Wielokrotny grabarz Polski przerwał urlop, by wystąpić w Gdańsku z nową filipiką przeciwko PiS-owi i prezesowi Kaczyńskiemu. Donald Tusk ma spore doświadczenie w tym zakresie, bo już nieraz brał udział w usuwaniu rządów, których priorytetem był interes Polski. Po raz pierwszy stało się to w roku 1992, gdy widzieliśmy go w ekipie Geremka spiskującej przeciwko rządowi Jana Olszewskiego. Ekipa ta storpedowała plan lustracji i dekomunizacji. Następnie w roku 2007 – wskutek medialnych przekrętów i natrętnych kłamstw o Miłości – doprowadził do wygranej PO. A r.2010 stał się grabarzem pierwszego prezydenta III RP, który nie posiadał teczki Tajnego Wspólpracownika, a zatem był znienawidzony przez układ post-komunistyczny. Przy okazji pogrzebał 95 osób, w tym wielu VIP-ów z kręgu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wojska i NATO.
Dziś Tusk otrzymał misję usunięcia PiS-u od władzy, którą oczywiście zamierza przejąć Platforma Oligarchów i aferzystów. Kilku z nich cierpliwie czeka na to w senacie. Misję tę – jak można się domyślać – zleciła mu Angela Merkel, która swoje odejście z polityki chciałaby połączyć z pacyfikacją Polski i Węgier. Donald Tusk jako grabarz Polski działa zatem od 1992 roku czyli długo, bo lat 29, to prawie trzydzieści lat sabotażu i blokowania wszelkich reform RP.
Swoje wywody w najnowszym wystąpieniu oparł jak zwykle na pomówieniach i manipulacjach. Stwierdził na przykład, że PiS oparł swoje rządy na podziałach Polaków, a oskarżenie to szczególnie śmieszne i niepoważne, bo pada z ust prowodyra peerelczyków, którzy nienawidzą Polaków, Polski i polskości. Udowodnili to represjami wobec tysięcy Polaków za czasów PRL-u – od sądowych i pospolitych morderstw z lat stalinizmu po tysiące skrytobójstw i setki zabitych demonstrantów od roku 1956. Oto bilans wojny peerelczyków z Polakami w epoce 1945-1989. Nawet w dniach okrągłego stołu – gdy rodziła się III RP – mordowano księży. Na jakiej podstawie więc Tusk opowiada brednie o dzieleniu Polaków przez PiS ?
Polaków podzielili już po wojnie komuniści i NKWD wymuszając represjami powstanie „narodu” peerelczyków, który na szczęście skaził najwyżej jedną czwartą, może jedną trzecią ludności. Tacy jak Tusk, Kwaśniewski, Miller, Cimoszewicz, Kołodko czy Pawlak nigdy nie czuli się Polakami (pomińmy już wielu innych, bo niniejszy tekst stałby się archiwum anty-Polaków ) i powiedzmy, że to oni szczują odłam peerelczyków przeciwko tysiącletniej Polsce. W granicach Polski wierzgają jakby jeszcze zwłoki PRL-u, a Tusk jako uczestnik ekipy obalającej rząd Jana Olszewskiego i były „król” UE został uznany za szczególnie doświadczonego weterana politycznych dywersji. Ale nawet on, doświadczony recydywista na tym polu, ma wielkie kłopoty z doborem argumentów, albowiem tych nie dostarcza mu obecna sytuacja w Kraju.
Występy swoje Tusk buduje na perfidnej odwrotności znaczeń, bo domaga się tego, co właśnie ludzie w Polsce dostali za rządów Prawa i Sprawiedliwości. A zatem kiedy Tusk woła, że godność, solidarność i tolerancja to priorytet Polski insynuuje, że wartości te dopiero miałaby zapewnić Platforma (!?). Trudno o większy fałsz, bo przecież za kadencji PO-PSL obywateli nie traktowano z godnością (wyżej stał interes oligarchów), a rodzinami ofiar smoleńskich wręcz pomiatano. Nagle Tusk chciałby realizować ideały solidarności (a sprzedał stocznię, kolebkę tej Solidarności), a to jednak PiS ceni jej wartości, także tolerancję, której z kolei nie znajdziesz u ideologów 57 płci. Przeciwnie, to oni dążą do dyktatury nad społeczeństwem, co w oczywisty sposób kłóci się z demokracją. Wyłożył to detalicznie np. pan Józef Orzeł w wykładzie „Na końcu jest zniewolenie społeczeństw” ( wSieci, 29.06-5.07.2020), mówili o tych sprawach także inni eksperci.
Nagle Tusk staje się też orędownikiem...suwerenności, której chciałby rzekomo bronić (a pamiętamy że suwerenność nigdy nie była celem PO ) i woła: „...nie mylmy pojęcia suwerenności z chęcią panowania nad ludźmi!” W tym dziwnym dictum miesza dwie różne sprawy, widocznie nie wiedział co i jak wytknąć Kaczyńskiemu, który akurat ma zbyt miękką rękę nawet w stosunku do rozwydrzonej opozycji. A o panowaniu PO-PSL i wyprzedaży Polski ani słowa, panie Tusku ?
Tusk nie omieszkał też stanąć w obronie wolności sądów, rzekomo zagrożonych reformą PiS-u, która właśnie ma na celu uczynić je niezależnymi, ponieważ jak dotąd są one często opanowane przez sędziów nominowanych jeszcze w PRL-u i skorumpowanych, co nie gwarantuje obiektywnych wyroków. Tuskowi chodzi o to, aby sądy pozostały w stanie korupcji, jak za kadencji PO-PSL, i aby ferowały wyroki według telefonicznych dezyderatów władzy.
Irytuje Tuska i polski ład, nazywa go więc... rosyjskim porządkiem! A mówi to polityk, który oddał Rosjanom śledztwo w sprawie zamachu na Tupolewa, którego był sam promotorem: on to bowiem rozdzielił wizyty w Katyniu stwarzając warunki do sprowokowania smoleńskiej masakry. I właśnie o to powinien być pozwany i osądzony smoleński rzeźnik! Jego ataki na reformę sądów wynikają ze strachu przed takim pozwem, dlatego zależy mu na utrzymaniu zepsucia nadzwyczajnej kasty!
W przypływie arogancji Tusk wzywa prezesa Kaczyńskiego, aby...wyszedł ze swej jaskini (?) i podjął z nim dyskusję. Proszę zuważyć, że mówi to akurat ktoś, kto zachowuje się jak człowiek jaskiniowy, a rzucane przez niego obelgi nie mogą być przedmiotem rzeczowej dyskusji. Jaskiniowiec z PO atakuje PiS z przewrotnością linoskoczka, który buja się na linie zmieniając co chwilę punkt odniesienia. Z tak nieuczciwym dyskutantem dialog jest po prostu niemożliwy, a ponadto Tusk – jako niewątpliwy rzeźnik smoleński – nie dysponuje ani szczyptą moralnego kredytu dla ewentualnej dyskusji. Dlatego dalsze rozstrząsanie jego wystąpienia, bliskiego aberracji, jest bezużyteczne. Z weteranem antypolskich sabotaży powinien raczej porozmawiać prokurator...
20 lipca 2021
Marek Baterowicz
|