Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
18 listopada 2020
Wiosna z poezją pod rękę
Marianna Łacek, OAM . Foto Teatr Fantazja

Wiosna z poezją pod rękę...włożyła zieloną sukienkę i na niej składa rymy... W taki to poetycki sposób autorka cytowanych strof, Ela Chylewska rozpoczęła kocert wiosennej poezji, najpierw w sobotnie, a po raz drugi w niedzielne popołudnie, 8 listopada. Nie, nie była sama. Zwiewny urok jej poezji przekazywali przyjaciele Poetki - artyści Teatru Fantazja, pod batutą niezastąpionej Joanny Borkowskiej - Surucić. Spragniona artystycznych wrażeń publiczność wypełniła wszystkie, dozwolone pandemicznymi restrykcjami miejsca przy stolikach Polskiego Klubu w Bankstown.

Przez ponad półtorej godziny mieliśmy niepowtarzalną przyjemność pochłaniania urzekających wersetów naszej rodzimej poetki. Aktorzy z niezwykłą sugestią przekazywali strofy liryczne, nostalgiczne, a także i humorystyczne. A każda z tych strof, jakby prosto z życia wzięta. Unikalną atmosferę poetyckiego spotkania podkreślała doskonale dobrana muzyka w wykonaniu Konstancji Kotowskiej. Pianistka zaprezentowała utwory znanych kompozytorów m.in. Debussiego, Burgmullera, Mozarta i Tchajkowskiego. Wystąpiły także dwie utalentowane uczennice Konstancji: Gabriela Helwani, która zagrała kompozycje Mika Schoenmehla oraz Alexandra Tansmana, a także Magdalena Kawa z pięknym wykonaniem niełatwego utworu Czajkowskiego - Jezioro Łabędzie.






Na skrzypcach brylował młodzutki wirtuoz, Sebastian Banasiak- Adaji, od dłuższego już czasu ‘zaadoptowany’ przez Teatr Fantazja. Jego solowe wykonanie ‘La Cenerentala’ (Cinderella) Rosiniego zachwyciło publiczność. Sebastian akompaniował także swojej niezwykłej mamie. Dorota Banasiak, grając na gitarze zaśpiewała ujmujące strofy trzech wierszy Eli Chylewskiej, do których sama skomponowała muzykę. Były to: ‘Mówisz miły’, ‘Smutne oczy’ oraz ’Mówiłam’.

Niezwykłym, ale jakże cennym uzupełnieniem całości okazał się nowy na naszej scenie artystycznej talent - to Marcin Kończyk, kilkunastoletni gitarzysta oraz wokalista. Marcin, z nieskazitelną dykcją, ujmującym, pełnym emocji głosem, podkreślał romantyczny nastrój piosenkami – najpierw ‘Zielone oczy’

‘...Odkąd zobaczyłem Ciebie
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Jak do tego doszło, nie wiem
Miłość o sobie dała znać

Co poradzić mogę na to [...]

Przez Twe oczy, te oczy zielone oszalałem
Gwiazdy chyba Twym oczom oddały cały blask...”

Publiczność nagrodziła młodego artystę niemilknącymi brawami. Podobnie huragan braw towarzyszył Marcinowi po jego niezwykle ekspresyjnym wykonaniu drugiej piosenki ‘Wehikuł czasu’.

„Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
[...]
Dużo bym dał, by przeżyć to znów -
Wehikuł czasu - to byłby cud!
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los...”

Nie tylko zachęcony, ale wręcz zmobilizowany brawami Marcin postanowił zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę, ale to już na zakończenie występu.

A poezja Eli Chylewskiej? -Tej można słuchać w nieskończoność...

„Wiosna przyszła niespodzianie zapukała kwieciem...” recytowała Jola, a Ula natychmiast jej odpowiadała: W Śnieżnych Górach wiosna, piękna pora roku aż się nie chce siedzieć w domu, tyle tu widoków”.

Ale wiosna, to także miłość „... mami ptaki do powrotu drzewa do kwitnienia, ludzi do kochania’ – recytowała Marta. Pamiętajmy jednak, że wiosnnych propozycji nie można brać poważnie, jak np. zaproszenia Andrzeja na wiosenne przyjęcie: „... ugotuję dwa kasztany, dodam do nich frangipani [...] a do picia zrobię koktail konwaliowy...” Na podobną humorystyczną nutę kontynuowała Marta: „Cóż mężczyzno[...] chciałybyśmy byś pamiętał, że dla ciebie w szafie tkwi nowa sukienka...” „Bo mężczyzna [...] uśmiechów sieć zarzuca a zamiast przynęty na końcu języka ma komplementy...” uzupełniała Ela.




„piszcie listy miłosne a nie smsy
w listach słowa dotknięte charakterem i sercem
[...] długopisem, ołówkiem lub piórem
ale piszcie proszę...” zachęcała Ula
A później Andrzej w dialogu z Elą:
„a może byśmy tak bez planów,
bez pelargonii bez dywanów
znaleźli małą kurną chatę
ty byś podjechał pod nią fiatem
z fiata byś wyjął dwa kubeczki
ekspres do kawy, książki Mleczki
białe muszelki z Pobierowa
w które schowałam nasze słowa
zaszumią, kiedy przyjdzie jesień
ogrzeją gdy się skończy wrzesień
będą jak szal utkany słońcem
jak ciepło palca na obrączce
a może byśmy tak bez planów...

I płynęły jedna za drugą strofy spisane nie tyle dłonią, ile sercem Eli Chylewskiej. Niektóre poruszały struny wspomnień, głęboko skrywanych w sercu niejednej z mam:

Moje dzieci
z czułością przeglądam stare rysunki
kiedy w Waszej dziecięcej wyobraźni
byłam nic nieznaczącą, nierówną kreską
ta linia z wiekiem nabierała kształtów
dorysowaliście mi oczy, uszy
usta roześmiane i ręce
nosiłam Was na nich z miłością
nieporównywalną do obecnej
nieopierzoną, niezdarną
uzależnioną od niepokoju
i matczynej intuicji
któregoś dnia stanęliście obok
wyżsi, mądrzejsi o całe moje życie
Wasze życie
dzisiaj z czułością przeglądam
rysunki wnuków
jesteście na nich tacy do mnie podobni.

Panowie: Wiesio, Jacek, Andrzej i Boguś sprawiedliwie podzielili się strofami o niebie:

O niebo, intensywnie niebieskie
patrzę patrzę
coś nam zmalowało na wietrze
O, niebo całe w barankach,
pierzyną okryta
rozbudzona kapryśna kochanka
O niebo skłębione w gniewie
grom z jasnego
zmieniasz w deszcze śpiewne
O niebo, kolebko zaręczyn
słońca z wodą
kokietujesz barwami tęczy
O niebo zachodem zmartwione
chowasz się
za żółto-czerwoną zasłonę
O, niebo lśniące srebrzysto
patrzę i patrzę
co nam jeszcze zmalujesz artysto

I znowu Jola próbująca odgadnąć swą przyszłość:
W kryształkach lodu moje marzenia
rzucone sobie tak, od niechcenia.
Co będzie dalej zobaczę wiosną
albo się stopią, albo wyrosną...






Nie sposób przytoczyć nawet fragmentów wszystkich przekazanych tamtego popołudnia wierszy Eli Chylewskiej, które zaprezentowała Joanna ze swoim Teatrem Fantazja. Kiedy na koniec recytacji wszyscy zgromadzeni na scenie artyści jednogłośnie oznajmili, że:

„... przecież znowu przyjdzie wiosna Wiosna, wiosna, ach to MY!”

... publiczność nie kryła zachwytu! Ale nie, to jeszcze nie był koniec. Wywołany brawami Marcin znowu wziął do ręki swoją gitarę. I to, co nam przkazał, to już nie była tylko taka sobie piosenka nastolatka. „Przeżyj to sam” stało się mocnym i tak bardzo aktualnym przesłaniem dla każdego z nas!

„Na życie patrzysz bez emocji
na przekór czasom i ludziom wbrew.
Gdziekolwiek jesteś w dzień czy w nocy
oczyma widza oglądasz grę.
Ktoś inny zmienia świat za ciebie
nadstawia głowę, podnosi krzyk.
A ty z daleka, bo tak lepiej
i w razie czego nie tracisz nic.
Przeżyj to sam, przeżyj to sam!
Nie zamieniaj serca w twardy głaz
póki jeszcze serce masz. [...] Przeżyj to sam, przeżyj to sam!”

Uwór, wykonanay z całym zaangażowaniem młodzieńczej energii, talentu i artystycznego potencjału nastoletniego Marcina, wywarł ogromne wrażenie na publiczności. Brawa, brawa i jeszcze raz tak bardzo zasłużone brawa. I już naprawdę na zakończenie pan Wiesio z gitarą zaintonował ‘Zielonego ogórka’ a razem z nim, do wtóru klaszczącej publiczności, artyści odśpiewali zabawnemu ogórkowi całą tę uroczą piosenkę. Wszystkim bez wyjątku artystom należą się słowa uznania. Eli Chylewskiej i Joannie Borkowskiej-Surucic gratulacje, że nawet w tak innych, emigracyjnych warunkach nie zmarnowały swoich twórczych talentów. A gromkie ‘Sto lat’ odśpiewać należałoby Polskiemu Klubowi w Bankstown, który nieustannie dba o kultywowanie tego, co najlepsze w każdym aspekcie naszej polskiej kultury.

Marianna Łacek OAM