Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
16 lutego 2021
Ks. Dymer. Zmarł, więc sprawy nie ma?
pyta ks. Isakowicz-Zaleski
Śmierć ks. Dymera nie powinna zakończyć tej sprawy. Najważniejsze jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości dotyczących molestowania seksualnego. Zawaliły władze kościelne, które przez 25 lat nie były zdolne do stwierdzenia, czy zarzuty są słuszne, czy nie - mówi Faktowi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jego zdaniem, szybkie umorzenie tej sprawy to duży błąd, ale wciąż mogą żyć ludzie, którym bardzo na tym zależy.Przypomnijmy: Sprawie ks. Dymera poświęcono reportaż TVN24 "Najdłuższy proces Kościoła". Przedstawiono w nim, że duchowny wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie, przede wszystkim chłopców, zaś szczecińscy biskupi wiedzieli o tym co najmniej od roku 1995. Śledztwo wszczęto dopiero w 2008 r. Jednak do dziś ostatecznego wyroku instytucji Kościoła wciąż nie ma. Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi – przestępstwa według prawa się przedawniły.

Zmarł, więc sprawy nie ma? Duchownego nie spotkała ani kara, ani ostracyzm w Kościele instytucjonalnym. Przez długi okres nie odsunięto go też od pracy z dziećmi. Dziś Kuria Metropolitalna Szczecińsko-Kamieńska poinformowała, że ks. Dymer zmarł. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że od wielu lat ksiądz chorował na białaczkę, miał też raka trzustki. Podczas kuracji przyjmował chemię, którą niedawno musiał odstawić ze względu na zakażenie się koronawirusem.

Jego śmierć, według państwowej Komisji do spraw pedofilii kończy sprawę. - Przystąpiliśmy do badania dokumentów w przedawnionej sprawie dotyczącej ks. Andrzeja Dymera, jednak ze względu na jego śmierć postępowanie wyjaśniające zostanie zakończone - przekazali we wtorek przedstawiciele Komisji. Powołano się na art. 36.1 ustawy mówiący, że Komisja "kończy postępowanie wyjaśniające w przypadku śmierci osoby wskazanej jako sprawca w aktach sprawy przekazanych przez prokuratora albo właściwy sąd". Ks. Isakowicz-Zaleski zwraca jednak uwagę na to, że w tej sprawie nie chodzi o czyny samego księdza, tylko o to, że ktoś prawdopodobnie pomagał mu je tuszować. I sprawcy tego tuszowania mogą wciąż żyć. I tym teraz powinna zająć się komisja. Ale zamiast badać kolejne wątki, woli umorzyć swoje postępowanie!

Są luki w prawie- Śmierć ks. Dymera nie powinna zakończyć tej sprawy. Najważniejsze jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Uważam, że zawaliły tu władze kościelne, które przez 25 lat nie były zdolne do stwierdzenia, czy zarzuty są słuszne, czy nie - mówi Faktowi duchowny, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Dodaje, że w jego ocenie odpowiedzialność leży po stronie księży biskupów ze Szczecina, ale też Leszka Sławoja Głódzia z Gdańska, który "blokował drugą instancję".- Nie ma nic gorszego, niż niewyjaśnienie tej sprawy, bo w tej chwili nie ma opinii sądowej dotyczącej tego, czy te zarzuty są w gołe słuszne, czy nie - przekonuje.

Dodaje, że chodzi też o zadośćuczynienie. - Jeśli zarzuty są słuszne, to ofiary mają pełne prawo do niego, w tym także odszkodowania finansowego, nie tyle od księdza, który zmarł, ile od diecezji, która to tuszowała - mówi.Dodaje, że Komisja powinna sprawę wyjaśnić do końca. - Chodzi przecież nie tylko o molestowanie, ale i pokazanie mechanizmów tuszowania - kto, a jaki sposób i dlaczego to robił - podkreśla duchowny.

Komisja powinna wyjść z inicjatywą - Jeśli Komisja kończy postępowanie wyjaśniające w przypadku śmierci osoby wskazanej jako sprawca w aktach sprawy przekazanych przez prokuratora albo właściwy sąd, bo tak mówi przepis, to rozumiem jej postępowanie. Komisja powinna działać w granicach przepisów - podkreśla ksiądz Isakowicz-Zaleski. Jednak krokiem jak najszybszym powinna być zmiana tego zapisu. Duchowny zwraca uwagę, że jest wiele spraw tego typu gdy sprawca nie żyje, a ofiary zostają bez jakiegokolwiek odszkodowania.

Pedofilia dotyczy molestowania seksualnego osób tylko do 15. roku życia, ale ofiara musi ją zgłosić przed ukończeniem 30. roku życia. - Tymczasem ofiary często, np. ze względu na uraz zgłaszają to o wiele później. Do tego bardzo często dotyczy to osób molestowanych mających między 15, a 18 rokiem życia. Więc nie ma już mowy o pedofilii, ale jeszcze ta osoba nie jest pełnoletnia. Są wyraźne luki w prawie - mówi ks. Isakowicz-Zaleski i dodaje, że ma nadzieję, że Komisja - choćby ze względu na sprawę szczecińską - wyjdzie do Sejmu z inicjatywą ustawodawczą, by to zmienić.

- Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale jeśli w kilku przypadkach, bo przecież dotyczy to nie tylko ks. Dymera, ale i innych duchownych, Wesołowskiego czy Gulbinowicza, pojawia się motyw ich śmierci, który pojawia się tuż przed albo tuż po ogłoszeniu decyzji ws. molestowania, to powinno się to również wyjaśnić. Choćby po to, by takie teorie spiskowe nie powstawały - podkreślił ksiądz pod koniec naszej rozmowy, gdy zapytaliśmy go, dlaczego nie udało się zakończyć kolejnego postępowania ws. księdza oskarżanego o seksualne wykorzystywanie dzieci.

TJAK fakt.pl

Więcej info:

www.pch24.pl/archidiecezja-gdanska--wyrok-w-sprawie-ksiedza-dymera-nie-bedzie-ujawniony,82074,i.html

Pretensje do Kościoła są w tym przypadku uzasadnione. Teraz uwaga wszystkich jest skierowana na abp. Dzięgę i abp. Głodzia, jak się zachowają, czy przeproszą, czy zadośćuczynią sprawiedliwości - tak dyrektor Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum o. Adam Żak skomentował sytuację po dzisiejszej śmierci ks. Andrzeja Dymera.

gosc.pl