Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
13 kwietnia 2021
Transmisja Adoracji Najświętszego Sakramentu przywrócona
o kulisach negocjacji z You Tube

W Wigilię Święta Bożego Miłosierdzia Telewizja Wiekuistego Słowa EWTN Polska została pozbawiona możliwości transmitowania przez kanał You Tube Adoracji Wieczystej Najświętszego Sakramentu z Niepokalanowa. You Tube zablokował stacji możliwość transmitowania również innych programów. Na drugi dzień transmisja adoracji została przywrócona. Portal wPolityce.pl rozmawiał o całym zdarzeniu z dyrektorem EWTN Polska, ks. Piotrem Wiśniowskim.Jak to naprawdę wyglądało?

Portal wPolityce.pl zapytał dyrektora EWTN Polska, ks. Piotra Wiśniowskiego o to, dlaczego YouTube zablokował transmisję wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu w Niepokalanowie. Pojawiają się wątpliwości, czy podane przez serwis wytłumaczenie jest zgodne z rzeczywistością, skoro EWTN miało prawa do utworów, które były emitowane.

Faktycznie sprawa jest trochę zawiła, chociaż dla nas ze szczęśliwym finałem i to jest najistotniejsze. Bardzo bym sobie życzył, to takie moje marzenie, żeby może już od dzisiaj, ale w przyszłości jeszcze bardziej mówić o kazusie EWTN. To jest pewnego rodzaju kazus, który jest wyjątkowy, bo chyba pierwszy w Polsce — powiedział ksiądz Piotr Wiśniowski.

Taki skromny kanał, bo oczywiście jako EWTN Global Catholic Network w wymiarze światowym jesteśmy dosyć silną rodziną medialną. Jest to faktycznie w tej chwili chyba największa sieć katolicka na świecie. Natomiast w Polsce jesteśmy na razie skromnym oddziałem dziesięcioosobowym, mamy swój przyczółek w internecie, rozwijamy się w systemie telewizji kablowej, więc YouTube mógł nas różnie potraktować. Ale okazało się, że po rozmowach dochodzimy do rozwiązania, oczywiście nas bardzo satysfakcjonującego. No bo została nam nałożona kara, że nie będziemy mogli emitować przez 7 dni i byliśmy z tego powodu bardzo smutni. A tutaj w pewnym momencie okazuje się, że jednak to nie jest tak do końca, jak zostało założone przez YouTube — dodał.

Dyrektor EWTN Polska wskazał także, jak YouTube tłumaczył się z blokady.

Pierwsze tłumaczenie, dlaczego zostaliśmy zablokowani, to było „community guidelines”, czyli mniej więcej tłumaczą się, że zostały złamane wytyczne społeczności. Co to jest? Zupełnie enigmatycznie to brzmi. Później, kiedy pisaliśmy odwołanie w naturalny sposób i mówiliśmy: „chwileczkę coś tu nie gra”, to odbijaliśmy się od ściany, ponieważ rozmawialiśmy z botem. Po prostu YouTube przez to, że jest dużym podmiotem, nie wszędzie znajdą się ludzie, tylko są boty. W związku z tym „twój wniosek został odrzucony— powiedział.

Jak się okazało, wstrzymanie transmisji odbiło się szerokim echem w mediach na całym świecie, które są częścią katolickiej sieci telewizyjnej. Rozmówca zwrócił także uwagę na rolę polskich mediów konserwatywnych.

Ale w momencie, kiedy zaczęło się robić głośno o wyłączeniu adoracji, bo zadziałał taki system, że jako EWTN Global Catholic Network jesteśmy w rodzinie, a więc zaczęła o tym mówić po hiszpańsku ACI Prensa, która jest także częścią EWTN. Zaczęło też mówić o tym CNA po angielsku, które również należy do EWTN. Poza tym w fantastyczny sposób zareagowały na to różnego rodzaju media konserwatywno-katolickie w Polsce, gdzie pojawiło się w ciągu chwili kilkanaście różnych artykułów — mówił ks. Wiśniowski.

Niesamowity „boom” adoracji


Zdaniem dyrektora EWTN Polska, dzięki szumowi wokół sprawy YouTube zareagował. Zaznaczył, że adoracja online cieszy się dużą popularnością.

Prawdopodobnie YouTube (to jest moje domniemanie) odczuł ciężar tego, że nagle zrobiło się zamieszanie wokół jakiejś adoracji. Tylko oni nie wiedzieli o tym, a może wiedzieli, że ta adoracja od 1 września 2018 roku, kiedy została rozpoczęta transmisja przez naszych przyjaciół franciszkanów w Niepokalanowie, w ciągu roku stała się najczęściej odwiedzaną kaplicą online na świecie. Nasi partnerzy amerykańscy zrobili nawet badania i okazało się, że tak faktycznie jest. Ponad milion odwiedzin w ciągu miesiąca, około tysiąca osób non stop modlących się, będących w połączeniu online. Średnio jedna osoba, która wchodziła na tą adorację, spędzała na niej mniej więcej 40 minut. Więc trochę dziwne, że obraz, który jest antytelewizyjny, właściwie ruszają się tylko płomienie świec oraz ludzie, którzy wchodzą i adorują najświętszy sakrament. I okazuje się, że taki obraz ma popularność. Szczególnie teraz ten czas pandemiczny, to jest w ogóle niesamowity „boom” tej adoracji — stwierdził.

Ks. Piotr Wiśniowski podkreślił, że transmisję adoracji odwiedzają katolicy z całego świata.

Mieliśmy sygnały z różnych stron świata, np. z Meksyku, Brazylii, Stanów Zjednoczonych, z Europy, Afryki lub Singapuru. Ktoś do nas pisał, że bardzo dziękuje za tą adorację, cieszy się, że jest u nas w sieci, bo to podnosi go na duchu, to jest coś takiego co działa na jego duchowość, aktywność wewnętrzną. A jako, że jest zamknięty teraz w domu, to tym bardziej, kiedy włączy adorację, ogląda na ekranie swojego komputera, czy telewizora, to jest po prostu bliższy Panu Bogu — powiedział.

Jak mówił rozmówca, oglądając adorację, możemy dostąpić łaski odpustu zupełnego, jeśli spełniliśmy wszystkie warunki konieczne do jego uzyskania.

Jeszcze jest jedna związana tajemnica z tą adoracją. Franciszkanie otrzymali od Stolicy Apostolskiej potwierdzenie związane z odpustem zupełnym. Przy normalnym spełnieniu warunków z nim związanych, każde kliknięcie na adorację oznacza odpust zupełny. I to jest naprawdę coś niesamowitego jak na XXI wiek. Kiedy fizycznie nie możemy być w kaplicy, jesteśmy wirtualnie, ale jednak łączymy się z adoracją, która jest na żywo. A więc jest tam wystawiony Najświętszy Sakrament. W tym przypadku w pięknej monstrancji, którą jest Maryja według wizji św. Maksymiliana Kolbe. To wszystko oddziałuje i jeszcze na dodatek ten odpust zupełny. W przeddzień święta Bożego Miłosierdzia jesteśmy wyłączeni, a na trzy minuty przed północą z powrotem włączają nas. Przy takiej konfrontacji, nas – niewielkiego zespołu EWTN Polska z potężnym serwisem YouTube, jest to odczytywane w kategoriach cudu — zaznaczył ks. Wiśniowski.

Okazało się, że serwis YouTube po burzy w internecie na temat zdjętej transmisji, sam wykonał telefon do EWTN Polska.

W momencie, gdy przestaliśmy rozmawiać z botami, zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi, bo tak się stało przez różne informacje, które zaczęły pojawiać się w sieci i mediach polskich lub zagranicznych. Również ludzie przekazywali moje oświadczenie np. na Facebooku, Twitterze. To spowodowało taki efekt, że sami dostaliśmy telefon z YouTube w jaki sposób mogą pomóc. Oczywiście z ludźmi, z którymi rozmawialiśmy z zespołu YouTube, to są bardzo fajni, młodzi ludzie, Polacy, którzy chcieli nam po prostu tą sprawę załatwić do końca. Chcieli ją zbadać — opowiadał dyrektor EWTN.

Ks. Piotr Wiśniowski wytłumaczył także strukturę kanału EWTN.

My mamy niejako dwa strumienie na naszym kanale. Wygląda to w ten sposób, że jeden kanał to jest adoracja online w ciszy, bez żadnych podkładów muzycznych, a drugi kanał to jest po prostu kanał emisyjny – nasza ramówka na żywo. Tam są emisje Mszy Świętych, nabożeństw, nasze wywiady, progamy, które są zaczerpnięte od naszych partnerów zagranicznych, które mamy tłumaczone. Są też utwory muzyczne, które są nasze lub na wszystkie mamy licencję — tłumaczył.

„Nie było wątpliwości, że prawa autorskie posiadamy” Dyrektor EWTN Polska wyjaśnił, jakie dowody w sprawie zablokowania kanału zostały przedstawione serwisowi YouTube.

I okazało się po dłuższym zbadaniu przez YouTube sytuacji, osoby, z którymi rozmawialiśmy telefonicznie, bądź mailowo, musiały przejść przez pewną procedurę. Bo to też polega na tym, że nie załatwia się tego w pięć sekund, ale w gruncie rzeczy wyjaśnia się to bardzo szybko, gdyż wystarczyło kilka godzin. Oni sprawdzili, że jest utwór, gdzie ich bot (program) miał zastrzeżenia, czy aby na pewno mamy prawa autorskie. My w ciągu jednej sekundy przesłaliśmy im na maila screena z naszej licencji i w ogóle nie było wątpliwości, że prawa autorskie posiadamy. Tym bardziej, że jako reprezentanci dużej sieci katolickiej nie możemy sobie na to pozwolić, żebyśmy nadawali coś nielegalnie. Więc okazało się, że racja jest po naszej stronie, że po prostu ta bezduszna maszyna weryfikacji treści, zrobiła sobie i nam problem — wyjaśnił.

Jak podkreślił ks. Wiśniowski, gdy „doszło do dialogu” z YouTube, sytuacja się wyjaśniła i „okazało się, że wszystko można wyprostować”.

Wtedy była konfrontacja człowieka z człowiekiem, dlatego w moim drugim oświadczeniu wielkimi literami jest napisane słowo „dialog”. Dlatego, że doszło do dialogu, bo nie było go wcześniej. Odbijaliśmy się od systemu. W momencie, gdy doszło do dialogu, że po jednej i drugiej stronie był człowiek, to okazało się, że wszystko można wyprostować. W gruncie rzeczy jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że zespół YouTube zdecydował się zdjąć blokadę, gdyż nie widział żadnych przeciwskazań. W ten sposób przyznał się też do błędu, bo gdyby tego błędu nie było, to byśmy dalej mieli zablokowaną tą adorację i naszą emisję. A oni odblokowali nam cały kanał, ponieważ przyznali się do tego, że winę ponosi tutaj tzw. automatyczna weryfikacja w tekście i to jest cała historia — powiedział.

Dyrektor EWTN Polska, jeszcze raz przypomniał, że ta sytuacja jest odczytywana „w kategoriach cudu”.

A my oczywiście, tak jak powiedziałem, odczytujemy to w kategoriach cudu, ponieważ w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego coś takiego się dokonało. Na pewno ja, jako wierzący ksiądz mam do tego prawo, żeby powiedzieć: Pan Bóg miał w tym swój cel. Bo po prostu zrobiło się bardzo głośno o naszej adoracji i telewizji. Oczywiście jest to nam na rękę. Nie zaplanowaliśmy tego. Żyjemy wyłącznie z datków, wsparcia naszych widzów. Absolutnie nie nadajemy żadnych reklam, w związku z tym skromnie, powoli dojrzewaliśmy jako telewizja. Być może za jakiś czas wejdziemy jeszcze bardziej w przestrzeń publiczną, może na kolejne kablówki, nadajnik naziemnej telewizji cyfrowej, bo taki też jest plan. Jednak to wszystko rozwijało się powoli, natomiast ta sytuacja jest dla nas bardzo pouczająca, ale też pomocna w rozwoju — oznajmił.

Ksiądz Piotr wspomniał także o ciekawej propozycji ze strony serwisu YouTube.

Zaczęło się wiele mówić na temat kazusu EWTN. Uważam, że na ten temat trzeba prowadzić dyskusję. My nawet dostaliśmy sugestię od naszych rozmówców z zespołu YouTube, czy moglibyśmy zrobić rozmowę online na naszym kanale, żebyśmy porozmawiali jak w przyszłości tego typu sytuacji uniknąć. Oczywiście jesteśmy skłonni, żeby coś takiego odbyło się na naszym kanale, tylko zastanawiamy się jeszcze kiedy i w jakiej formie. Może za jakiś czas taką rozmowę z przedstawicielem YouTube, znającym problematykę, mówiącym po polsku, nasz przedstawiciel zespołu EWTN Polska porozmawia — mówił.

Na zakończenie dyrektor EWTN Polska, podziękował za liczne wsparcie.

Na koniec chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy nas wsparli podając dalej nasz kazus, mówiąc o nim, komentując go, bo to nam bardzo pomogło. Dziękuję także wszystkim, którzy się za nas modlili i łączyli duchowo, gdyż przy moim pierwszym oświadczeniu o to od razu poprosiłem. Jak widać efekt tego był piorunujący.

wpolityce.pl rozmawiała Anna Wiejak