Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 stycznia 2022
O niepokojących scenariuszach dla ludzkości
prof. Andrzej Nowak
Czy człowiek może być Bogiem? To pytanie niepokoi i przyciąga coraz większą liczę odpowiedzi pozytywnych, pociągających niestety za sobą gigantyczne skutki dla ludzkości. Są bowiem ludzie, wielce wpływowi, którzy wierzą, że są bogami. I chcą realizować swe wizje. Tak na scenę, już całkiem realnie, wkraczają idee transhumanizmu i posthumanizmu. Obie mają twarz totalitaryzmu. Kim jesteśmy i kim nie będziemy? – na to pytanie odpowiadał prof. Andrzej Nowak. Pod hasłem „Nasze miejsce w historii” odbył się pierwszy z cyklu wykładów prof. Andrzeja Nowaka zaplanowanych na rok 2022. 11 stycznia 2022 roku w domu pielgrzyma „Amicus” naukowiec poszukiwał odpowiedzi na pytania zawarte w tytule brawurowego wykładu: „Kim jesteśmy i kim nie będziemy? Ograniczenia, podziały i napięcia w naszym dziejowym doświadczeniu”.

Jak ocenił prof. Nowak, znajdujemy się obecnie na zakręcie dziejowym. Wiele przesłanek wskakuje, że jesteśmy świadkami czasu przełomu. Zatem warto zastanowić się głębiej kim jesteśmy, jaką wspólnotę tworzymy i co tej wspólnocie zagraża. Rozważanie to, jak mówił, jest formą namowy do próby podjęcia samodzielnej refleksji na tym kim jest człowiek i w kogo chce się go przekształcić.

Prof. Nowak zauważył, że żyjemy w świecie, który zaczął właśnie trzeci rok zmagań z pandemią. Aktualnie nie dysponujemy wieloletnimi wynikami na temat efektów przyjęcia nowych szczepień, które z racji pilności nie mogły być przetestowane. Nie są znane też wyniki przejścia choroby, odłożone w czasie.

– Można powiedzieć, że nic nowego się nie dzieje. Z pandemiami, z zarazami o bez porównania większej skali mieliśmy już do czynienia. Można byłoby na taką konstatację się zdobyć. Bardzo łatwo historykowi tego rodzaju porównania wysnuwać – mówił profesor wspominając pandemie jakie trawiły świat w przeszłości. – Ale to co nowe, to fakt, że przecież wciąż wisi w powietrzu pytanie, którego nikt nie zdjął ostatecznie. Że ta zaraza nie została wywołana czynnikami naturalnymi, ale człowiek przyłożył do niej swoją rękę. I to jest coś nowego – dodał.

Profesor zaznaczył, że nie mówi tu o intencjonalności działań, ale wiemy, że prowadzone są eksperymenty nad wirusami (zarówno w ramach polityki zdrowotnej, ale są one też testowane jako broń biologiczna) w Chinach, z udziałem USA, w Rosji. I ta perspektywa połączenia ludzkiej inicjatywy z zarazą jest nowym doświadczeniem nakazującym pytać o „moce, które siedzą w człowieku”.

Jak zauważył prof. Nowak, w poprzednich pandemiach, pochodzących z zewnątrz, człowiek zwracał się o pomoc w stronę Boga. – Do kogo ma się zwrócić człowiek w sprawie, którą sam inicjuje? Czy współinicjuje, czy niechcący inicjuje, ale niewątpliwie ten element sprawczości człowieka, po raz pierwszy staje jako bardzo ważny – pytał.

Wizja transhumanizmu
Ten aspekt skłania do refleksji nad tym czym jesteśmy jako ludzie i czym kuszeni jesteśmy byśmy się stali, i kim nie będziemy na pewno. Co z nami będzie jako ludźmi? Profesor zwrócił tu uwagę na pokusę i zarazem fenomen współczesnego transhumanizmu. W ocenie profesora, sygnałem, że owa pokusa jest zjawiskiem starym, jak opisywany w najstarszych źródłach świat, może być świadectwo zapisane na kartach Księgi Rodzaju, gdzie padają słowa: „I rzekł wąż do niewiasty: żadną miarą nie umrzecie śmiercią”. A zatem mowa jest o obietnicy nieśmiertelności, którą składa ludziom kusiciel namawiając do sięgnięcia po zakazany owoc.

Czy jednak człowiek może być Bogiem? To pytanie, w ocenie profesora, przyciąga coraz większą liczę odpowiedzi pozytywnych, pociągających za sobą gigantyczne skutki. Oto bowiem są ludzie (wielce wpływowi), którzy wierzą, że są bogami.

W okresie renesansu, filozof Giovanni Pico della Mirandola, w swojej mowie o godności człowieka (1486r.) u usta Stwórcy wkłada słowa, które adresowane są do człowieka: „Nie uczyniłem cię ani istotą niebiańską, ani ziemską, ani śmiertelną, ani nieśmiertelną, abyś jako swobodny i godny siebie twórca i rzeźbiarz sam sobie nadał taki kształt, jaki zechcesz. Będziesz mógł degenerować się i staczać do rzędu zwierząt; i będziesz mógł odradzać się i mocą swego ducha wznosić się do rzędu istot boskich”.

Autor tych słów – jak przypomniał profesor – pierwotnie myślał o owym wzlocie, ale zdążył przed śmiercią zrozumieć, że ów lot prowadzi do nicości i zawrócił z tej drogi. Ale wiele ludzi na niej pozostało. Owa perspektywa wzięcia odpowiedzialności za gatunek ludzki we własne ręce oszołomiła niejeden wielki umysł. Chęć opanowania natury i wyjścia poza jej granice jest bowiem wielka.

Prof. Nowak wskazał, że dla właściwego zrozumienia problemu należy odnieść się tu do pojęcia „emancypacja” i wyzwolenia człowieka (ważna myśl Reinharta Kosellecka), do wychodzenia poza granice, które nas krępują. To też wychodzenie spod władzy paternalistycznej (Immanuel Kant) i samodecydowanie o sobie. Tu zwrócił uwagę na pracę „Krytyka i kryzys” Kosellecka, w której autor wskazuje na szczególną tendencję oświecenia do zwrócenia autoemecypacji człowieka przeciwko Bogu.

W przypadku niemieckiego oświecenia polegało to na realizacji założenia Kanta, że będąca wynikiem rozumu religia ludzka, jaką stworzy się, by podtrzymać godność człowieka, wyeliminuje wszelkie formy religii objawionej, którą reprezentuje instytucjonalny Kościół. Myśl ta opierała się na radykalnej nietolerancji. – Kościoły mają zniknąć. Ma zapanować jedna powszechna religia rozumowa, taka jaką wyobraził sobie Kant – dodał.

Dalej poszło francuskie oświecenie, które wprost głosiło, że główną przeszkodą emancypacji człowieka jest religia, Kościół. – O ile wcześniej tendencje emancypacyjne kierowały się także przeciwko władzy absolutnej książąt, królów, o tyle tu król, czy władza absolutna występuje jako sojusznik: to państwo powinno być sojusznikiem w zniszczeniu Kościoła – mówił. Taka myśl jest widoczna w pracach wielu francuskich myślicieli tego okresu. Mowa jest też o świecie całkowicie transparentnym, odsłoniętym. – To jest opis rzeczywistości Facebooka i tego co dziś dzieje się z miliardami ludzi, którzy powierzają mediom społecznościowym wszystko czym są – dodał.

Dalej w historii pojawia się Fryderyk Nietzsche, ogłaszający śmierć Boga, ale też i zaznaczający, że jest to deklaracja zbyt wczesna, że ludzie nie są na tę myśl gotowi. Ale prorokuje, że dokona się wyzwolenie człowieka, który stanie się nadczłowiekiem. To oczywiście spowoduje podział. Bo obok nadludzi, będą też podludzie.

Tak dochodzimy do pojęcia transhumanizmu. Sformułował je dopiero w 1957 roku Julian Huxley. – Skoro jesteśmy jednym z gatunków zwierząt, tak jak Darwin to przedstawił, ale obdarzonymi zdolnością do samodoskonalenia się, to powinniśmy ją wykorzystać do tego, by przekroczyć granicę ludzkości, przekroczyć granice naturalne i stać się nowym, lepszym gatunkiem. Udoskonalonym, zmienionym gatunkiem – wskazał.

Rosyjski ślad
Idea ta ma też swoje wschodnie losy. W końcu XIX wieku hasło to „podrzucił” Mikołaj Fiodorow. Myśliciel ten pozostając wiernym kościoła prawosławnego, uważał, że Bóg polecił nam zadanie wskrzeszenia wszystkich zmarłych, m.in. poprzez doskonalenie posiadanych instrumentów naukowych.

– Ta idea w końcu XIX wieku była kompletnie nierealna i dalej pozostaje w sferze marzeń, była traktowana ze śmiertelną powagą przez Fiodorowa i inspirowała wielu myślicieli rosyjskich swoim rozmachem, m.in. Dostojewskiego. Ale Fiodorow zainspirował też Konstantego Ciołkowskiego do ruchu w inną stronę. Uznał on, że możemy przekroczyć granice naszego gatunku nie tylko szukając nieśmiertelności naszymi naukowymi środkami, ale także wychodząc z „kolebki ziemi”. Powinniśmy opuścić Ziemię, szukać nowych światów i podbić kosmos – podkreślił prof. Nowak.

Sam podbój kosmosu nie jest ideą złą, podobnie jak samo pragnienie przywrócenia do życia naszych przodków. – Ale logika trashumanizmu prowadzi dalej. Skoro mówimy o wyjściu z naszej kolebki, porzuceniu naszych naturalnych ograniczeń, skoro mówimy o nieśmiertelności, to znaczy mówimy o staniu się bogami. I tak zinterpretowali to radykalni przedstawiciele ruchu rewolucyjnego w Rosji przełomu XIX i XX wieku, którzy utworzyli ruch „bogostroicieli” tzn. tych, którzy budowali bogów i uważali, że będą pierwszym ich pokoleniem – wskazał.

To np. Aleksander Bogdanow, który zajmował się problematyką odwracania procesów starzenia i przedłużania życia z pomocą transfuzji czy Anatol Łunaczarski, który później znalazł się w rządzie bolszewików. Ci ludzie myśleli o stworzeniu nowego świata, opartego na wynalazkach technicznych, które uczynią człowieka nieśmiertelnym i przekonają ostatecznie człowieka, że Boga nie ma.

Od idei do praktyki
Warto w tym kontekście spojrzeć na to, co dzieje się obecnie na Zachodzie w tym temacie. Na progu lat 70-tych XX wieku w kilku ośrodkach na świecie mocno ujawniła się atrakcyjność idei transhumanizmu. To np. pomysł na zamrażanie ludzi w celu przedłużenia im życia. Powstała sieć instytucji tym się zajmujących – z nadzieją na rozmrożenie w czasie, gdy pojawią się środki naukowe pozwalające na usunięcie przyczyny śmierci.

Z krioniką współpracuje inna gałąź odwołująca się do idei tworzenia nadczłowieka, oparta na nanotechnologii i sztucznej inteligencji. Ich celem jest zapewnienie idealnego „intefejsu” między ludzkim mózgiem a komputerem – my umrzemy, ale nasza tożsamość zostanie zachowana jako dane elektroniczne.

Podejmowane są też próby opanowania natury ludzkiej za pomocą chemii. To środki psychotropowe zmieniające nasz nastrój, ale też mogące trwale zmienić naszą naturę. Generalnie chodzi o stałą zmianę stanu świadomości człowieka. Te działania wiążą się też z systematycznymi wysiłkami organizacyjnymi. Tak w 1999 roku powstał choćby World Trans Humanic Association.

Jak zauważył prof. Nowak, obecnie transhumanizm rozszczepił się na kilka nurtów. Jeden z nich ma charakter kontestatorski, anarchistyczno-libertariański zakładający, że chcemy wyzwolić się od wszelkich ograniczeń, zatem w swych dążeniach do stworzenia nadludzi nie podejmujemy współpracy z państwem, a tylko z wielkim biznesem. Z kolei Nick Bostrom, przedstawiciel drugiego nurtu uznaje, że państwo i korporacje mają takie możliwości, że tylko z ich pomocą można doprowadzić do zmiany.

– Jak ta zmiana ma wyglądać? Ostatecznie sztuczna inteligencja, można by tak powiedzieć, doprowadzi do tego, że powstaną byty znacznie skuteczniejsze od nas intelektualnie, takie które będą mogły skierować nas, gatunek ludzki, do ZOO, do pewnego rodzaju rezerwatu, jako przeżytek – wskazał.

W debacie nad transhumanizmem warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, podnoszony zresztą przez zwolenników tejże idei. Otóż w 2020 roku sąd w USA uznał równe prawa osób transpłciowych. Idzie za tym pytanie, dlaczego nie przyznać takich samych praw osobom transgatunkowym. Tak pojawia się pytanie, czy prawa cyborga mogą być mniejsze niż prawa człowieka?

– Jeżeli mamy ideologię trans, przekraczania granic, to nie ma granic, które nie mogłyby zostać objęte pojęciem emancypacji. Wszyscy ostatecznie muszą być wyemancypowani. Wszyscy?… Dla wszystkich nie starczy pieniędzy – dodał prof. Nowak.

Naukowiec zachęcił do spojrzenia na wizję przedstawioną w filmie „Nie patrz w górę”. Co dzieje się w obliczu zagłady? Ilu ludzi można ewakuować i zamrozić? W ocenie profesora, ten obraz jest ważną lekcją o tym, że transhimanizmu nie wystarczy dla wszystkich. Nastąpi drastyczny podział.

Stroiciele świata
W listopadzie 2019 roku odbyło się spotkanie gigantów technologicznych i świata nauki. Wśród gości: Facebook, Google, MIT, Uniwersytet Oxford, Tesla z Elonem Muskiem na czele, który jest rzecznikiem skoku w nową ludzkość. Środowiska te spotykają się, aby debatować nad właściwymi scenariuszami dla ludzkości, by móc urzeczywistnić projekt transhumanistyczny. Był tam też już wspomniany Nick Bostrom. To on wskazywał co należy zrobić – ujawnił hipotezę dla świata, który jest narażony na kryzys (jak np. wybuch bomby nuklearnej, gwałtowne zmiany klimatu, pandemia). Tak! Pandemia była jednym z czynników, o którym Bostrom mówił w listopadzie 2019 roku…

– To jest potrzebne: uświadomienie ludziom, że ich gatunek może być zagrożony. Co pozwoli tego rodzaju uświadomienie? Pozwoli wprowadzić totalny nadzór nad człowiekiem. Oblicza Bostrom, w tym tekście z 2019 roku, że koszt takiego nadzoru jest pomijalny: 140 USD na osobę. To są śmieszne pieniądze – twierdzi – i można tak zapewnić totalną kontrolę każdego człowieka 24 godziny na dobę. Abstrahując od tego, co niemal każdy z nas dobrowolnie robi używając telefonów komórkowych, komputerów i oddając wszelkie dane z tym związane de facto w ręce właścicieli wielkich korporacji, które tworzą tego rodzaju zbiorowiska meta danych – mówił profesor Nowak.

Stały nadzór wedle wizjonera, ma pomóc zapobiegać np. gwałtownym wystąpieniom tłumu. Zaś zagrożenie skłoni ludzi do pogodzenia się z nadzorem. Co więcej, Bostrom uważa, że przeżycie takiego zagrożenia pozwoli przybliżyć ideę rządu światowego (może być to nowe gremium, ale i porozumienie najsilniejszych światowych graczy). Bo tylko taki rząd jest w stanie kontrolować skutecznie scenariusz zdarzeń. A celem jest efektywne, globalne zarządzanie. Bez niej tego będzie transhumanizmu.

Dwie wersje totalitaryzmu. Dokąd zmierzamy?
Profesor Nowak podjął też próbę odpowiedzi na pytanie o to dokąd zmierzamy. Tu inspiracją stał się ponownie Koselleck. Otóż okazuje się, że celem transhumanistycznej wizji człowieka jest stworzenie doskonale szczęśliwego, wiecznie szczęśliwego, żyjącego w sferze nieustannych przyjemności.

Pojawiają się jednak idee posthumanistyczne, które mówią o końcu epoki człowieka. Zmierza on bowiem do zniszczenia Ziemi, zatem lepiej ażeby człowiek zniszczył sam siebie. Idee te widoczne są w postulatach środowisk feministycznych czy „zielonych” i wyrażają się hasłem o bezdzietności. I nie chodzi tu o „wolność wyboru” kobiety, ale o „szlachetną ideę” skończenia gatunku ludzkiego. Bo każde dziecko, to dodatkowe tony emitowanego CO2, który niszczy Ziemię. „Nie będę mieć dzieci, bo nie chcę przyczyniać się do niszczenia planety” – to – jak mówił profesor – są autentycznie formułowane argumenty.

Z kolei pewien szwedzki naukowiec postulował, by ludzie zjadali swoich zmarłych, bo tak ograniczymy produkcję mięsa zwierzęcego i tak przyczynimy się dobru planety, aż w końcu przez ową samowystarczalność dojdziemy do samobójstwa. Zresztą ruch transhumanizmu pochwala eutanazję jako jeden ze sposobów na realizację ludzkiej wolności – wolny wybór śmierci jest tu „wyborem wolności”.

Te idee nie są głoszone tylko przez ideologów, bo tego rodzaju myślenie widoczne jest choćby w instytucjach UE. W to wpisują się także drakońskie opłaty emisyjne, o których dziś tak wiele słyszymy i które uderzają w nasze portfele.

– Ostatecznie chodzi o to, by nas było dużo mniej i żebyśmy żyli dużo biedniej. Nie wszyscy oczywiście. Będą ci najbogatsi, którzy będą mogli żyć na najwyższym poziomie. Ale ogromna większość ludzi tworzących średnią klasę i ci lokujący się niżej, żyją dziś w taki sposób, w jaki będzie to niemożliwe, gdy ideologia posthumanizmu zatryumfuje jako praktyczna polityka – podkreślił. Konsekwencją będzie więc podział ludzkości na nadludzi i podludzi.

Transhumanizm, jak zauważył prof. Nowak, ma być optymistyczną odpowiedzią na problemy ludzkości. Zakłada on, że możemy się wyzwolić, stać się bogami. – Ale konsekwencja, jeśli idzie o podział, pozostanie ta sama. Będą nadludzie czy transludzie, którzy wytrasnportują się do nowego świata i podludzie, którzy pozostaną w tej starej kondycji ludzkiej, niezależnie czy transhumanizm będzie rozgrywał się na kuli ziemskiej czy wystartuje w kosmos – podkreślił.

– To rozwidlenie odpowiedzi na kryzys ludzkości na posthumanizm i transhumanizm ostatecznie prowadzi nas do tych konkluzji, które zgłosił Bostrom. Wszystko to musi kończyć się totalitaryzmem – wskazał naukowiec. I do tej właśnie konkluzji doszedł Markiz de Sade, który pisał:

„Rząd musi sam kierować ludnością. Musi mieć w ręku wszystkie środki, aby ją wytępić, gdy się jej obawia, aby ją pomnażać, gdy uznaje to za niezbędne. Trzeba zatem zastąpić religijne chimery skrajnym terrorem. Dość uwolnić lud od strachu przed piekłem, a przystanie na wszystko. Ale ten chimeryczny strach zastąpić trzeba najsurowszym prawem karnym, które godzić będzie w sam lud”.

– Trzeba nowy strach wynaleźć, który każe nam zaakceptować reguły gry transhumanizmu, albo posthumanizmu. Trzeba nas zastraszyć. I to jest idea bardzo ważna, głęboka i niepokojąca. Nie tylko w dziełach zapomnianych, albo przypominanych gdzieś na marginesie myślicieli, marzycieli, ale w praktyce politycznej i ekonomicznej XXI wieku – zakończył prof. Nowak.

pch24.pl, notował MA

Cały wykład profesora Nowaka do obejrzenia tutaj