CONTINUUM – mordują nas od września 1939 roku, od Bałtyku po Lwów, Wołyń czy Syberię, a nie zaprzestali mordować nawet po wojnie. Przeciwnie, choć tym razem robiła to tylko jedna strona, ci co 17 września zaatakowali nas od wschodu. Z końcem wojny Sowieci przeobrazili się natomiast w „wyzwolicieli” i mordowali nas w warunkach „pokojowych”! A na usługach Stalina byli rodacy i fanatycy Marxa i Engelsa, którzy tyle zła przynieśli światu. Ginęli więc żołnierze niezłomni, ale i ludzie bezbronni, a nawet gimnazjaliści. Wystarczyło stanąć po stronie polskości, a sprzeciwić się sowietyzacji. Ofiarami represji byli Fieldorf, Pilecki i wielu innych patriotów, gdyby wymienić wszystkich nie starczyłoby tu miejsca. Polecam tu więc znowu dwa tomy „Bestii” T.Płużańskiego, które przypominają też ich ofiary czyli żołnierzy niezłomnych.
Dodajmy dziś płk. Łukasza Cieplińskiego, w r.2020 ukazała się bowiem w IPN książka Elżbiety Jakimek-Zapart „Sny wstaną. Grypsy Łukasza Cieplińskiego z celi śmierci”. Pisał w nich: „Wierzę, że gdy mnie zamordują , zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych narodu polskiego”. Istotnie, po całym kraju krążyły tzw. sądy na kółkach, w których wyroki śmierci wydawali „sędziowie” po kilkumiesięcznych kursach! Przedwojennych prawników usuwano. Ginęli i działacze PSL-u, którzy myśleli, że uda się wskrzesić przedwojenną demokrację. Niestety, ich także mordowano i to nieraz w biały dzień. Zabito 118 działaczy PSL-u, wielu uwięziono. Za kratami znalazły się też tysiące zwolenników PSL-u, a także 149 kandydatów do Sejmu.
Ogółem w r.1946 w więzieniach przebywało blisko sto tysięcy osób, a więzionych torturowano i maltretowano np. pozorowanymi egzekucjami. A po wyrokach śmierci nie oddawano zwłok rodzinom, dziś odkrywamy zatem „łączki”. Oddziały MO i SB rozbijały wiece i spotkania przedwyborcze PSL-u, podpalano siedziby tej partii. I dziś nieznani sprawcy podpalają biura PiS-u, a czasem mordują. A potem słychać w UE, że to PiS zagraża demokracji! Nie dajmy się zwariować: w XXI wieku to ex-komuniści odgrzewają stalinowskie metody, które przyniosły żniwo wielu tysięcy ofiar w dziejach PRL-u. A żołnierzy Armii Krajowej wywożono do gułagów i w latach 1944-45, uprzednio wykorzystując ich pomoc w walce z Niemcami jak np. po odbiciu Wilna.
Te stalinowskie zbrodnie stały się wzorem dla całego PRL-u, a system represji doskonalono z użyciem „nieznanych sprawców”, choć nieraz strzelano i zabijano Polaków w biały dzień, by przypomnieć tu zaledwie poznański czerwiec w r.1956 ( dziesiątki ofiar) czy grudzień 1970 na Wybrzeżu ( kilkuset zabitych). Nie inaczej było w stanie wojennym, podczas wojny jaruzelskiej przeciwko narodowi. Inwazja kopalni „Wujek” z użyciem czołgów, czołgi na ulicach – oto obraz „demokracji ludowej”, a po prostu totalitaryzmu, czy jak kto woli „czerwonego faszyzmu”. I w stanie wojennym reżim korzystał z nieznanych sprawców - tak np. zginął w lutym 1984 Piotr Bartoszcze z Solidarności wiejskiej, odznaczony pośmiertnie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego( w 2006). Liczba zabitych w wojnie jaruzelskiej sięga ponad stu osób. Po zniesieniu stanu wojennego nadal służby tajne polowały na ludzi, nie oszczędzano i młodzieży.
W r.1985 nieznani sprawcy zamordowali np. licealistkę, Joasię Kempińską z IV Liceum w Bytomiu, działającą w Młodzieżowym Ruchu Oporu i związaną z KPN. Przypomniał tę zbrodnię 17 grudnia program Anity Gargas.
W roku 1989 nieznani sprawcy także mieli sporo do roboty, tym razem ofiarami represji padali księża (Niedzielak, Suchowolec, Zych - lecz niestety nie przerwano wtedy negocjacji okrągłego stołu!), a potem ludzie badający afery ( jak sprawę FOZZ-u). W dziejach III RP pojawił się też tzw. „seryjny samobójca”, szczególna to odmiana nieznanych sprawców. W latach 2006-2015 odnotowano aż 48 ofiar „seryjnego samobójcy”. Uaktywnił się zwłaszcza w 2010 roku, likwidując świadków lub ekspertów lotniczych, którzy mogli wnieść nieco światła w ustaleniu prawdy smoleńskiego zamachu. „Seryjny samobójca” , popularny za rządów PO-PSL, zabrał też życie Andrzeja Leppera czy generała Sławomira Petelickiego, który ujawnił, że politycy PO rozsylali SMS-y, by winą za „katastrofę” obciążyć pilotów. Czy nie jest to pośrednim dowodem ( obok twardych dowodów eksplozji) spisku i zamachu na życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i 95 pasażerów Tupolewa ? Wystarczy pomyśleć logicznie, a nie wierzyć „ustaleniom” komisji Anodiny i wojskowej prokuratury, bo to od nich pochodzą wierutne zafałszowania.
Ginęli także politycy Prawa i Sprawiedliwości, by przypomnieć zabójstwo Marka Rosiaka - 19 października 2010 - a zatem za kadencji PO-PSL. A w październiku 2019 wyłowiono z Wisły ciało radnego PiS-u Tomasza Jędrzejczaka z poważnymi obrażeniami głowy. Prokuratura, jeszcze nieoczyszczona z peerelowskich reliktów ( czyja to wina ?), umorzyła śledztwo. Mordują nas więc od 1939 po dzień dzisiejszy, tyle że nie tak masowo jak dawniej, co jednak nie może być żadną pociechą. Najwyższy czas by Polacy przerwali peerelczykom ten zbrodniczy proceder, trwający siedemdziesiąt pięć lat z okładem!
A politykę tzw. wstydu, praktykowaną zwłaszcza przez ekipę „Gazety Wyborczej”, wymyślono w antypolskim lobby, aby uczynić z nas jakichś nędzników historii, zmanipulować nas obniżając nam poczucie godności. Ale czy przypadkiem nie uczyniono tego, aby Polacy nie pamiętali własnej martyrologii i tych, kto zadał im tyle cierpień i zbrodni?
Marek Baterowicz
|