Zanim poszedł do szkoły mówił tylko po polsku i to jak ładnie, całymi zdaniami, żali się babcia, która czeka przed szkołą na ośmioletniego wnuka. A teraz? Po angielsku mu się buzia nie zamyka, a po polsku to... lepiej nie mówić. Pytam, go jak było w szkole – fain. Masz jakieś zadanie do zrobienia? – yep. I to cała z nim rozmowa. Trochę mi żal, ale wszyscy znajomi, którzy mają starsze dzieci mówią, że to nie do uniknięcia. Każde wychowywane po polsku dziecko zapomina języka polskiego z chwilą pójścia do szkoły.
A może nie? Może istnieją jakieś sposoby, żeby temu zapobiec? A jeśli tak, to jakie? Najskuteczniejsze są zwykle sposoby najprostsze.
Nie ulega wątpliwości, że moment pójścia do szkoły rozpoczyna u dziecka okres intensywnego rozwoju języka mówionego. Dziecko musi przyswoić sobie wiele nowych pojęć dotyczących szkolnej rutyny, współżycia w grupie rówieśników, nowych czynności, które trzeba w klasie wykonać no i oczywiście pierwszych pojęć ‘akademickich’ adekwatnych do swojego wieku.
Wszystko w języku angielskim. Przeciętnie uzdolnionemu dziecku nie nastręcza to trudności. Powstaje jednak pewien paradoks. Dziecko, które przed pójściem do szkoły znało mniej angielskiego, szybciej przestaje mówić po polsku. Cały wysiłek umysłowy dziecka i cała uwaga otoczenia musi się skupić bowiem na tym, aby szybko przyswoić język angielski. Siłą więc rzeczy, polski zostaje zepchnięty na drugi plan, a nawet szybko wyeliminowany.
U dziecka natomiast, które z chwilą pójścia do szkoły mówiło obydwoma językami, problem z językiem polskim nie polega na tym, że dziecko go zapomina. Język polski bardzo szybko może zostać w tyle, nie nadążając za nowymi pojęciami angielskimi. Każdego dnia dziecko przynosi ze szkoły nowe pojęcia i zwroty angielskie, dla których nie zna polskich odpowiedników.
Miesza więc obydwa języki i na zapytanie co było dzisiaj ciekawego w szkole odpowie: ‘Myśmy queuing to the canteen’. Można na to nie zareagować. Można zwrócić uwagę - Mów po polsku – a wtenczas zachodzi obawa, że się zatnie i już więcej nic nie powie. Najlepiej jest powtórzyć to samo po polsku - Aha, staliście w kolejce do sklepiku. - A długa była kolejka, długoście musieli czekać?- Na pewno dziecko nie zapamięta wszystkiego, ale już ten nowy zwrot nie będzie dla niego obcy.
To samo dotyczy rozmowy na temat przedmiotów szkolnych. Masz jakieś lekcje do odrobienia?- Tak, mam homework. Aha, masz zadanie domowe – a z czego.
Oczywiście w miarę upływu lat nadążanie za dwujęzycznością dziecka będzie wymagało coraz więcej wysiłku. I tutaj wielką rolę do spełnienia ma polska szkoła. Im wcześniej dziecko poślemy, tym lepsze stworzymy mu podstawy językowe. Dwujęzyczność działa na zasadzie, którą można zobrazować naczyniami połączonymi. Jeśli jeden język wyprzedza, drugi stara się nadrobić różnicę, przyswajając szybko nowe pojęcia i zwroty.
Ale polska szkoła to nie tylko nauka języka. To nowe doświadczenia i umiejętności, które bardzo pozytywnie wpływają na rozwój intelektualny młodego człowieka. Poznając kolegów i koleżanki z różnych szkół nasze dziecko w naturalny sposób rozwija tak bardzo potrzebne w życiu cechy – umiejętność współżycia w grupie i koleżeńskość. A co ważne odbywa się to w sytuacji bardziej zbliżonej do rodzinnej, zwykle bez rygoru codziennej szkoły.
Posyłając dziecko do polskiej szkoły wyposażymy je w środowisko rówieśników wychowanych w podobnej kulturze, przez podobnie myślących i reagujących rodziców. Lata szkolne, jak pamiętamy z własnego doświadczenia, nigdy nie są wolne od mniejszych lub większych kryzysów. My zabezpieczamy dziecko i na taką ewentualność. W polskiej szkole znajdzie przyjaciół spoza swojej codziennej szkoły.
Jest to szczególnie istotne w okresie dojrzewania, kiedy właśnie środowisko rówieśników przejmuje wiodącą rolę w kształtowaniu postaw życiowych nastolatka. Dobrze, jeśli będą to rówieśnicy wywodzący się z podobnych nam kulturowo rodzin. Wtenczas trud rannego wstawania, aby zawieźć syna czy córkę do polskiej szkoły opłaci nam się stokrotnie.
Jest jeszcze jeden aspekt posługiwania się językiem polskim – to łączność pokoleń. Każdy z nas skądś pochodzi. Każdy urodził się i wychował w rodzinie. Dla normalnego, zdrowego funkcjonowania człowieka, niezwykle ważne jest zachowanie ciągłości między pokoleniami. Podstawą tej ciągłości jest język jako narzędzie komunikacji. Na pokoleniu, które zdecydowało się na emigrację ciąży wielka odpowiedzialność. Należy sobie zadać pytanie – czy na mnie, na mojej rodzinie ma się zakończyć łączność z moimi przodkami, moim rodem, z polskością?
Na zapytanie, czego życzyłby sobie na swoje 75. urodziny polski ojciec, żyjący tu w Australii – Starszy Pan ze smutkiem w głosie odpowiedział – Jest jedno, czego bym pragnął nad wszystko, ale tego niestety mi już dać nie możecie. Chciałbym porozmawiać sobie z wnukami. Opowiedzieć im jak było dawniej, kiedy byłem taki jak oni – ale wasze dzieci, moje wnuki, nie znają polskiego, a mój angielski jest za słaby, żeby im to wszystko przekazać...
Marianna Łacek, OAM