się, że zobaczę człowieka wysokiego i mocno zbudowanego, gdy tymczasem stał przede mną mężczyzna średniego wzrostu, o szerokich barach; cienki w pasie. Miał dużo wdzięku i elegancji w ruchach, co zresztą zachował do końca życia.[...] Głowę miał małą, uszy kształtne, lekko szpiczaste, nadsłuchujące, oczy osadzone głęboko, myślące, lecz przenikliwe, szaroniebieskie.[...] Ruchliwa twarz odbijała prawie każdą jego myśl. Najciekawszy był jednak kontrast między jego prawą i lewą ręką. Lewa dłoń - wąska i nerwowa, kształtna i delikatna, zakoóczona kobiecymi niemal palcami, to ręka artysty i marzyciela. Prawa była o wiele większa, jakby innego człowieka. Silna, nawet brutalna, z równymi, kwadratowo zakończonymi palcami [...] - była to ręka żołnierza i człowieka czynu”.

I dalej we swych “Wspomnieniach” pisze tak: “Piłsudski był żołnierzem i realistą trzeźwo patrzącym daleko w przyszłość, wybitnie praktycznym w czynie i bezwzględnym, gdy wypadki tego żądały. Kochał poezję i piękno w każdym jego przejawie; czuły, wrażliwy aż do sentymentalności, przejawiał wiele wyrozumiałości, był zbyt wspaniałomyślny w sądach o ludziach, którym zaufał, a którzy go zawodzili”.

Józef Klemens Ginet-Piłsudski przyszedł na świat 5-go grudnia 1867 roku w Zułowie na Wileńszczyźnie, był 4-tym dzieckiem (miał jedenaścioro rodzeństwa) i w domu nazywano go Ziuk. W modrzewiowym zułowskim dworze, tak jak w każdym domu polskim, patriotyzmu uczono w tajemnicy. Matka Maria z Billewiczów osierociła dzieci, gdy Józef miał lat 14 i to ona nauczyła go miłości do poezji zwłaszcza Krasińskiego i Słowackiego. We wczesnej młodości Ziuk rozkochał się w Napoleonie - historię każdej jego bitwy znał na pamięć. Czytał Szekspira i uczył się z niego historii Anglii, jego ulubionym królem był Władysław Warneńczyk - Aleksander Dumas, Victor Hugo i Alfred de Musset otworzyli przed nim wrota do literatury francuskiej.

A teraz opiszę dwa fakty z życia Marszałka, które mnie zaciekawiły. W 1896 roku Piłsudski wziął udział w międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Londynie. Na porządku dziennym znalazła się sprawa niepodległości Polski. Rosyjscy socjaliści wypowiedzieli się zdecydowanie przeciwko niej, ale po przemówieniu Piłsudskiego tak przekonywującego i z taką siłą wiary w obronie praw Polski do niepodległości, Kongres uchwalił rezolucję, która mówiła o prawie każdego narodu do samostanowienia o swoim losie. Było to pierwsze osiągnięcie polityczne Piłsudskiego na arenie międzynarodowej.

Innym ciekawym faktem jest to, że w roku 1908 Stefan Żeromski i jego szwagier Rafał Radziłłowicz namawiali Marszałka, aby wstąpił do masonerii. Odmówił im motywując tym, że nie chce wiązać sobie rąk zoobowiązaniami międzynarodowymi i że wchodząc w tajne związki uzależniałby się od silnych i możnych tego świata. Piłsudski cenił sobie niezależność, ale także oddanie swoich żołnierzy, którzy w podzięce za zasługi podarowali mu srebrną buławę marszałkowską i ukochany dom w Sulejówku. Dom ten otoczony był pięknym ogrodem z drzewkami owocowymi i ulami. Piłsudski lubił miód; najlepiej smakował mu lipcowy, akacjowy uważał za mdły, a wrzosowy za cierpki. Oczywiście najbardziej smakował mu miód z własnych uli. Ulubionym kwiatem były sasanki, lubił też niebieskie hortensje, malutkie polne czerwone goździki, szafirową lobellę i aromatyczny polny powój.

A jak wyglądał dzień Marszałka w Sulejówku? O godzinie 8 rano pani Aleksandra podawała mężowi śniadanie i gazety do łóżka. Spał potem godzinę lub dwie. “Po wstaniu szedł do ogrodu i kontrolował stan drzewek - grusz ofiarowanych przez legionistów, jabłonki otrzymanej na imieniny i najmłodszych lipek.[...] Obiad jadaliśmy zawsze o godzinie 3. Mąż bardzo nie lubił, gdy się służąca spóźniała z podaniem, ale w drobiazgach codziennego życia nie miał wymagań i grymasów. Był w ogóle w pożyciu prosty i łatwy. Do obiadu siadaliśmy zawsze wspólnie z całą rodziną i wtedy nie lubił obecności obcych osób.

Przy stole prowadził wesołe rozmowy, opowiadał zabawne anegdoty albo epizody historyczne.[...] Do jedzenia nie przywiązywał żadnej wagi. Zadowalała go najskromniejsza kuchnia, ale jadł tylko to co lubił. Mimo, że pochodził z Wileńszczyzny nie znosił kołdunów i bigosu. W późniejszych czasach lekarze wymagali, by wg ówczesnych teorii nie jadł ciemnego mięsa i wędlin. Skazany był więc na drób i cielęcinę.[...] Jak za najmłodszych lat, zawsze lubił różne słodkie leguminy i domowe ciastka. Nasza wieloletnia kucharka Adelcia, pochodząca wg życzenia męża , tak jak wszyscy ordynansi ze święciańskiego powiatu Wileńszczyzny, piekła doskonały kruchy placek z masą z suszonych śliwek i zapiekaną pianką na wierzchu.[...] Herbatę pił często, bardzo mocną i słodką. Za kawą nie przepadał. Przy łóżku stał zawsze talerz z owocami i pudełko landrynek. Mocniejszego alkoholu prawie nigdy nie pił, ale bardzo lubił od czasu do czasu kieliszek dobrego węgrzyna“. Po obiedzie zwykle bawił się z córkami Wandzią (ur.1918) i Jagodą (ur.1920) lub siadywał na werandzie i czytał - biblioteka w Sulejówku liczyła ok 1000 tomów. Interesowały go pamiętniki, często wracał też do listów Napoleona. Wieczorem rozpoczynał pracę czyli pisanie, ale raczej dyktowanie żonie lub komuś ze znajomych pamiętników. Pracę zczynał koło 11 wieczorem a kończył o 2, 3 po północy. Cały czas chodząc po pokoju , paląc papierosa za papierosem i dyktował płynnie bez zająknienia. Lubił grać w szachy i stawiać pasjansa jako formy odpoczynku i znał ich sporo od ”Warkocza Wenery“ do ”Śmigliny“, którego nauczyła go żona Rydza-Śmigłego. Interesował się też jasnowidzeniem, przez co znał się osobiście z inż. Ossowieckim. Piłsudski doceniał teatr i w czasach konspiracyjnych często bywał na przedstawieniach. Przepadał za operą i śpiewem - szczególnie upodobał sobie ”Carmen“ Bizeta. a kiedy usłyszał Kiepurę w ”Strasznym dworze“, przepowiedział mu wielką karierę.

O Kasztance, na której Wojciech Kossak portretował Marszałka, pani Aleksandra pisze tak: ” Szczególną ulubiennicą męża była Kasztanka, prześliczna klacz, wierna towarzyszka w bojach legionowych. Dostał ją w sierpniu 1914 roku, kiedy na czele swych pierwszych oddziałów ruszył na wojnę. Bardzo nerwowa, Kasztanka nienawidziła ognia alteryjskiego i poza swoim panem nikogo nie uznawała.[...] Po wojnie Kasztanka już bardzo posunięta w latach dożywała swych dni w komforcie suchej stajni i dobrego pastwiska. Od czasu do czasu przyprowadzano ją do męża i wtedy trudno było patrzeć bez wzruszenia, kiedy na powitanie pieściła wargami rękę męża i szyją ocierała się o jego plecy“.

Tutaj muszę wtrącić historię rodzinną, w której Piłsudski pojawił się jako dobry zwiastun szczęśliwego związku małżeńskiego moich Dziadków. A było to tak. W 1918 roku moja Babcia Waleria uciekła z bolszewickiej Rosji i jako 32-letnia bezdzietna wdowa pojawiła się w Warszawie. Stolica wtedy żyła polityką; cieszono się nowo-odzyskaną niepodległością, dyskusje polityczne wskazywały kto sympatyzuje z Dmowskim, a kto popiera Piłsudskiego i jego Legiony. Babci wybór padł na Komendanta, w którym dostrzegła człowieka czynu i męstwa. W 1919 roku Babcia zatrudniła się jako księgowa w międzynarodowej spółce Towarzystwa Wagons - Lits (która mieściła się na 1-szym piętrze hotelu ”Bristol“), wówczas też rozpoczęła się nie wypowiedziana wojna z Rosją sowiecką, kiedy to Piłsudczycy ruszyli odbijać zajęte przez bolszewików Wilno. Jak podaje Wieniawa-Długoszowski - ”Komendant w intencji tej wyprawy, postanowił przez 3 dni nie palić“. Kiedy przełożeni Babci przekonali się, że biegle włada czterema językami, powierzyli jej także korespondencję z zagraniczymi kontrahentami i klientami.

W firmie od czasu do czasu pojawiał się mój Dziadek Aleksander Tumiłowicz - inżynier geolog - ”co to ropy naftowej w Polsce poszukiwał“ i chętnie rozmawiał z młodą kobietą w czerni, która bezbłędnie tłumaczyła jego korespondencje na francuski. Podczas przyjęcia u wspólnych znajomych oczarowała go grą na fortepianie, kiedy to pięknie zagrała Mazurki Chopina. Wkrótce Babcia dowiedziała się, że Aleksander owdowiał i pozostał sam z czwórką dzieci ( w wieku 11 - 5 lat ) i teściową, rzadziej uśmiechał się i żartował - po prostu zamknął się w sobie. Na początku lata 1920 roku, kiedy bolszewicka nawała zbliżała się do Warszawy, Aleksander podszedł do Babci i powiedział - ”Idę z Piłsudskim na bolszewików, jutro przyjdę się z panią pożegnać“ i wybiegł.

Nazajutrz pojawił się, wręczył Babci zdjęcie w mundurze ochotnika i wtedy zapytała go - ”A co będzie z dziećmi?“. Dziadek odpowiedział - ” One zostają pod dobrą opieką mojej teściowej“. Babcia wtedy zdjęła medalik z szyji i wsunęła w dłoń Aleksandra. Gdy wyszedł, spojrzała na zdjęcie a na jego odwrocie było napisane: "Proszę Panią o modlitwę za zwycięstwo, a gdy Bóg pozwoli, że gdy wrócę, to padnę do nóg Pani i poproszę o Jej rękę. A. ”. Oczywiście potem był happy end, bo zdarzył się Cud nad Wisłą, a w 1921 roku Dziadkowie wzięli ślub w kościele Św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Zawsze dopytywałam Babcię, co skłoniło Ją do poślubienia wdowca z czwórką dzieci. Odpowiadała, że pokochała Go, bo był patriotą. Zdjęcie mojego Dziadka - przystojnego blondyna z dużymi niebieskimi oczami i wąsami - było jedynym zdjęciem ocalałym w zburzonym po Powstaniu Warszawskim żoliborskim mieszkaniu Babci. Było ukryte w nutach Mazurków Chopina leżących na roztrzaskanym fortepianie.

O Marszałku Piłsudskim można pisać bez końca, gdyż był bardzo ciekawą i nietuzinkową postacią. Zmarł 12 maja 1935 roku o godzinie 8.34 wieczorem po ciężkim krwotoku wewnętrznym spowodowanym rakiem wątroby. W jego pogrzebie uczestniczyły miliony Polaków, a Jan Lechoń napisał tak:" Kiedy Piłsudski umarł, Wieniawa jechał na czele nocnego konduktu i wyglądał tak, że w oczach jego nawet najbardziej nieczuli prześmiewcy czytali ową grecką tragedię, która kryła się dla naszego narodu w tej śmierci".

A oto przepis, który przygotowałam na cześć Marszałka: Tarta śliwkowa z pianką

Składniki: 200g mąki pszennej, 1/2 szklanki kwaśnej śmietany, 125g schłodzonego masła, 1 żółtko, 1/2 szklanki powideł śliwkowych

Pianka: 3 białka, 1/2 szklanki cukru, 1 łyżeczka cukru waniliowego, szczypta soli

Wykonanie: Mąkę przesiać na stolnicę, wyłożyć na nią masło i drobno posiekać nożem. Śmietanę wymieszać z żółtkiem, dodać ją do mąki z posiekanym masłem i szybko zagnieść ciasto. Nie wyrabiać, uformować dysk (ciasto musi mieć wygląd “marmuru”), zawinąć w folię i odłożyć do lodówki na 1/2 godziny. Następnie wyłożyć ciasto na lekko podsypaną mąką stolnicę i rozwałkować je na grubość 3-4mm. Następnie wyciąć krążek przykładając dno tortownicy, z reszty ciasta uformować rancik i oblepić boki tortownicy. Powierzchnię ciasta pokłuć widelcem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180st C.

Piec ok.15-20 minut na złoty kolor. Wyjąć z piekarnika,chwilę ostudzić i delikatnie rozsmarować powidła. Przygotować piankę, ubijając białka z solą i stopniowo dodając cukier i cukier waniliowy (pianka musi być sztywna i lśniąca). Wyłożyć piankę na wierzch ciasta i wstawić je do piekarnika o temp. 160st C na ok. 15 minut lub trochę dłużej, do lekkiego zarumienienia się pianki.

Smacznego
Gabriela