Foto B.Filip | Zdaniem biografów Karola Wojtyły rok 1941 był jakby przełomem w życiu duchowym przyszłego papieża. Tragiczne doświadczenia wojny, śmierć ojca, który zastępował mu matkę, w lutym 1941, czy zetknięcie się z Janem Tyranowskim - który odkrył Karolowi wielkiego mistyka hiszpańskiego, św.Jana od Krzyża – ponowiły pytania o wybór drogi życiowej. Pytania te młody Wojtyła zadawał sobie już od pewnego czasu. Jan Galarowicz, autor książki „Karol Wojtyła. Myśli o człowieku” (Kraków, Wyd.Petrus 2014) sądzi, że przede wszystkim spotkanie z panem Tyranowskim wpłynęło na decyzję Wojtyły, a zwłaszcza odkrycie św.Jana od Krzyża ( San Juan de la Cruz, 1542-1591 ) i jego mistycznych rymów.
Potwierdzi to sam Wojtyła: „Gdy chodzi o powołanie kapłańskie, bardzo wiele zawdzięczam śp. Janowi Tyranowskiemu”. Fascynacja mistyką św.Jana od Krzyża pogłębiała się stopniowo, Karol nauczył się nawet języka hiszpańskiego, by poznać pisma tego mistyka w oryginale. A pracę magisterską z teologii poświęcił właśnie jemu. Podczas studiów w Rzymie (1946-1948) powracał do jego spuścizny i poświęcił mu rozprawę doktorską, napisaną po łacinie, a wydaną póżniej po polsku pod tytułem „Zagadnienie wiary w dziełach św.Jana od Krzyża”( Kraków, 1990).
Rozterki Karola trwały jakiś czas, w końcu przed wojną rozpoczął studia polonistyki i żywo zajmował się teatrem, ale widocznie już wtedy kiełkowało w nim powołanie do sutanny, a otaczający go znajomi wyczuwali, że przebywa jakby w wyższym wymiarze. Znana jest powszechnie anegdota o tym, że jego koledzy ze studiów przybili na drzwiach jego pokoju w Bursie Akademickiej wizytówkę – „Karol Wojtyła – początkujący święty”!
Więcej światła rzuca na te sprawy fragment z cennej książki „Dar Ojcu Świętemu. Polonia z Australii” wydanej w Melbourne przez Wydawnictwo EJK w r.2020 w opracowaniu literackim i z przedmową dr Elżbiety Koło. Redakcję techniczną i szatę graficzną zawdzięczamy Katarzynie Koło. Młodzieńczą pasją Wojtyły był teatr, tymczasem w latach wojny i na spotkaniach „Koła Żywego Różańca” – jak czytamy - „Karol wkracza coraz głębiej w nowy świat – świat odpowiedzialności za drugiego człowieka i to nie jakiegoś siedzącego na sali teatralnej, ale człowieka idącego obok ramię w ramię. Całą grupę ożywia nowa idea. Dla nich wszystkich artysta to kapłan, kapłan sztuki, ten, który może przekształcić świat, wyeliminować zło i wpłynąć na wychowanie drugiego człowieka, otwartego na innych ludzi i świat. I tak Karol żyje w coraz większym rozdarciu pomiędzy kapłaństwem sztuki i kapłaństwem kościelnym. Pomiędzy działaniem na scenie a działaniem duszpasterskim. Która droga jest trafniejsza ? (...) Po mnóstwie rozmów, po godzinach wyklęczanych w kościele w wielkim skupieniu podejmuje decyzję pozostania księdzem.Ale jak ?.”( op.cit., str.16). Niemiecki okupant zamknął seminaria. I tu z pomocą przyszedł zacny ksiądz Figlewicz – którego pamiętam z niemal codziennych wędrówek po Wawelu w dzieciństwie – i polecił Karolowi wstąpić do podziemnego seminarium, prowadzonego przez księcia Sapiehę. I tak, drobnej postury ksiądz Figlewicz stał się niejako akuszerem giganta duchowości, który kiedyś otrzyma papieską tiarę. W roku 1942 Karol jest już klerykiem u Arcybiskupa. Jak te studia wyglądały opisuje w skrócie urocza książka, dar australijskiej Polonii. Wspomniany jest i wypadek Wojtyły, którego w drodze do pracy potrącił niemiecki samochód wojskowy, sprawcy wrzucili go do rowu. Nieznajoma kobieta odwozi Karola do szpitala, gdzie po kilkunastu godzinach (!) odzyskuje przytomność. ( vide, str.17). Kim była ta nieznajoma ? Czy może Matką Boską ratującą przyszłego papieża i świętego ? Tak jak i 13 maja 1981, gdy strzelał doń Mehmet Ali Agca!
|
1 listopada 1946 - a więc już za okupacji sowieckiej – Wojtyła otrzymuje z rąk Księcia Arcybiskupa Sapiehy święcenia kapłańskie. Mszę świętą prymicyjną celebrował ks. Figlewicz. Wkrótce Karol wyjeżdża na dalsze studia do Rzymu. Opowieść o życiu Wojtyły doprowadzona jest do triumfalnego konklawe 16 października 1978. W tym samym dniu polska himalaistka Wanda Rutkiewicz zdobyła Mount Everest, potem ofiaruje Papieżowi kamień z najwyższego szczytu świata – jak czytamy w anegdotach ( str.213).
Wspaniały tom „Dar Ojcu Świętemu” obejmuje poezje Karola Wojtyły, wiersze poetów polskich i wiersze poetów z Australii. Są też rozważania i nauki duchowe Jana Pawła II, wspomnienia wiernych ze spotkań z Nim. Jest rozdział o zamachu na Placu Św.Piotra, są i relacje z cudownych uzdrowień dokonanych za sprawą Ojca Świętego. Jest sporo o spotkaniach Jana Pawła z dziećmi, których nazywał „wiosną Kościoła” – być może wtedy przyszli genderowcy powzięli zamiar wykolejenia najmłodszych poprzez przedwczesną „edukację” seksualną ?
W tej pięknej książce, wydanej w Melbourne, oglądamy też rysunki dzieci, ofiarowane papieżowi, czytamy o Światowych Dniach Młodzieży czy o 50-leciu kapłaństwa Karola Wojtyły. Jest też i rozdział o dorobku i spuściźnie Jana Pawła II, człowieka wielkiej pokory: przyjął imię Jana Pawła na znak kontynuacji dzieła swego „umiłowanego Poprzednika”, którego pontyfikat trwał tylko 33 dni. Tom wreszcie kończy rozdział o odejściu Jana Pawła po prawie 27 latach pontyfikatu, o Jego beatyfikacji i kanonizacji. „Odszedł Piotr naszych czasów...Jego odejście boli wszystkich ludzi dobrej woli” – jak napisał w epilogu ks.Wiesław Słowik SJ. Piękna książka „Dar Ojcu Świętemu” jest darem dla nich wszystkich. Warto ją wznowić, gdyż jej nakład rozszedł się szybko.
Nad rzeką Yarra bije chyba serce Polski, bo też w Melbourne w 2014 r. ukazało się piękne CD poświęcone Janowi Pawłowi II, produkcji Josefa i Marty Miller ( projekt okładki Judy Bitterman), opatrzone słowami samego św. Jana Pawła II: „Szukałem Was...teraz Wy mnie znaleźliście”. To CD jest wielkim skarbem muzyczno-duchowym, a jego rangę potwierdza pierwsza nagroda na IX Polonijnym Festiwalu Multimedialnym „Polskie Ojczyzny” w r.2014 Akademii Polonijnej w Częstochowie. Scenariusz ułożyła Maria Bukowska, o stronę artystyczną zadbali Maria Bukowska i Josef Miller, ten ostatni od strony muzycznej. Wiersze recytują znakomicie Maria Bukowska i Andrzej Dorecki, a są to utwory Słowackiego, Norwida, Mickiewicza i oczywiście Karola Wojtyły. Akompaniują im na fortepianie Josef Miller, Mel Katotriatis na flecie i P.U. na skrzypcach. Realizacja techniczna – John Katotriatis. To CD jest prawdziwą perełką, także od strony formy, rozpięte pomiędzy głosem Jana Pawła II na początku i na końcu, wzrusza głęboko, zwłaszcza w finale: „Całuję tę ziemię, z którą nie może się rozstać moje serce...”
O płycie CD w Pulsie Polonii
Zbliża się kolejna rocznica historycznego konklawe, czekamy na nowe kopie tego nadzwyczajnego CD!
Marek Baterowicz
|