Ostatniej niedzieli, po Mszy św. w sanktuarium w Marayong odbył się koncert z okazji Dnia Matki . W Sali Jana Pawła II rozbrzmiewał radosny gwar, dziecięce głosy zagłuszała bieganina i tupanina. Wprawdzie zabrakło pączków, ale nikt się do domu nie spieszył, tylko bez opamietania bił brawo, chociaż po kilku godzinach to już ręce trochę spuchły. Program był opracowany wspólnie przez dyrektorkę artystyczną Lajkonika, Urszulę Lang przy asyscie Bożeny Szymańskiej oraz kierowniczkę Polskiej szkoły Sobotniej w Marayong, siostrę Agnieszkę. Niespodzianką było, że s. Agnieszka wystąpiła w roli konferansjerki, widać, że świetnie sobie radzi w tej roli a i dyscyplinę wśród rozbrykanej dziatwy utrzymać potrafi.
Migawki z koncertu na You Tube
Na scenie pojawiło się sporo małych dzieci, cztero- i pięciolatków i jak się okazuje, wcale nie był to ich debiut. Tak więc Lajkonika reprezentowało kilka grup – od najmłodszych, poprzez grupę średnią, aż po „doroślaków” po maturze i jeszcze starszych.
Wykonano co najmniej 10 utworów/tańców, do których trzeba było zmieniać kostiumy. Można sobie wyobrazić, jaki był tupot na trasie miedzy sceną a przebieralnią. Jako babcia trójki występujących wnuków mogłam siedzieć spokojnie, bo ich przebieranie nadzorowali rodzice. Jednak z wielkim zdziwieniem i uznaniem obserwowałam, jak matka 9 dziewczynek - z tego siedmiu występujących - biegała jak iskierka po sali z rozwianym lokiem, doglądając swojej trzody. Ale też efekty były znakomite. I bardzo bogaty repertuar!
|
|
Na początek dzieci z Marayong, przygotowane przez Bożenę Szymańską zaprezentowały dwie wpadające w ucho piosenki „Moja mama” i „Kolorowe kredki”.Dzieci trzymały w rękach czerwone tekturowe serduszka, które jak się okazało były eleganckimi ściągawkami! Z dużym entuzjazmem przyjęto skoczną „Poleczkę Warszawską” w wykonaniu najmłodszych Lajkoników. Może niejednemu maluchowi poplątały się nogi, ale przecież po to ćwiczy i trenuje, żeby zostać profesjonalistą. Jaki poziom można osiągnąć, jak już się trochę podrośnie, pokazała reprezentacyjna grupa Lajkonika wykonując popisowy taniec „Kujawiak-Oberek”.
Po sali kążyły krakowianki w wianuszkach sprzedając bilety na loterię, wybiegły też na widownię dzieci, aby swoim mamom wręczyć pąsową różę. Cudowny wiersz o Matce zaprezentowała Abigail Latecka, aktorka i tancerka Lajkonika, którą pamiętam jeszcze jako małą dziewczynkę debiutującą lata temu w Ashfield - słyszę, że dzisiaj już kończy studia! Marzy nam się, aby młodzi ludzie po studiach nie uciekali od Polonii, od jej spraw, od jej kultury i zespołów.
|
|
Oryginalnym elementem tej folklorystycznej imprezy był krótki występ znakomitego pianisty Krzysztofa Małka. My starsi ze wzruszeniem zareagowaliśmy na szopenowskiego Poloneza As Dur, którego fragment dawno temu, w zamierzchłym XX wieku był sygnałem otwierającym audycje Radia 2EA (późniejszego SBS). Drugi utwór z pewnością przypadł do gustu dzieciom, były to Mozartowskie wariacje na temat Ah vou dirai-je, Maman. Akurat przechodził obok mnie mój wnuczek, który niedawno malował z Krzysztofem „nuty”, by je potem zagrać na pianinie. Więc teraz mówię: - Słyszysz, jak pieknie gra twój music-friend? Jeśli ci się podoba, to mu pogratuluj.
Maluch natychmiast puścił się pędem przez widownię (a raczej slalomem między stolikami). Struchlałam na myśl, że wtargnie na scenę i narobi bałaganu. Na szczęście sala jest duża, dzieciak po drodze napotkał dziadka i wytracił szybkość. Dotarł jednak do pianisty po występie i mu pogratulował, ale też – pokazując pomięty bilecik z loterii – poskarżył się: I did not win anything for my mummy.
|
|
W dalszej części koncertu „średniaki” zachwyciły nas tańcami śląskimi, które stanowią nowość w repertuarze Lajkonika. Z kolei miejsce na scenie zajęli małoletni gitarzyści z Rodziny Biliniewicza, do których dołączyło kilka Lajkoników. Jakaż to satysfakcja patrzeć, jak znakomicie grają panieneczki, które – na krzesłach usadowione - nóżkami nie mogą dosięgnąć podłogi.
Dużo śmiechu i radości dały nam maluchy wykonując (i tańcząc) piosenkę Lewa noga, prawa ręka Miło było posłuchać „Bystrej wody”, piosenki, którą chyba każdy zna od dzieciństwa. Rozkoszny był Krakowiak Medley, wspaniałe stroje, wachlarz kolorów, znakomite rytmy. I na deser tańce górali żywieckich w wykonaniu super giętkich akrobatów z najstarszej grupy Lajkonika.
Znakomity koncert! Dziękujemy artystom i ich opiekunom, a także Leszkowi Szymańskiemu za realizację dźwięku. Po takiej dawce polskości, swojskiego folkloru, rytmu, koloru i dynamiki mamy gwarantowane, że co najmniej przez tydzień żaden stres nas nie dosięgnie. Księdzu Rektorowi można pozazdrościć, że go Opatrzność takimi wspaniałymi artystami obdarzyła.
ESK.
Migawki z koncertu na You Tube
|