27 stycznia 2022 w Australian Open zmierzyły się dwie gwiazdy, jedna wschodząca czyli Iga Świątek i gwiazda dojrzała czyli Danielle Collins, reprezentująca USA. Jeszcze przed meczem można było sądzić, że więcej szans na wygraną ma Amerykanka, albowiem poprzedniego dnia miała łatwiejszą przeciwniczkę w ćwierćfinale ( Alize Cornet z Francji), natomiast Iga musiała „męczyć” się w trzech setach, by pokonać renomowaną, bardzo doświadczoną i silną Kaję Kanepi z Estonii.
Był to wysiłek, który zaważył na jej formie w meczu z Collins – była wyrażnie bez energii, jej pierwsze piłki serwisowe szły niestety w siatkę! A Iga potrafi lokować mocne serwisy, drugi też bywa niebezpieczny. Przegrała więc pierwszego gema meczu, złamanie jej serwu przez Danielle Collins było złą wróżbą. I rzeczywiście nagle zrobiło się 4:1 dla Amerykanki. Wtedy Iga pokazała swoją klasę i po dramatycznej walce wyrównała stan meczu na 4:4! Rosła nadzieja...aliści zdeterminowana Collins zdobyła piąty punkt, a Iga nie zdołała – mimo pięknej walki – dogonić rywalki i przegrała set 4:6.
W drugim secie widać było znowu pewien brak energii u Igi i ogromną wolę zwycięstwa u Danielle, która grając mocniej nie pozwoliła Polce zagrozić jej w triumfalnym marszu do półfinału. Przy stanie 0:4 Iga zdobyła wprawdzie gema, ale nie zdołała już wyrównać jak w poprzednim secie i przegrała 1:6. Zmęczenie spowodowane chyba długim meczem z Kanepi poprzedniego dnia oraz większe doświadczenie Miss Collins zrobiło swoje, w końcu 20-letnia Iga walczyła z 28-letnią zawodniczką, która grała w wielu turniejach, zanim Iga rozpoczęła swoją karierę.
To około dziesięć lat przewagi w doświadczeniu na kortach światowych, co zdecydowanie pomogło Miss Collins. A przy braku energii Igi wielka determinacja Danielle po prostu przeważyła szalę zwycięstwa na jej stronę. Collins gra mocną piłką, długie wymiany dawały nadzieję na sukces Igi, która także potrafi tak grać, ale niestety nie wczoraj. A do tego nie dało się Idze wtrącić dropszotów dla złamania rytmu meczu (jak w meczu z Kasatkiną ), poza jedną próbą, a jednak był to „skrót” za długi i Collins wygrała tę piłkę.
Perfekcyjne dropszoty, padające tuż za siatkę, to rzadkość we współczesnym siłowym tenisie i wymagają długiego treningu. Mimo porażki Iga nawet w drugim secie pokazała nieraz wielką klasę, co daje nadzieję, że w następnych turniejach dojdzie do finału. Jest siódma w klasyfikacji, a po wyniku w Australian Open powinna przesunąć się do przodu. Życzymy jej wielu sukcesów i niech zawsze sprzyja jej szczęście, które przydaje się nawet najbardziej utalentowanym, a Iga z pewnością do nich należy.
A kto wygra finał turnieju ? Faworytką jest oczywiście liderka klasyfikacji Ash Barty, która jakby urodziła się do tenisa i w półfinale pokonała gładko groźną Madeleine Keys narzucając jej swój powolny rytm gry, powolny ale skuteczny. Czy to samo uda się jej w starciu z Danielle Collins, która jest jak żywe srebro ? Zobaczymy już niedługo...
Marek Baterowicz
Polecamy:
sportowefakty.wp.pl/tenis/982118/z-kims-takim-jeszcze-nie-gralam-wymowne-slowa-igi-swiatek
|