Gdyby między II RP a III RP była jakaś ciągłość ( a niestety jej brak!) to demokracja miałaby dziś właściwe fundamenty, czego niestety nie ma, bo III RP układano z klocków wyjętych z czerwonej oberży PRL-u, np. po rozwiązaniu SB dawni ubecy trafiali do UOP ( patrz „Resortowe dzieci. Slużby”, str.32). A czym była II RP dobrze a krótko mówi ten fragment z tomu Bohdana Urbankowskiego „Pierścień Gygesa” ( W-wa, 2013): „II Rzeczpospolita była wybuchem niepodległości w każdej dziedzinie – w polityce, w twórczości, w gospodarce. To był polski renesans XX stulecia. Dzisiejsze życie zupełnie inne ma korzenie. Aprobata dla podłości, przyzwolenie na kradzieże i wyprzedaż polskiego majątku, brak godności w polityce, gospodarce, kulturze i we wszystkich możliwych dziedzinach – to też dalekosiężne skutki traktatu Ribbentrop-Mołotow. Skutki eliminacji elit i zastąpienie ich ersatz-elitami. Wtedy zaczęła się nie tyle PRL ile Polska Rzeczpospolita Kaleka. Trwa – mimo upadku PRL-u.” (str.161).
W tym krótkim fragmencie Autor nie zdążył rozwinąć innych przyczyn owego „kalectwa”, a zwłaszcza fatalnych skutków Teheranu i Jałty. Oddanie pół Europy ( a nawet połówki Niemiec ) Stalinowi było kardynalnym błędem Roosevelta i Churchilla, a suma tych ustępstw złożyła się na autodegradację Zachodu, ponieważ ciężko wywalczone przez wszystkich aliantów owoce tej wojny oddano w obu konferencjach tylko jednej stronie - Stalinowi! Czy to nie absolutne szaleństwo ? Skala ustępstw wobec ZSRR była tak rozległa i niebezpieczna strategicznie, że można uznać ją za samobójczą autodegradację Zachodu, która kompromituje inteligencję Roosevelta, a może i Churchilla.
Wkrótce nowopowstałe imperium sowieckie pokazało więc zęby Zachodowi. Anglosasi w pokłonach zgadzali się na wszelkie kaprysy Stalina, ten zaś gwałcił prawo międzynarodowe, kartę Atlantycką i traktat ryski domagając się polskich ziem, które Armia Czerwona najechała 17 września 1939 rozpoczynając – wraz z Hitlerem – okrutną wojnę światową. Nagrodzono agresora. Przyznanie Stalinowi tych zagrabionych ziem, cicha zgoda na zabór wschodnich krajów Europy ( bo przecież obecność w nich Armii Czerwonej z góry przesądzała wynik „wyborów”!), a wreszcie podział Niemiec dał Rosjanom przyczółek ich nowego imperium w środku Europy.
I tam stanęły ich dywizje szachując zachodnią Europę, a zarazem i wschodnią w razie buntów w krajach okupowanych teraz przez nich. Niemiecką okupację zastąpiły rosyjskie bazy, a nazistów reżimy komunistyczne, niemniej okrutne i promujące tanatoskrację. Brunatny totalitaryzm zastąpiono czerwonym faszyzmem, który w dodatku marksizmem-leninizmem demolował gospodarki krajów zajętych przez ZSRR. Jednocześnie do ZSRR wywożono nasze fabryki, maszyny i wszelkie bogactwa, a nawet fortepiany ( było ich tyle, że gniły w porcie Szczecina).
Tą grabieżą rozpoczynano nad Wisłą okres „demokracji ludowej”, która była niczym innym jak masową rzeźnią dla Polaków, mordowanych przez „rząd” PKWN-u i NKWD, potem przez TRJN też wsparty na sowieckich bagnetach. Zaraz po wojnie, w lipcu 1945, NKWD i specjalne formacje LWP i UB urządziły obławę augustowską. Uwięziono ponad 7 tysięcy osób, nawet kobiety. Skrępowanych drutem kolczastym, trzymano ich w dołach wypełnionych wodą pod gołym niebem. Dwa tysięce z nich rozstrzelano, 600 wywieziono na wschód i ślad po nich zaginął. Cały okres stalinizmu to pasmo takich makabrycznych zbrodni. Pod płaszczykiem „demokracji ludowej” trwała rzeź Polaków, mordowanych przez NKWD i miejscowych lub przysłanych z ZSRR komunistów.
Później, gdy towarzysze radzieccy i ich etniczni sojusznicy wynarodowili polskich komunistów, Polaków mordowali już peerelczycy. Oto geneza owej „tanatoskracji”, kiedy to bożek śmierci stał się wszechwładnym dyktatorem: Polaków zabijano na ulicach, w domach, w lasach ( bo trwał przecież opór zbrojny przeciwko sowietyzacji ), w katowniach UB, w więzieniach, także w sądach, gdzie sfingowane wyroki równały się sądowym morderstwom, także w biurach PSL-u podpalanych i demolowanych, taka była to „demokracja ludowa” ( czyli tanatoskracja). Oddziały MO i UB rozbijały przedwyborcze wiece i spotkania, zamordowano 118 działaczy PSL-u, a 98 po prostu skreślono z list wyborczych – taka to była „demokracja”! UB paliło całe wsie, a nie tylko domy i stodoły z partyzantami, bo palono całe miejscowości jak np. Wąwolnicę koło Kazimierza Dolnego.
Do więzień trafiły tysiące zwolenników PSL-u, zamykano też księży ( w r.1951 za kraty wtrącono około 900 kapłanów). Urządzono pokazowe procesy księży, oskarżanych o...szpiegostwo, katowano nawet hierarchów ( np. biskupa Czesława Kaczmarka), aresztowano i Prymasa. Oczywiście więziono i mordowano tysiące żołnierzy Armii Krajowej lub wywożono ich do łagrów w Rosji ( vide: „Polacy internowani w ZSRR w latach 1944-47”, Wyd.Lubelskie 1990). Mordowano także uczestników powstania antysowieckiego ( żołnierzy niezłomnych ), skazywano na śmierć przywódców organizacji patriotycznych jak WiN, NZW czy SN. Sądy wojskowe dostawały z centrali rozkazy wydawania wyroków śmierci, a sądy „na kółkach” jeździły po kraju skazując nawet gimnazjalistów. Sądzili w nich „prawnicy” po przyśpieszonych kursach. Tyle w ogromnym skrócie, pomijam już nazwiska polskich bohaterów, straconych przez peerelczyków. Ich lista byłaby zbyt długa ( bo idzie w tysiące skazanych, a dziesiątki tysięcy zlikwidowanych bez sądu ), kto nie wierzy niech zajrzy do źródeł i do „Polski zgwałconej” Stanisława Mikołajczyka!? Albo do dwóch tomów „Bestii” Tadeusza Płużańskiego! Te książki powinny być omawiane na lekcjach historii.
W „Dzienniku” Marii Dąbrowskiej wyłaniał się już obraz spisku przeciwko narodowi. Wtedy – w latach stalinizmu – krzewiła się krwawo owa „tanatoskracja”, którą sprytnie ukryto pod nazwą „demokracji ludowej”. Owa „tanatoskracja” była stałą cechą reżimu PRL-u, z tym, że po odwilży 1956 roku pojawiała się selektywnie, nie masowo. Jej fale powracały jednak brutalnie w czerwcu 1956, grudniu 1970 czy podczas stanu wojennego. W istocie tanatoskracja ( ustrój oparty na mordowaniu obywateli, przeciwieństwo demokracji) była czynna nieustannie, tylko działała z ukrycia poprzez nieznanych sprawców, zawsze peerelczyków. Nawet w III RP zdarzały sie okresy jej aktywności, zwłaszcza w wyczynach tzw. „seryjnego samobójcy” za rządów koalicji PO-PSL.
Kulminacją było użycie bomby na pokładzie Tupolewa. Potwierdziły to wszyskie okoliczności tragedii i badania ekspertów, a brak śladów uderzenia w ziemię jest niezbitym dowodem, że dezintegracja samolotu miała miejsce w powietrzu, a tysiące kawałków maszyny i ciał pasażerów znajdowano na rozległym wrakowisku, czasem na drzewach. Antoni Macierewicz mówił niedawno, że w Rosji zaczęto już wspominać w niektórych ośrodkach medialnych, że smoleńska „katastrofa” była terrorystycznym zamachem. Smoleński dogmat pęka nawet za Bugiem, podczas gdy w Polsce jest martwy od dawna, jedynie zakute łby z PO utrzymują, że był to wypadek z brzozą.
Na zakończenie muszę dodać, że uzupełnienie tematu tanatoskracji zrodziło się na prośbę tych osób, którym nie wystarczał felieton „Demokracja na niby ( w cieniu Tanatosa)”, nr 9/ 2021 TP. Historyczne procesy bywają różne, oto po wojnie komunistycznym mordercom udało się przemocą narzucić Polakom ustrój importowany z Sojuza w zaledwie trzy lata, a i tak musieli sfałszować wybory. Tymczasem wychodzenie z komunizmu trwa już trzydzieści lat z okładem i dopiero widać światełko w tunelu. Właśnie sypie się Platforma Obywatelska, partia założona przez byłe służby tajne PRL-u, partia, która i tak nie miała programu dla Polski poza wyprzedażą stoczni, fabryk a nawet kolejki na Kasprowy. Opuszczają Platformę peerelczycy i chronią się u Hołowni. A PiS ogłasza nowe pomysły dla Polski.
Nowy ład uleczy chaos w III RP, gdy dokończymy reformę Temidy.
Marek Baterowicz
|