Na początku listopada 1939 roku Polska po przegranej wojnie obronnej znalazła się pod okupacją Niemiec hitlerowskich i Związku Radzieckiego. Do Krakowa Niemcy wkroczyli już dnia 6 września 1939 roku. Aby uchronić mieszkańców tego miasta przed rozlewem krwi, Rada Miasta poddała je okupantowi bez walki. Dnia 26 października hitlerowcy ogłosili Kraków stolicą Generalnego Gubernatorstwa, całkowicie podporządkowanego III Rzeszy. Na Wawelu zasiadł Hans Frank.
Pod pretekstem wykładu Zajęcia szkolne na największej uczelni Krakowa, czyli na Uniwersytecie Jagiellońskim, zgodnie z planem powinny rozpocząć się na początku października. Z przyczyn oczywistych, do inauguracji roku akademickiego w tym terminie nie doszło. Później jednak, władzom uniwersytetu wydawało się, że działalność uczelni, na pewnych choćby najgorszych warunkach będzie wznowiona. Już dnia 3 listopada 1939 roku, rektor UJ profesor Tadeusz Lehr-Spławiński, wezwał swoich studentów, by ci w dniu 13 listopada przybyli na rozpoczęcie wykładów. Zaapelował do nich przy tej okazji, by zachowywali się w sposób zdyscyplinowany i poza zajęciami akademickimi na terenie Uniwersytetu nie organizowali żadnych zgromadzeń. Tego samego dnia, rektor Lehr-Spławiński otrzymał również wezwanie do krakowskiej kwatery głównej Oddziału Operacyjnego Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa SS.
Informacje od Müllera Tam dowiedział się on od jej szefa SS Obersturmbannführera dr Bruno Müllera, że ten chce mieć stosowny wykład w murach uniwersytetu, na temat stosunku III Rzeszy i Narodowego Socjalizmu do nauki i szkolnictwa wyższego. Aby do tej dyskusji mogło dojść, Bruno Müller zażądał od polskiego rektora, by ten w południe dnia 6 listopada 1939 roku, zgromadził w gmachu Collegium Novum wszystkich profesorów, docentów i asystentów zatrudnionych na uniwersytecie.
Nikt się nie domyślił Rektor postąpił zgodnie z żądaniem Obersturmbannführera Müllera. W wyznaczonym przez niego terminie, do sali wykładowej budynku Collegium Novum przybyło około 150 nauczycieli akademickich UJ. W sąsiednim pomieszczeniu zebrało się 22 profesorów krakowskiej Akademii Górniczo – Hutniczej. Do zapowiadanego wykładu jednak nie doszło. Ku zdziwieniu wszystkich zebranych, Obersturmbannführer Müller wygłosił do nich następujące przemówienie:
„Moi panowie! Wasza decyzja, by na nowo uruchomić uniwersytet, prowadzić ćwiczenia, seminaria, wykłady i egzaminy dowodzi, że zupełnie nie macie pojęcia, w jakiej znajdujecie się sytuacji. Wasza decyzja, to wrogi akt przeciwko Rzeszy Niemieckiej. A zresztą Uniwersytet Jagielloński zawsze był centrum propagandy antyniemieckiej. Dlatego będziecie mieli okazję do przemyślenia swego kroku w obozie jenieckim. Każda dyskusja jest bezcelowa, zabraniam też jakiegokolwiek wyrażania swej opinii. Kto będzie stawiał opór przy realizacji mojego rozkazu, zostanie zastrzelony!”.
183 aresztantów W taki to perfidny sposób, w ręce SS-manów trafiły 183 osoby. Byli to wszyscy wykładowcy uniwersyteccy, profesorowie AGH, a także kilku studentów i urzędników, którzy mieli nieszczęście przebywać w tym momencie w budynku krakowskiego uniwersytetu. Wszystkich aresztowanych załadowano na ciężarówki i przewieziono do krakowskiego więzienia znajdującego się przy ul. Montelupich. Tam zwolniono 12 więźniów, których wiedza miała być przydatna dla Wehrmachtu. Pozostali więźniowie, dnia 10 listopada zostali bydlęcymi wagonami kolejowymi przewiezieni do więzień we Wrocławiu.
Powitanie w obozie Już kilka dni po osadzeniu, wszystkich krakowskich przedstawicieli nauki deportowano do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod Berlinem. Komendant tego obozu Hauptsturmführer Rudolf Höß, powitał ich następującymi słowami: „Wszyscy jesteście gównem Pangermańskiej Rzeszy. Obóz dla internowanych jest jedną kupą gówna, gdzie wszyscy macie zdechnąć. Jedyną drogą ku wolności jest dla was komin krematorium”. Krakowscy profesorowie umieszczeni zostali w barakach nr 45 i 46, gdzie przebywali więźniowie niemieccy i członkowie legalnych niegdyś polskich stowarzyszeń kulturalnych ze Śląska i Zagłębia Ruhry. Katastrofalne warunki bytowe w obozie, brak ciepłej odzieży i odpowiedniego wyżywienia, a także różne formy znęcania się, jak też wielogodzinne apele na stojąco przy temperaturze dochodzącej w styczniu do -25 stopni Celsjusza, w krótkim czasie doprowadziły do wycieńczenia będących często w podeszłym wieku więźniów. Z dnia na dzień, powoli umierali inteligenci krakowskich uczelni.
Dlaczego ? Los pozostałych krakowskich uczonych, oprócz geografa Wiktora Orfickiego, który jako Żyd został przewieziony do obozu koncentracyjnego Matthausen-Gusen i tam zamordowany, był bardzo ciężki. Jednakże nie wiadomo dlaczego zostali oni w różnym czasie zwolnieni z tych jakże trudnych warunków. Już w lutym 1940 roku, 102 profesorów w wieku ponad 40 lat wypuszczono na wolność. Najdłużej, bo do października 1941 roku, przetrzymywany był historyk Kazimierz Piwowarski. Być może międzynarodowe protesty, a także petycje niemieckich i zagranicznych naukowców, były jeszcze na początku wojny nawet dla hitlerowców czymś, co robiło na nich wrażenie. Uwolnienie tak dużej grupy więźniów obozów koncentracyjnych, nigdy już się nie powtórzyło. W strasznej historii niemieckich obozów koncentracyjnych, był to jedyny taki przypadek. W Polsce, nawet w czasach nam współczesnych, powstają pomniki opowiadające o martyrologii naszego narodu. Na wielu z nich, istnieją tabliczki upamiętniające internowanie krakowskich profesorów.
EWA MICHAŁOWSKA - WALKIEWICZ
|