Początek roku szkolnego to czas, kiedy rodzice zastanawiają się jak pokierować nauką swoich dzieci, aby nie został zmarnowany czas ich najintensywniejszego rozwoju intelektualnego. Dodatkowe zajęcia sportowe, muzyka, gimnastyka ... bardzo cenne, chociaż zwykle czasochłonne i kosztowne. Warto podkreślić, że w modzie jest teraz wielojęzyczność dzieci. Być może w końcu psychologowie dostrzegają korzystny wpływ języka na rozwój intelektu młodego człowieka, a rodzice doceniają drugi język, jako dodatkowy atut, którym mogą wyposażyć dziecko na jego sukces w życiu dorosłym.
Wydawałoby się, że w kraju takim jak Australia znajomość drugiego języka powinna być czymś oczywistym, jako że znaczny procent australijskich dzieci wychowuje się w rodzinach wielojęzycznych. Wśród nich możemy się także doliczyć tysięcy australijskich rodzin posługujących się językiem polskim.
Małe dziecko reaguje na język, jakim się do niego zwracają rodzice i opiekunowie. Próbuje ich naśladować i w tym języku wypowiada najpierw swoje pierwsze słowa a potem myśli i uczucia. Często jesteśmy jednak świadkami sytuacji, kiedy dziecko bezbłędnie posługujące się językim rodziców, w naszym przypadku językiem polskim, bardzo szybko ten język zapomina.Zwykle dzieje się to z chwilą pójścia do szkoły. Intensywne przyswajanie nowych słów i zwrotów w języku angielskim potrafi zablokować, a nawet całkowicie wyeliminować język polski. Czy można temu zapobiec?
Oczywiście! Nie tylko można, ale trzeba i to koniecznie. Nie wolno dopuścić do tego, aby ważny i cenny element intelektualny, w postaci dodatkowego języka jaki dziecko wynosi z domu został po prostu zaprzepaszczony.
Najlepiej wprowadzić dziecko jak najwcześniej w świat dwujęzyczności. Ale, uwaga nie należy mieszać języków, bo to stwarza dodatkową trudność w ich przyswajaniu. Jedna osoba powinna zwracać się do dziecka konsekwentnie tylko w jednym języku, to znaczy po polsku. Zostawiając język angielski temu, kto włada nim bezbłędnie. Nie muszą to być rodzice. Mogą być zaprzyjaźnieni australijscy przyjaciele, czy opiekunka w przedszkolu.
W przypadku kiedy dziecko słyszy więcej niż jeden język, jego mózg pracuje na zasadzie komputera. Najpierw zbiera i magazynuje informacje, aby je później dopiero przesortować i podzielić. Dlatego nie dziwmy się, że dwujęzyczne dziecko może czasem nieco później zacząć mówić, ale kiedy już zacznie, język jakim się posługuje będzie bardziej dojrzały.
Dziecko prowadzone w obydwu językach o wiele łatwiej zaadoptuje się do szkolnej sytuacji, gdzie panował będzie tylko język angielski. To normalne, że każdego dnia, opowiadając o tym co wydarzyło się w szkole, będzie używać coraz częściej słów i zwrotów angielskich. W takiej sytuacji nigdy nie należy strofować go napomnieniami ‘Mów po polsku’. Dziecko nie zna polskich odpowiedników nowego słownictwa z jakim się w szkole zetknęło. Jeśli usłyszymy że ‘during the break we were queueing to the tuckshop’, powinniśmy powtórzyć, aha, podczas przerwy ustawiliście się w kolejce do sklepiku. Ciekawe co dzieci kupują w szkolnym sklepiku?
Uczenie się języka przebiega w dwojaki sposób – najpierw jest to podświadome wchłanianie pojęć i zwrotów poprzez pozytywną atmosferę, jaka się tworzy wśród osób posługujących się tym językiem. I to prawie każde polskie dziecko wynosi z domu rodzinnego. Ale, jak przekonujemy się na dziesiątkach przykładów, to nie wystarcza. Tak jak nie wystarczy ptakowi do lotu tylko jedno, nawet najlepiej rozwinięte skrzydło.Tym drugim skrzydłem będzie bardziej formalne uczenie się języka. Najlepiej tego języka, który dziecko wynosi z rodzinnego domu.
Od kilku dziesięcioleci australijskie szkolnictwo stara się wykorzystać ogromny potencjał językowy, jaki tkwi w naturalnie dwujęzycznych rodzinach. Dawno zarzucony został model języka francuskiego, który był wykładany we wszystkich szkołach średnich Australii. Niestety, absolwenci po opuszczeniu szkoły rzadko kiedy potrafili się porozumieć w tym języku nawet na bardzo podstawowym poziomie.
Zarówno do władz oświatowych, jak i do świadomości polityków dotarł oczywisty fakt, że nie ma języków mniej lub bardziej ważnych. Wręcz odwrotnie. W dzisiejszej dobie globalizacji, język który wydaje się nie aż tak bardzo popularny, staje się cenniejszy.
Każda australijska szkoła ma obowiązek wprowadzić do nauczania język, którym posługują się uczniowie w domu. Pod warunkiem, że w całej szkole jest takich uczniów przynajmniej dwadzieścioro.
Dla tych, którzy nie mogą w szkole kontynuować nauki języka swoich rodziców, zorganizowana jest sieć szkół sobotnich. Na poziomie szkoły podstawowej, są to lokalne szkoły prowadzone przez komitety rodzicielskie.
Na poziomie szkoły średniej działają Saturday Schools of Community Laqnguages. W Sydney funkcjonują trzy ośrodki z językiem polskim: Ashfield, Chatswood oraz Liverpool. Nauka w tych szkołach jest całkowicie bezpłatna. Uczniowie dzieleni są na poziomy równoległe do klasy w australijskiej szkole. Dobrze przygotowani nauczyciele potrafią pomóc dziecku wyrównać poziom, nawet jeśli do tej pory nie chodziło do polskiej szkoły.
Do Saturday School of Community Languages przyjmowani są uczniowie wszystkich szkół, tak państwowych jak i prywatnych. Warunkiem przyjęcia jest polskie pochodzenie nawet tylko jednego z dziadków. Nauka rozpoczęła się w sobotę, 30 stycznia, ale spóźnione zapisy jeszcze trwają. Wystarczy wygooglować Saturday School of Community Languages, enrolment 2021, wypełnić zamieszczony tam formularz, podpisać go i zostawić w australijskiej szkole, do której uczeń chodzi. Resztę formalności dopełni szkoła.
Dla uczniów, którzy z ważnych powodów nie mogą w soboty uczęszczać do szkoły, możliwe jest zorganizowanie nauczania zdalnego. Niemiecka lingwistka, Annick De Houwer podkreśla, że decydujące dla ogólnego rozwoju intelektualnego człowieka jest nie, że włada językami, ale przede wszystkim jak dobrze się nimi posługuje.
Starajmy się mówić w domu po polsku, ale zadbajmy także o pogłębienie formalnej nauki języka polskiego naszych dzieci. Wykorzystajmy możliwości, jakie daje nam australijska edukacja. Niech z bezpłatnej nauki języka, która jest finansowana z naszych podatków korzystają także nasze polskie dzieci.Od nas zależy, czy nasze dziecko wyfrunie w świat na dwóch dobrze wykształconych skrzydłach.
Marianna Łacek OAM – prezes Zrzeszenia Nauczycieli Polskich
|