FRAGMENT: W dniach 19-20 września 1939 walczył do ostatniego naboju z 73 pułkiem pod
Tomaszowem Lubelskim w bitwie trwającej prawie 24 godziny, ich karabiny rozgrzane do
czerwoności, strzelając do całkowitego wyczerpania, aż zabrakło amunicji (w ramach
Grupy Operacyjnej „Jagmin”, dowódca: gen. Jan Jagmin-Sadowski). Dowództwo
zadecydowało o poddaniu, ale kapral Antoni Nadolny znów odmówił oddania broni i z 73
pułkiem Ośrodka Zapasowego 23 DP, którym dowodził zastępca płk.Stefan HankaKulesza, dołączył do pospiesznie poskładanej Grupy “Dubno". Razem z nimi kapral Antoni
Nadolny walczył pod Rawą Ruską pod dowództwem płk Stefana Hanka-Kuleszy w dniach
24-25 września.
Pomimo kolejnej kapitulacji nadal się nie poddał, odłączył się od grupy
przygotowującej się do złożenia broni i przenikał samotnie przez lasy już całkowicie na
własną rękę do granicy Rumuńskiej, kierując się już tylko ze swoim karabinem bez
jednego naboju i ze swoim ukochanym kompasem do przejścia granicznego na Dniestrze
w Zaleszczykach, na głodno, z perspektywą trzystu kilometrów marszu przez tereny juz
okupowane przez Niemców.
Został zatrzymany i rozbrojony przez silny patrol niemiecki ok. 29 września 1939 pod
Żółkwią. Święty Antoni i Matka Boska Starogostyńska ochronili go, i przez cały miesiąc
nieprzerwanego uczestniczenia w najgorętszych walkach z uzbrojonymi po zęby Armiami
niemieckimi i zajadłymi atakami zdziczałych hord Armii Radzieckiej nie był nawet ranny.
Wspominając mówił często z wielkim naciskiem i dumą niezłomną: „Niemcy rozbroili mnie,
odebrali mi broń, ale ja nie poddałem się nigdy!” Wiele lat później, bestialsko torturowany
również nie poddał się, nie podpisał cyrografu współpracy z UB, i mówił: „uwięzili mnie, ale
w mojej duszy pozostałem wolny”. To był Jego najważniejszy testament dla nas, jego
dzieci i wnuków. Nie poddał się nigdy, nawet kiedy wielokrotnie był wyprowadzany na
egzekucje.
Cały tekst z przypisami dostępny tu na PDF
|